[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W końcu zdobył się na odwagę, stłamsił resztki hardości i dumy
i ruszył swym starym pickupem w stronę posiadłości, zwanej
Baker's Acres.
Był prawie pewny, że matka nie powiedziała nikomu, kto jest
ojcem jej dziecka, ale w takim miasteczku jak New Hope nie ma
tajemnic. Panna Agnes, panna Minny i Ethel były zdolne tropić
każdy sekret, a jeśli to im się udało, nazajutrz znało go całe
RS
54
miasteczko. Jake już jako mały chłopak wiedział, dzięki komu
przyszedł na świat.
Teraz nie zadzwonił do ojca, aby go uprzedzić, i nie podał
swego nazwiska portierowi przy bramie. Wyminął pędem
człowieka przy wejściu, odsunął silnym pchnięciem lokaja,
ubranego w pasiastą kamizelkę i kiedy Rex Baker wyszedł do
holu, żeby sprawdzić, co jest przyczyną tego zamieszania, Jake
wygarnął mu prosto w twarz, że jego dawna przyjaciółka,
Jaylene Spencer, leży w szpitalu na oddziale dla ubogich.
Zażądał przeniesienia jej do pojedynczego pokoju i lepszej
opieki, bo przez tamten oddział lekarz przechodzi, nawet się nie
zatrzymujÄ…c.
Chciał jeszcze, żeby matka miała w pokoju kwiaty:
największy bukiet róż, jaki kiedykolwiek sprzedano w tym
mieście. To przekonałoby wszystkich, że Jaylene Spencer jest
ważną osobą.
Skończyło się na tym, że sam kupił jej te róże. %7łeby za nie
zapłacić, zastawił gitarę, na której uczył się grać. Zwiat muzyki,
na szczęście, niewiele na tym stracił. Znalazł lekarza, który
obiecał zająć się matką, choć niedługo okazało się, że niewiele
można już dla niej było zrobić. Słono opłacony lekarz mógł
tylko ująć z jej ostatnich dni trochę cierpienia.
Gdy Jake to usłyszał, płakał po raz pierwszy od czasów
wczesnego dzieciństwa. Wyszedł ze szpitala i tłukł pięścią w
drzwi swojego samochodu. Potem poprosił, aby nauczono go
robić przepisane zastrzyki i za zgodą lekarza wypisał matkę ze
szpitala. Spędzał każdą wolną chwilę przy jej łóżku, aż wreszcie
odeszła z tego świata we śnie.
Umierała wśród kwiatów. Jake sprzedał wszystkie meble ze
starej przyczepy, wiedząc, że nie będą mu już potrzebne.
Niektóre kwiaty kupował, niektóre kradł z cudzych ogrodów.
Przez ostatnie dni zaglÄ…dali do nich sÄ…siedzi, przynoszÄ…c
jedzenie, zabierając do prania jej pościel. Chcieli nawet czuwać
RS
55
przy łóżku chorej, ale Jake nie godził się odejść ani na chwilę,
śpiąc w jej pokoju na połamanej leżance.
W dniu gdy pochował ją na cmentarzu Shady Grove Gardens,
był po uszy w długach i marzył o tym, by jak najprędzej wyrwać
siÄ™ z tego miasta.
Rozpamiętywał te wydarzenia, siedząc na drągu ogrodzenia i
spoglądając na plac do ujeżdżania koni. Bezwiednie masował
lewe biodro, które dokuczało mu czasem przy zmianie pogody.
Niejedną kość połamał sobie w ciągu tych lat, kiedy zaczął żyć
na własny rachunek. Jego ciało pokryte było bliznami. Nieraz
koń ciągnął go po ziemi, gdy noga została mu w strzemieniu,
nieraz dosięgły go końskie zęby i kopyta. Był nawet bliski utraty
jednej nerki, bo wielki byk o imieniu Brahma darzył go
szczególną niechęcią.
Ów byk zrzuciÅ‚ go ze swojego grzbietu, po czym podjÄ…Å‚ z
ziemi, zaczepiając rogiem o skórzany pas, i potrząsał nim jak
ścierką do kurzu.
W dniu, w którym dostał pierwsze pieniądze za pokaz łapania
na lasso młodych byczków, wziął sobie żonę. Tammi była
najpiękniejszą kobietą, jaką do tamtej pory widział w swoim
życiu, a ona miała słabość do kowbojów. Spali ze sobą już po
pierwszej randce, na którą się z nią umówił. Już z tego powinien
był wyciągnąć jakieś wnioski, ale jego życie toczyło się wtedy
za szybko i pracował zbyt ciężko, żeby zastanawiać się nad
takimi rzeczami. W ogóle starał się nie myśleć zbyt wiele, bo
wtedy dopadały go bolesne wspomnienia z New Hope.
Tammi była z nim niecałe dziesięć miesięcy, po czym
odeszła, zabierając wszystko, co nie było przytwierdzone do
podłogi albo do ściany. Został sam z plikiem nie zapłaconych
rachunków, choć jeszcze nie spłacił długów zaciągniętych przed
śmiercią matki.
Niedługo potem wylądował w szpitalu z połamanymi
obydwiema nogami. Urządził się tak na jednym z pokazów. Szef
RS
56
cyrku, sukinsyn jakich mało, obiecywał mu za karkołomny
numer duże pieniądze.
W końcu znowu zaczął chodzić. Spłacił resztę długów w New
Hope i postanowił zmienić tryb życia. Rzucił rodeo i zatrudnił
się w stajni hodowlanej. Była to ciężka praca, ale nie tak
niebezpieczna. Płacili gorzej, za to bardziej regularnie. Miał
swoje sposoby obchodzenia się z końmi, przynajmniej z tymi,
które nie zamierzały zaraz go zabić. Pokazywał zwierzęciu,
czego od niego oczekuje, potem pozwalał mu buntować się i
wściekać do woli, po czym zaczynał trening od nowa. Po
pewnym czasie spłacił rachunki ze szpitala i zabrał się do dość
ryzykownego interesu, jakim było pośredniczenie w handlu
końmi. Ku swojemu zaskoczeniu, radził sobie nadspodziewanie
dobrze.
Bywał na wozie i pod wozem, cały czas dążąc do tego, aby
stać się jeszcze bogatszym niż jego ojciec.
W ciągu tych lat nauczył się nie przywiązywać do
posiadanych rzeczy. Pamiętał, jak łatwo można je stracić.
Dlatego nie dbał o stary dom, który kupił razem z pastwiskami
sześć lat temu. Utrzymanie i rozbudowa stajni było dla niego o
wiele ważniejsze. Każde zarobione pieniądze przeznaczał na
nowe transakcje.
Chociaż... Może i przydałoby się pomalować ten dom, myślał,
patrząc na purpurową grzywę chmur nadciągających z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl