[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swoich racji, Holly zabrała ich kiedyś w piątkowe popołudnie do najbliższego
dużego miasta i kazała pooddychać przesyconym spalinami powietrzem w pobliżu
ruchliwego skrzyżowania. Miała nadzieję, że w ten sposób na własnej skórze
odczuli, na co codziennie są narażone dzieci, z natury mniej odporne od dorosłych i
bardziej podatne na choroby.
Wpół do jedenastej wjechała na parking. Biura i fabryka znajdowały się na
peryferiach miasteczka. Za wynajęcie całego kompleksu musieli słono płacić i
początkowo Paul nalegał na wybudowanie własnego, nowoczesnego obiektu, co z
ekonomicznego punktu widzenia bardziej się kalkulowało, ale jego argumenty nie
trafiały jej do przekonania. Podobała jej się ta okolica. Wprawdzie wszystko było
tu zaniedbane i chyliło się ku upadkowi, ale przy odrobinie dobrej woli i
odpowiednim zaangażowaniu można było bardzo wiele zrobić. Od pierwszego
spojrzenia urzekł ją stary zapuszczony młyn stojący nad brzegiem nie używanego
już kanału. Do renowacji wykorzystano materiały pochodzące z odzysku, nowych
elementów użyto tylko tam, gdzie było to absolutnie niezbędne. Efekt okazał się
nadspodziewanie dobry. Dodatkowo ich działania, szeroko opisywane przez prasę,
spotkały się z bardzo przychylnym odbiorem i przysporzyły im popularności.
W sąsiedztwie ulokowało się kilka warsztatów rzemieślniczych, a w samym
młynie przedsiębiorcze małżeństwo otworzyło bar ze zdrową żywnością i
restaurację, zwróconą frontem na oczyszczony i uporządkowany kanałek, w
którego spokojnej toni malowniczo odbijała się porastająca brzegi roślinność,
będąca teraz ostoją wodnego ptactwa. Centralną część młyna przykryto szklanym
dachem. Z okien gabinetów rozciągał się widok na atrium i kanałek.
Kiedy weszła do środka, Alice, jej asystentka, rozjaśniła się na jej widok, ale jej
uśmiech niespodziewanie zgasł. Krytycznym spojrzeniem zmierzyła kostium
Holly.
Nic nie mów, wiem, że to nieudany zakup Holly natychmiast odgadła w
czym rzecz. Zdjęła żakiet. Nigdy nie sądziłam, że jestem tak podatna na to, co
wypisują w gazetach. Kupiłam ten komplet zaraz po przeczytaniu artykułu o
wpływie stroju na to, jak odbierają nas inni. Jest dzisiaj coś pilnego w poczcie?
W zasadzie nie odparła Alice. Przyszła ciekawa oferta na zakup
uprawianej ekologicznie lawendy, poza tym ktoś chciałby sprzedać nam babciny
przepis na krem do rąk. Zastanowiła się. Zaczynają też spływać pierwsze dane
na temat testowanego kremu z awokado.
I jak to się przedstawia?
Na razie chyba całkiem niezle. Wszyscy, którzy go wypróbowali, wyrażają
się o nim bardzo pozytywnie. U nikogo nie wystąpiły reakcje alergiczne, a jedna z
pań napisała, że jej mężowi nasz krem tak przypadł do gustu, że powinniśmy
pomyśleć o podobnym balsamie do ciała.
Obie wybuchnęły śmiechem. Po chwili Alice spojrzała na Holly pytająco.
Kawa? uśmiechnęła się.
Hmm... tak, poproszę złamała się Holly.
Był to już niemal rytuał. Wprawdzie usiłowała wyzbyć się swego upodobania
do mocnej kawy, ale zawsze pokusa okazywała się silniejsza. I choć co jakiś czas
przestawiała się na kawę bez kofeiny, nie znajdowała w niej smaku.
Zebranie przebiegło zgodnie z planem i bez szczególnych niespodzianek.
Jedynym zgrzytem były dziwne spojrzenia, jakimi panowie obrzucali jej dzisiejszy
strój.
Chyba rzeczywiście zrobiła na nich wrażenie, chociaż sama nie bardzo
wiedziała dlaczego. Wszystko się wyjaśniło, kiedy po skończonej naradzie
kierownik działu kontaktów z klientami poprosił ją na słowo.
Chodzi mi o ten kostium... zaczął niepewnie. Holly, chyba nie wystąpisz
w nim podczas akcji promocyjnej?
Jeszcze nie wiem powiedziała z niewinną minką, kryjąc uśmiech.
Możliwe, że tak. A dlaczego pytasz?
No, wiesz zaczął przestępować z nogi na nogę, wyraznie skonsternowany.
Wydaje mi się, że byłoby ci lepiej w czymś bardziej subtelnym... może w innym
kolorze.
Z udaną powagą zapewniła go, że wezmie pod uwagę jego sugestie. Zamknęła
salę konferencyjną i ruszyła do siebie.
Czy coś się stało? zaniepokoiła się Alice, widząc jej zmarszczone czoło.
Nie, nic takiego. Zastanawiam się tylko, kiedy wreszcie mężczyzni przestaną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]