[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Doprowadza mnie to do szaleństwa" - pomyślał. Spódnica dziewczyny ześliznęła się
w dół i Courtney podeszła do mę\czyzny.
Denver po\erał ją wzrokiem. Cienka biała koszulka podkreślała twarde sutki.
Przesuwając dłonie po jedwabnej tkaninie ku jej gibkiej talii i szczupłym biodrom,
rozkoszował się ciepłem rozgrzanej skóry. Teraz on był przewodnikiem, którego ka\dy
ruch powtarzała. Jęknął z rozkoszy, czując dłonie Courtney wślizgujące się pod koszulę
i przesuwające się wzdłu\ \eber ku biodrom. Przeklinał tkaninę oddzielającą dłonie
dziewczyny od jego skóry.
Poddając się rosnącej \ądzy, wpił się w nią głodnymi ustami. Przechylając ją na
łó\ko, uniósł jej nogę i odpiął klamrę. Dziewczyna zesztywniała. Przesunął dłonie po
nodze, gładząc skórę w miejscach, gdzie paski zostawiły ślady lekkiego od-gniecenia.
Wyczuł chwilę, gdy Courtney zaczęła poddawać się doznaniom, które w niej wzbudzał.
Poło\ył się obok, nie odrywając oczu od jej twarzy.
- Dotknij mnie, Courtney.
Gdy zrobiła to, z ust wydarł mu się nieco chrapliwy szept. Tracił powoli nad sobą
kontrolę. Czu-jąc jej palce na swoim ciele, zadygotał. Kiedy uniosła głowę i poczuł jej
język na swojej dolnej wardze, mruknął:
" Na Boga, kobieto! Nie jest łatwo postępować z tobą powoli.
"
"
"
" Nie - wyszeptała. - Nie bądz powolny. Czuję się jak napięta sprę\yna. Pomó\ mi.
"
"
"
Słysząc to, przestał się hamować. Wcisnął ją w materac, wpijając się w jej usta.
Języki spotkały się, dłonie splotły, ciała zapłonęły. Courtney wygięła się do tyłu, gdy
Denver przesunął usta na jej piersi. Zaczęła dr\eć niespokojnie.
On, odsunąwszy się, zdarł z siebie ubranie. Sta-
rał się uspokoić oddech, zapanować nad rosnącym po\ądaniem, na nic jednak zdały się
te próby, gdy Courtney uniosła dłoń i dotknęła jego uda. Jak najdelikatniej zaczai
zdejmować z niej bieliznę. Widok jej nagiego ciała zaparł mu dech w piersiach. Objął ją
ramieniem, przysunął ku sobie i całując namiętnie, wszedł w nią. Z jej ust wdarł się jęk.
Nie był to jednak jęk bólu. Ten niski i zmysłowy głos odebrał mu do reszty władzę nad
sobą.
Czas płynął, a oni upajali się ka\dym dotknięciem, ka\dym najmniejszym ruchem. Z
początku Courtney niepewnie naśladowała ruchy mę\czyzny. Pózniej, gdy poczuła, \e
wszystko w niej wiruje, zacisnęła mocno ręce wokół jego ciała i zaczęła sama kierować
nim.
Gdy Denver poczuł siłę jej uścisku i usłyszał wyszeptane swoje imię, poddał się
niszczącemu wybuchowi zmysłów. Kiedy ruchy stały się nieco wolniejsze a oddech
spokojniejszy, Denver oparł się na łokciach i uniósł głowę. Ujrzał jej rozpalone oczy i
igrający na ustach delikatny, kobiecy uśmiech.
- Czy wszystko w porządku? - wyszeptał. Włosy dziewczyny przesunęły się po
poduszce,
gdy poruszyła głową.
- Kilka lat temu mama nagrała piosenkę o locie ku słońcu. Teraz ją zrozumiałam.
Twarz mu złagodniała, pocałował bardzo deli-
katnie jej włosy i zsuwając się z jej ciała, poło\ył się obok
- Dlaczego teraz, Courtney? - zapytał, gładząc jej włosy. - Co sprawiło, \e przestałaś
uciekać ode mnie?
Zamyśliła się.
- Wydawało mi się, \e uciekam przed tobą, a w rzeczywistości uciekałam od siebie
samej. Wierzyłam, \e wszyscy podzielają opinię Philipa i w ten sposób myślą o moim
kalectwie. Zawsze nienawidziłam współczucia, ale nurzałam się w \alu nad sobą do
chwili, gdy spotkałam ciebie. Ty mi na to nie pozwoliłeś.
Odgarnął miękkie pasmo włosów z jej twarzy.
- Wiedziałem, \e nie uwierzysz mi, gdy powiem, \e klamra na twojej nodze nie ma
dla mnie najmniejszego znaczenia. W ka\dym związku obie strony muszą się do siebie
dopasować. Ja muszę jedynie stawiać krótsze kroki. Ty powinnaś trzymać się na
baczności w towarzystwie mego brata.
Usłyszała rozbawienie w jego głosie i zobaczyła troskę w spojrzeniu. Wniósł wiele
wspaniałych uczuć w jej \ycie: miłość, radość, pewność siebie. Cokolwiek przyniesie im
przyszłość, ich wspólna przyszłość, zawsze będzie mu wdzięczna za jego upartą pogoń,
za ignorowanie wszystkich jej protestów.
Wydała okrzyk zdziwienia, gdy nagle podniósł ją z łó\ka.
"
" Co robisz?
"
"
"
" Czy brałaś kiedyś prysznic w ciemnościach?
"
"
"
" Wydaje się to trochę niebezpieczne - powiedziała, uśmiechając się i mocno
"
"
obejmując go za szyję.
"
" To będzie wspólny wysiłek. Jeśli nie będziemy nic widzieć, przyjdzie nam polegać
"
"
na dotyku. Mogłoby to okazać się bardzo ciekawe, ale chyba jednak lepiej zabrać ze
sobą lampę.
Przez najbli\sze pół godziny Courtney mogła przekonać się, \e Denver lubi mieć
zajęte ręce. Zajęte nią. Podtrzymywał ją pod prysznicem, obejmując jedną ręką w talii,
a drugą swobodnie przesuwając po jej ciele w strugach wody. Radził sobie doskonale,
wycierając ją i siebie jedną ręką. Zetknięcia wilgotnej i gorącej skóry ze skórą równie
wilgotną i gorącą, wymieniane szybko pocałunki znowu przyspieszyły im oddechy.
Ponownie znalezli się w łó\ku.
Kochał ją powoli, potęgując napięcie między nimi, a\ znowu ogarnęła ich
pochłaniająca wszystko fala wielkiej rozkoszy.
Mimo, \e Courtney i Denver niewiele spali tej nocy, zbudzono ich wcześnie. Gdy
poszturchiwania nosem nie dały oczekiwanego efektu, pies wskoczył na łó\ko, lądując
łapami na \ołądku De-nvera. Zrzucony, rozpoczął tańce na podłodze.
- Co, u licha, dzieje się z tym psem?
" Chce wyjść na spacer.
"
"
"
" Więc co go powstrzymuje?
"
"
"
" Zamknięte drzwi, jak sądzę. -Och!
"
"
"
Dziewczyna uśmiechnęła się bez zamiaru opus/ czenia łó\ka. Denver przysunął się do
niej, wło\ył dłoń pod prześcieradło i przycisnął ją mocniej.
- Niech wygryzie sobie dziurę w drzwiach, jedli tak bardzo chce wyjść. Ja jestem
teraz zajęty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl