[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A tata? Co z nim?
Marnie odwróciła się znów na siedzeniu, tym razem po to, aby rzucić Lawowi gniewne, acz milczące
ostrzeżenie. David odpowiedział jednak swobodnie na pytanie. W końcu odpowiadał na nie za
każdym razem, kiedy poznawał kogoś nowego.
Nie wiem, kim był mój ojciec, lecz mama mówi, że jestem jedyny w swoim rodzaju i że to, dokąd
się zmierza, ważniejsze jest od tego, skąd się przybyło. Wskazał miejsce pomiędzy matką a
Lawem. Tam, Law. Po prawej.
W pizzerii panował ogłuszający harmider. Udręczony kierownik zbladł, gdy do środka wpadli jak
burza hałaśliwi zawodnicy Tornad, rzucając się zajmować stoliki. Złożono zamówienia i podano
napoje najszybciej, jak było to możliwe. Piłkarze zasiedli przy długim, ustawionym pośrodku stole,
a rodzice i kibice, w tym spora gromadka chichoczÄ…cych dziewczÄ…t, przy bocznych stolikach,
otaczających główny.
Law i Marnie zajęli stolik na obwodzie. Zapewniło im to minimum prywatności.
Chyba powinienem czuć się zaszczycony. Marnie otarła usta serwetką i odsunęła pusty talerz.
Dlatego, że zaproszono cię na świętowanie zwycięstwa?
Owszem, i dlatego, że siedzę przy najbardziej popularnej dziewczynie.
David przesadza.
Nie sądzę. Zauważyłem, że wielu spogląda dziś na mnie z zazdrością. Co jest pomiędzy tobą a
trenerem?
60
Nic. Ma dziewczynÄ™.
Myślę, że gdyby dano mu szansę, wybrałby ciebie. Marnie spojrzała na niego z naganą, lecz Law
wcale siÄ™
tym nie przejął. Przeciwnie, pochylił się mocniej nad stolikiem i przyjrzał Marnie w migotliwym
blasku świecy.
To pocieszające, że młodzież ma tak dobry gust.
Dzięki. Nie uchroni cię to jednak przed reprymendą za to, że próbowałeś podpytać Davida. Jeśli
chcesz się czegoś dowiedzieć, spytaj mnie.
W porządku. Ilu ich było?
Ilu... co?
Mężczyzn.
Nie twój interes.
Ani jednego męża?
Nie.
Dlaczego?
Po co ci to wiedzieć? Ja nie ośmieliłabym się zapytać, ile kobiet przewinęło się przez twoje łóżko
od tamtego lata w Galveston.
Zbyt wiele, by liczyć.
Otóż to.
Lecz z tobą tak nie było, prawda? Idę o zakład, że mężczyzn, którzy trafili do twego łóżka, dałoby
się policzyć na palcach jednej ręki.
Dlaczego to powiedziałeś? spytała urażona.
Ponieważ opieka nad Davidem na pewno przeszkadzała ci w romansowaniu. Mam rację?
Nie mógłbyś bardziej się mylić odparła tym samym stalowym głosem, jakim rozmawiała z nim
kilka dni wcześniej. To romanse mogłyby mi przeszkadzać w wychowywaniu Davida. Możesz
spać spokojnie, pułkowniku Kincaid: twój syn wychował się w atmosferze moralności.
62
Nie przyznałem jeszcze, że to mój syn. Och westchnęła zaskoczona. Uznałam, że skoro
pojawiłeś się na meczu, zechciałeś spotkać znowu z Davidem, znaczy, że jesteś przekonany...
Zanim przystÄ…piÄ™...
Przystąpisz? powtórzyła w panice. Do czego?
Jeszcze nie wiem. Najpierw muszę być pewny, że David jest mój. Rozumiesz to, prawda?
_Nie ma żadnych dowodów, jedynie moje słowo i to, że
jest do ciebie Å‚udzÄ…co podobny.
_ Są testy krwi powiedział z wolna Law. Nie dowiodą one, że jestem ojcem, lecz wyeliminują
pewne możliwości.
Słyszałam o testach.
Chciałbym je przeprowadzić. %7łeby pozbyć się wątpliwości.
Uważasz, że to potrzebne?
Tak, Marnie, uważam. Dla spokoju ducha. Marnie westchnęła.
Nie zdołam cię powstrzymać, prawda?
Pomożesz mi?
Zastanawiała się przez chwilę, a potem powiedziała:
Przed sezonem piłkarskim David musiał przejść badania. Pobierano mu wtedy krew. Wyniki będą
w jego teczce. Zajmę się tym. Do kogo mam się zwrócić?
Napisała nazwę kliniki, gdzie przeprowadzono te badania, i podała mu świstek na chwilę przedtem,
nim David się do nich przyłączył. Opadł na kolana przy stoliku i zaczął bębnić dłońmi w blat.
_ Jeśli chcecie, możemy już iść. Pokonałem wszystkich
w gry wideo. Pogonili mnie, bo sÄ… mi winni pieniÄ…dze.
Law roześmiał się pobłażliwie i pomógł Marnie wstać. Próbowała zapłacić część rachunku, bez
powodzenia jednak. Wy-
67
szli żegnani gromkimi okrzykami, przeznaczonymi dla dzielnego kapitana, który uratował mecz, i
jego gościa bohatera. Po kilku minutach znalezli się na autostradzie.
Hej, Law, przejechałeś skręt do stadionu! zawołał David z tylnego siedzenia.
Ale nie do mojego domu.
ROZDZIAA SZÓSTY
Twojego domu? zdziwiła się Marnie.
Pomyślałem, że chętnie ochłonęlibyście, pływając w basenie.
Mówisz poważnie, Law? Masz basen? Mamo, on ma basen.
Robi się pózno.
Jutro nie muszę iść do szkoły. Proszę!
Zważywszy, że to nie ona siedziała za kierownicą, protesty na niewiele by się zdały, nie podobał jej się
jednak pomysł wizyty w domu Lawa. Nie życzyła sobie, by David zaprzyjaznił się zbytnio ze
sławnym człowiekiem, który wpłynął tanecznym krokiem w jego życie i prawdopodobnie ulotni się
zeń równie płynnie, gdy urok nowości zblaknie.
A jeśli poczucie odpowiedzialności skłoni Lawa, by uznał Davida, jakże jej stary dom, wymagający
pilnie remontu i wymiany rur, mógłby konkurować ze wspaniałą, nowoczesną willą z basenem na
tylnym podwórku i wbudowanym w ścianę jadalni akwarium?
To właśnie akwarium było jedną z tysiąca rzeczy, które David okrzyknął mianem ekstra",
przechodząc z pomieszczenia do pomieszczenia. Labradorka warknęła na Marnie, ale przy-
65
lgnęła natychmiast do Davida i truchtała obok niego, machając ogonem i próbując lizać go po
kolanach.
Czy ten dom nie jest absolutnie, zatrważająco wspaniały! zawołał, wychodząc na taras i
spoglÄ…dajÄ…c z podziwem na basen i otaczajÄ…cy go teren.
Wskakuj powiedział Law. Nie zapomnij tylko zdjąć butów.
David rozebrał się błyskawicznie do spodenek i bez wahania zanurkował.
Jest w dobrej formie zauważył Law.
Dziesięć wakacyjnych sezonów na basenie YMCA zrobiło swoje odparła Marnie.
Przoduje we wszystkim, do czego siÄ™ zabierze?
Tak. Zerknęła z ukosa na Lawa. I nie odziedziczył tej cechy po matce, to rzecz pewna.
Przyglądali się, jak David przemierza kilkakroć basen, by wreszcie zatrzymać się i zaczerpnąć
powietrza. Venus biegała wzdłuż tarasu, poszczekując radośnie, a kiedy oparł się na obramowaniu
basenu, podbiegła i polizała go po twarzy.
Ten pies mnie kocha powiedział ze śmiechem, broniąc się przed kolejnymi przejawami uczucia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]