[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odzyskały naturalną barwę, a ona odetchnęła z ulgą. W dniu operacji nie
widzieli się, natomiast pielęgniarki z wielkim poświęceniem kursowały z ich
liścikami. Jeszcze wczoraj przyjechał do niej na wózku, a dzisiaj, czterdzieści
osiem godzin po operacji, chodzi o własnych siłach.
- A jak ty się czujesz? - zapytał.
- Fantastycznie. Właśnie się obudziłam z rozkosznej drzemki.
- Myślałem, że leżysz i bacznie obserwujesz produkcję moczu.
Holly się roześmiała. Już wczoraj zawartość worka na mocz ucieszyła ich
oboje. Kolejny gość, który wszedł do pokoju, z rozbawieniem obserwował,
jak podziwiają dowód pracy jej nerki.
- A myślałem, że tylko my, urolodzy, z takim upodobaniem studiujemy tę
żółtą ciecz.
- Witaj, Ken.
- Wpadłem tylko na chwilę. Jak się czujecie?
- Bardzo dobrze. Jestem nieco obolała i zmęczona, ale to wszystko. Nie
mogę się doczekać, kiedy wstanę z łóżka.
- Jutro - obiecał jej chirurg. - Jeśli wyniki będą nadal tak pomyślne. -
Spojrzał z zadowoleniem na kartę chorobową Holly. - Niestety nie
zobaczymy się jutro rano. Mamy ciężki dzień.
- Przeszczep? - zainteresował się Ryan.
- Nawet dwa. - Ken powiesił kartę i oparł się o poręcz łóżka zadowolo-
ny, że może zamienić kilka słów z kolegą po fachu.  Siedemnastoletnia
dziewczyna ciężko ranna w weekendowym karambolu. W wyniku obrażeń
głowy zmarła i rodzice wyrazili zgodę na pobranie organów, pod warunkiem że
wcześniej rodzina przyjdzie z nią się pożegnać. - Ken westchnął. - Dzielni
ludzie. Niełatwo było im podjąć taką decyzję. - Wątrobę prześlemy do
Wellingtonu - ciągnął. - Najważniejsze, że znalezliśmy dwie prawie idealnie
pasujące nerki. Serce zostanie u nas. Na pewno domyślacie się, kto je dostanie.
Z emocji Holly poczuła ucisk w żołądku.
- Michaela? Jej dacie to serce?
- Chodzi ci o tę trzynastoletnią dziewczynkę z niewydolnością serca?
- Tak! - Holly i Ryan wykrzyknęli jednocześnie. Spojrzeli po sobie i Holly
dostrzegła w jego oczach ten sam błysk radości, który rozświetlił jego twarz,
gdy urodziła się siostrzyczka Leo. Wczoraj, gdy przyjechał do niej na wózku z
pierwszą wizytą, by osobiście się przywitać, obdarzył ją takim samym
spojrzeniem.
Uśmiechała się do niego bez przerwy, walcząc jednocześnie ze łzami
napływającymi do oczu. Gdy wyciągnął do niej rękę i uścisnął jej dłoń, bez
chwili wahania odwzajemniła uścisk.
- Hmm... - Ken nieśmiało przypomniał im o sobie. - Pójdę już, a wy bawcie
się dobrze. %7łyczę ci szybkiego powrotu do zdrowia, Holly. Spróbuj trochę
pochodzić.
- Dzięki, Ken. Może wiesz, kiedy Michaela ma być operowana?
Jutro koło siódmej rano. Na jednej sali będzie przeszczep serca, a na
drugiej przeszczepimy obie nerki. Niezle, co? - cieszył się Ken. Blok
operacyjny jest nieopodal - stwierdził Ryan po namyśle. - Jeśli zdołam tam
dojść, przekażę ci najświeższe informacje.
- Będę ci wdzięczna. -Nie wypuszczała jego dłoni.
Gdy wyszedł, wspomnienie jego uścisku na długo pozostało w jej pamięci.
Czuła, że bez względu na to, co się wydarzy, drugi raz nie doświadczy
podobnego poczucia bliskości. Nawet gdyby była zupełnie zdrowym obcym
człowiekiem, kochałaby go za to, co zrobił dla innych.
Fakt, że ma jego nerkę, jest tylko dodatkowym aspektem całej sprawy.
Oczywiście bardzo ważnym, ale nawet jeśli między nimi do niczego nie
dojdzie, to i tak każdego dnia będzie myśleć o nim z wdzięcznością.
Oraz miłością.
Następnego dnia wstała i przeszła kilka kroków po sali, a kiedy usadowiła
się w fotelu, przyszedł Ryan z wiadomością, że operacja Michaeli dobiega
końca.
- To niesamowity zabieg, nie sądzisz?
Doskonale rozumiała, co ma na myśli. Gdy kiedyś przyglądała się
przeszczepowi serca, poczuła chęć specjalizowania się właśnie w
transplantologii. Podczas tego typu operacji następuje moment szczególny:
gdy chore serce pacjenta opuszcza jego ciało, a na jego miejsce chirurg
wkłada serce dawcy, jakby lekarz dokonywał czegoś niemożliwego.
- Zadziwiający - zgodziła się skwapliwie.  Na stole leży człowiek
pozbawiony serca. Potem dostaje nowe i ożywa. Czary.
- Serce dawcy było idealnej wielkości - ciągnął Ryan. - Tętnice płucne i
ujścia aorty pasowały jak zrobione na miarę.
- Czy musieli użyć defibrylatora, by przywrócić akcję serca?
- Byli na to przygotowani, ale po trzydziestu sekundach nowe serce
momentalnie podjęło prawidłowy rytm.
- Co teraz się dzieje?
- Gdy wychodziłem, kończyli zamykać klatkę piersiową. Mogę cię
zapewnić, że Michaela była hemodynamicznie stabilna.
- Nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczę.
- Jeszcze przez jakiś czas nikt nie będzie mógł do niej się zbliżyć.
- Wiem. A ja pewnie jeszcze nieprędko będę w stanie zajść tak daleko.
Na twarzy Ryana pojawił się zachęcający uśmiech.
- Cierpliwości. Już teraz jesteś w niezłej formie. Wszyscy są z ciebie dumni.
Ryan został wypisany następnego dnia, ale odwiedzał ją codziennie, a gdy
przyszedł po raz trzeci, przyprowadził dziadka.
- Wyglądasz świetnie, dziecinko.
- Jestem tak naszpikowana lekami, że zaczynam przypominać trującą rybę
fugu, ale czuję się fantastycznie. Od lat nie czułam się tak dobrze.
- Kiedy wypuszczą cię do domu?
- Mam nadzieję, że niebawem.
- Albo jeszcze wcześniej - podsunął Ryan.  Jeśli przekonasz lekarzy, że w
domu będziesz miała doskonałą opiekę.
Nie chciałabym przysparzać wam kłopotów. Bzdura - Jack puścił mimo
uszu jej słowa. - Twój pokój już czeka. W mojej połowie domu.  Mrugnął do
niej porozumiewawczo. - Wiem, że ludzie lubią plotkować.
Ryan przysłuchiwał się tej rozmowie z kamienną twarzą. Nie obchodziło
go, co powiedzą ludzie.
- Jeśli jesteście pewni, że nie narobię wam problemów... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl