[ Pobierz całość w formacie PDF ]
człowieka ekonomicznego. Nie ulega te wątpliwości, e gdy idzie o przekonania i
aspiracje, ludzie bardziej ni kiedykolwiek przedtem ulegają dziś wpływom
doktryn ekonomicznych, powodują się troskliwie pielęgnowanym przekonaniem o
irracjonalności naszego systemu gospodarczego, fałszywymi twierdzeniami na
temat potencjalnej obfitości i pseudo-teoriami o nieuchronnej
tendencji ku monopolizacji. Poddają się wra eniu, wywołanemu przez pewne mocno
nagłośnione zjawiska jak niszczenie zasobów naturalnych i hamowanie
wynalazczości, o co obwinia się mechanizm konkurencji, mimo, i jest to
dokładnie ten rodzaj zjawisk, które nie mogłyby wystąpić w warunkach
konkurencji, a stały się mo liwe tylko dzięki monopolom i to zazwyczaj tym
wspieranym przez rząd.
pszenicy, kawy itp., jako argumentu przeciwko systemowi konkurencji stanowi
dobrą ilustrację jego zasadniczej intelektualnej nieuczciwości, bowiem chwila
zastanowienia pokazuje, e na rynku, na którym działa konkurencja aden
właściciel takich towarów nie mo e zyskać na ich zniszczeniu. Przypadek
domniemanego blokowania u ytecznych patentów jest bardziej skomplikowany i nie
mo e być odpowiednio przeanalizowany w przypisie. Jednak e warunki, w jakich
zamro enie patentu, k t ó- r y p o w i n i e n b y ć w y k o r z y s t a n y w
i n t e- r e s i e s p o ł e c z n y m, mogłoby przynieść zysk, są tak
wyjątkowe, i jest wątpliwe czy miało to kiedykolwiek miejsce w jakimkolwiek
istotnym przypadku.> W innym sensie jednak e jest niewątpliwie prawdą, e nasze
pokolenie jest mniej skłonne, by dawać posłuch rozwa aniom ekonomicznym, ni
miało to miejsce w przypadku naszych poprzedników. Zdecydowanie nie chce ono
zrezygnować z adnego ze swych ąda w obliczu tego, co nazywamy argumentami
ekonomicznymi. Jest niecierpliwe i nietolerancyjne wobec wszelkich ogranicze
jego bezpośrednich ambicji i nie chce się ugiąć przed ekonomicznymi
koniecznościami. Nasze pokolenie wyró nia nie tyle pogarda dla materialnego
dobrobytu czy te słabsze pragnienie osiągnięcia go, ale wręcz przeciwnie,
odmowa uznania jakichkolwiek przeszkód, jakiegokolwiek konfliktu z innymi
celami, które mogłyby utrudnić spełnienie jego własnych pragnie. Ekonomofobia
mogłaby być dokładniejszym określeniem tej postawy ni podwójnie zwodniczy
koniec człowieka ekonomicznego, który sugeruje przejście od
nieistniejącego stanu rzeczy, w kierunku, w którym nie zmierzamy. Człowiek
zaczął nienawidzić i burzyć się przeciwko tym bezosobowym siłom, którym
podporządkowywał się w przeszłości, nawet jeśli często udaremniały one jego
indywidualne działania. Rewolta ta stanowi szczególny przypadek nowego,
znacznie ogólniejszego zjawiska niechęci do podporządkowywania się wszelkim
zasadom lub koniecznościom, których podstaw człowiek nie rozumie. Daje się to
odczuć w wielu dziedzinach, w szczególności w sferze moralności; często te
jest to postawa godna zalecenia. Są jednak e dziedziny, w których owo
pragnienie zrozumienia nie mo e być w pełni zaspokojone i gdzie zarazem odmowa
podporządkowania się temu, czego nie mo emy zrozumieć, musi prowadzić do
zniszczenia naszej cywilizacji. Choć jest rzeczą naturalną, e w miarę jak
świat nas otaczający staje się coraz bardziej zło ony, narasta nasz opór wobec
sił, których nie pojmujemy, a które stale kolidują z naszymi nadziejami i
planami, to zarazem prawdą jest, e właśnie w takich warunkach pełne
zrozumienie tych sił przez kogokolwiek staje się w coraz mniejszym stopniu mo
liwe. Tak skomplikowana cywilizacja, jak nasza, opiera się z konieczności na
przystosowaniu się jednostki do zmian, których przyczyny i natury nie mo e ona
zrozumieć. Kwestie takie jak dlaczego jakaś jednostka ma posiadać więcej lub
mniej, dlaczego musi zmienić zawód, dlaczego pewne rzeczy, których pragnie
miałyby być trudniejsze do osiągnięcia ni inne, zawsze łączyć się będą z taką
mnogością okoliczności, e aden pojedynczy umysł nie zdoła ich ustalić. Co
gorsza, ci których to dotyka przypisywać będą całą winę za ów stan rzeczy
oczywistym, bezpośrednim i mo liwym do uniknięcia przyczynom, podczas gdy
bardziej zło ony zespół wzajemnych powiąza, które wpływają na zmianę,
nieuchronnie pozostanie przed nimi ukryty. Nawet przywódca w pełni planowego
społeczestwa, jeśliby chciał udzielić komuś wyczerpującego wyjaśnienia,
dlaczego właśnie on został skierowany do innej pracy, lub dlaczego jego
wynagrodzenie musi ulec zmianie, nie mógłby tego uczynić w sposób pełny bez
wyjaśnienia i uzasadnienia całego swego planu, co oczywiście oznacza, e mógłby
wyjaśnić go jedynie nielicznym. Właśnie podporządkowanie się ludzi bezosobowym
siłom rynku umo liwiło w przeszłości rozwój cywilizacji, która nie mogłaby się
bez niego rozwinąć. To dzięki owemu podporządkowaniu się przyczyniamy się
codziennie do budowy czegoś, co przerasta naszą zdolność pełnego rozumienia.
Nie wa ne przy tym, czy ludzie podporządkowywali się dawniej z uwagi na
przekonania uwa ane dziś za przesądy: z religijnego ducha pokory, czy z
przesadnego szacunku dla surowych nauk wczesnych ekonomistów. Sprawą
zasadniczą jest to, e nieskoczenie trudniej jest pojąć w sposób racjonalny
konieczność podporządkowania się siłom, których działania nie mo emy
prześledzić w szczegółach, ni poddać się im z pełnym pokory lękiem jakiego
zródłem była religia czy nawet respekt dla doktryn ekonomistów. W przypadku,
gdybyśmy pragnęli tylko podtrzymać i zachować naszą zło oną cywilizację bez
wymogu, by ka dy postępował w sposób, którego konieczności nie rozumie,
wówczas byłoby rzeczą niezbędną, aby ka dy posiadał inteligencję nieskoczenie
wy szą od tej, którą ktokolwiek dziś dysponuje. ćródłem odmowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]