[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zwykle nie wstawał przed południem.
- Aha. Wpół do jedenastej - zaćwierkała. - Będzie fajnie!
Gitarzysta basowy zagrał akord, a perkusista uderzył kilka razy w bębny, \eby dać
Flowowi znać, \e na niego czekają.
- Dobra - powiedział. Pochylił się, zamknął swoje ocienione długimi rzęsami błękitne
oczy i pocałował Serenę w usta. - Nie zapomnij.
Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Nie zapomnę.
Nagle cały pokój zahuczał od plotek.
Widziałaś to?
Słyszałam, \e ona kręci te\ z gitarzystą basowym .
Myślisz, \e naprawdę się pobiorą?
Podobno są zamieszani w przemyt narkotyków .
Kilka dziewczyn pisnęło, gdy Flow wskoczył z powrotem na scenę i złapał białą
gitarę. Poprawił mikrofon długimi, delikatnymi palcami i spojrzał na widownię, szukając
jednej dziewczyny.
- Dla Sereny - mruknął, marszcząc brwi ze wzruszenia. Potem zagrał kilka pierwszych
akordów swojej ulubionej piosenki Mroczny rycerz. Teraz rozumiał, do kogo te słowa są
kierowane.
Dziewczyno, jesteś moją jasną gwiazdą.
Podą\am za tobą, gdziekolwiek jesteś,
Walczę Z wilkami, które cię ścigają...
Serena usiadła z powrotem przy stoliku. Słuchała Jak Flow otwiera przed nią serce.
Trudno, \eby jej to nie schlebiało. Był taki przystojny, a kiedy śpiewał te seksowne, wysokie
tony, nie mogła powstrzymać uśmiechu.
Aaron nagle wstał.
- Chcesz zatańczyć? - zapytała z nadzieją.
Pokręcił głową.
- Chyba wrócę do siebie - wymamrotał.
Zachowywał się tak dziwnie, \e zaczęła się o niego martwić.
- Pójdę z tobą - zaproponowała, zapominając kompletnie o Flowie.
Ruszyła za Aaronem obrze\em parkietu i przez tłum otaczający bar. Zerknęła na
nieruchome zielone morze i idealnie białą pla\ę jaśniejącą w blasku księ\yca. Przypomniała
sobie letnie noce w domku ojca Blair, na pla\y w Newport. Zwykłe wypijały martini, a potem
wybiegały z domku i nago wskakiwały do zimnej wody.
Serena nie mogła oprzeć się pokusie.
- Chodz, pójdziemy popływać!
Aaron wcią\ był markotny.
- E, idz sama.
- Serio?
Kiwnął głową.
- Ale nie wypływaj za daleko.
- Dobra! - krzyknęła Serena i puściła się biegiem. Popędziła przez pla\ę, wpadła w
fale i zanurkowała, chcąc poczuć ten dreszczyk obejmujący całe ciało, gdy wokół niej
zamknęła się zimna woda. Płynęła jak foka, a\ w końcu wynurzyła się i nabrała powietrza.
Czasem dobrze po prostu czuć, \e się \yje.
beznadzieja, kiedy nie mo\esz znalezć swojego ubrania
Blair chciała mieć to za sobą jak najszybciej, ale Miles postanowił wykorzystać swój
czas. Badał ka\dy centymetr jej skóry z niemal lekarską dokładnością, jakby był
dermatologiem, który szuka egzemy albo czerniaka. Próbowała się rozluznić i dobrze się
bawić, gdy Miles całował podbicie jej stopy, ale oboje byli kompletnie nadzy i nie mogła
pozbyć się myśli, \e gdyby Miles był Nate'em, mieliby ju\ to za sobą.
Nate, kiedy się napalał, robił się gwałtowny. Nie w przera\ający sposób, ale namiętny,
budzący dreszczyk - nic go nie mogło powstrzymać. Blair zawsze musiała bardzo stanowczo
odmawiać, skoro nie chciała iść na całość, a potem musiała jakoś odwrócić jego uwagę.
Teraz pewnie ju\ by było po wszystkim, le\eliby objęci, patrzyli na gwiazdy przez
okno, palili papierosy i gadali leniwie O przyszłości.
Miles wziął się do jej drugiej stopy. Przygryzł czubek du\ego palca i muskał językiem
delikatną skórę między palcami obok pierścionka z diamentem. Wzdrygnęła się. Kiedy była z
Nate'em, wszystko zawsze wydawało się takie, jak trzeba. Byli jak dwa pasujące do siebie
kawałki puzzli. Czemu le\y całkiem naga, na hotelowym łó\ku na wyspie pośrodku
Karaibów, z nagim Milesem li\ącym jej stopy? A samotny Nate pewnie właśnie marznie w
Maine i być mo\e - miała nadzieję - myśli o niej...
Wyszarpnęła du\y palec z ust Milesa i sturlała się z łó\ka.
Miles wynurzył głowę spod prześcieradła.
- Co się stało? - zapytał.
- Muszę iść - powiedziała, nawet nie patrząc na niego. Przykucnęła i zaczęła szukać
sukienki, ale było ciemno, a na podłodze le\ało tyle śmiecia, \e nic mogła jej znalezć.
Miles przygarbiony siadł na brzegu łó\ka. Bębnił palcami o udo.
- Starałem się nie spieszyć.
No jasne, wiadomo.
- Gdzie ta pieprzona sukienka? - mruknęła Blair.
Nagle zapaliło się światło i zobaczyła sukienkę na stosie rzeczy u stóp łó\ka. Aaron
stał w drzwiach, ale zamiast natychmiast przeprosić i wycofać się z pokoju, jak powinien
ka\dy przybrany brat, gapił się na nią.
Początkowo była straszliwie zakłopotana. W ciągu dwóch sekund zakłopotanie
przerodziło się w gniew. Jak on śmie? Jak śmie gapić się na nią w ten sposób? Jest jej
dziwacznym przybranym bratem.
Aaron wiedział, \e powinien się odwrócić i zostawić ich samych, ale nie mógł się
poruszyć. Miles schylił się i podniósł ró\ową sukienkę Blair z podłogi - le\ała koło jego nóg.
- Cześć - powiedział do Aarona, rzucając sukienkę Blair.
Blair naciągnęła ją na siebie i ruszyła w stronę drzwi.
- Masz jakiś problem? - syknęła, przeciskając się w drzwiach obok Aarona.
Nie była ciekawa odpowiedzi.
Willa Blair i Sereny była raptem sześć metrów dalej. Blair minęła ją i poszła w stronę
pla\y, a kiedy tylko stopami dotknęła piasku, zaczęła biec. Miała gdzieś to, \e wło\yła
sukienkę z Calypso, szytą na zamówienie i dopłaciła do niej sto pięćdziesiąt dolarów. Biegła
co sił, wreszcie rzuciła się w fale, niszcząc sukienkę. Nabrała pełne płuca powietrza i
zanurkowała. Dopiero kiedy płuca mało ju\ jej nie pękły, wynurzyła się, łapiąc z trudem
powietrze i mrugając od soli w oczach.
Księ\yc świecił jasno, muzyka z przyjęcia gwiazdkowego niosła się nad wodą. 45
skończyło grać i did\ej puścił Blame it on the boogie - stary kawałek Michaela Jacksona. Na
pla\y Blair dostrzegła sylwetkę dziewczyny, która stała w płytkiej wodzie. Wyglądała jak
Halle Berry w Zmierć nadejdzie jutro, tyle \e miała jasne włosy i białe, a nie pomarańczowe
bikini.
Oczywiście to była Serena.
- Gdzie Miles?! - zawołała Serena, zwijając dłonie w trąbkę przy ustach.
- A kogo to obchodzi? - odkrzyknęła Blair, płynąc. - A gdzie Flow?
- A kogo to obchodzi? - odkrzyknęła Serena.
Obie się roześmiały, Blair przez chwilę le\ała na wodzie, patrząc na księ\yc. Potem
obróciła się i popłynęła do Sereny.
- Jutro wracam - powiedziała, wychodząc z wody. Chciała popracować bez
towarzystwa matki w cią\y, dziwacznego przybranego brata i jego tyczkowatego kumpla.
Serena nie musiała pytać, co się stało.
- Ale jutro jest Bo\e Narodzenie - zauwa\yła. - Twoja matka się wścieknie.
Blair wycisnęła wodę z włosów.
- Nic mnie to nie obchodzi. Poza tym Cyrus jest śydem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]