[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oliver nie był w stanie wykrztusić słowa i tylko mocno ją przytulił. Dla-
czego akurat teraz? Jest wykończona, ale może właśnie w tej chwili ona
rzeczywiście chce to przełamać?
Lekko go odepchnęła, by spojrzeć mu w oczy.
- Nie proszę cię o to, żeby znalezć sobie lekarstwo. Proszę cię, bo jeśli
mamy myśleć o wspólnej przyszłości, chciałabym się przekonać... wie-
dzieć, czy jestem do tego zdolna. Czy mówię dość jasno?
R
L
T
Dopiero, gdy to powiedziała, zrozumiał, co ona ma na myśli. I ile ją to
kosztuje.
- Dajesz mi coś bezcennego. Okazujesz mi bezgraniczne zaufanie, więc
nie wiem, czy mam prawo to przyjąć. Nie wiem, czy na to zasługuję, choć
wiem, że cię kocham.
Zaniósł ją do sypialni, czując w sobie siłę, która mogłaby przenosić gó-
ry. Położył ją na łóżku, ukląkł przed nią i całując jej usta, powieki i skronie,
zaczął powoli rozpinać jej bluzkę. Rozbierał ją, niemal jej nie dotykając.
W łóżku Clare przywarła do niego, ściągając z niego ubranie. Nie doty-
kał jej piersi, lecz wiedział, że wkrótce to się stanie, że wkrótce powie jej
bez słów, że te piersi są piękne. Teraz pożądanie wyrażały ich wargi i pal-
ce, szukały się i przypominały o sobie po latach. Gdy go objęła nogami,
przeszedł ją dreszcz i objęła go jeszcze mocniej. Ich ciała splotły się w
zgodnym rytmie, a to trwało i trwało, by wreszcie oboje zatopili się w osta-
tecznej rozkoszy.
Gdy potem Oliver lekko się od niej odsunął, by włączyć boczną lampę,
na chwilę znieruchomiała, lecz po sekundzie znowu do niego przywarła.
Wpatrzony w nią zaczął pieścić i całować jej piersi. Leżała bez ruchu, a on
wyczuwał teraz jej napięcie. Z czułością zaczął językiem dotykać blizn. Po
chwili jej dłonie zaczęły pieścić mu plecy i kark.
- Więc możesz, prawda?
- Tak - szepnęła, by po chwili krzyknąć z rozkoszy.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Leżeli wtuleni w siebie, szepcząc cicho.
- Kiedy Emily leżała w szpitalu, był dla mnie bardzo dobry i opiekuń-
czy. Powiedział mi wtedy, że kupił dla nas farmę, gdzie razem wychowamy
Em. Ja też przecież dorastałam na wsi.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi o tym mówić.
- Wiem, ale ja właśnie bardzo chcę ci o tym powiedzieć - szepnęła. -
Sprzedajmy twój samochód i kupmy terenówkę, która będzie bezpieczniej-
sza dla dziecka, mówił. Mama podarowała nam fotelik, w którym zawiezli-
śmy Emily do domu. Zbliżało się Boże Narodzenie, a on przyozdobił świą-
tecznie cały dom. Na myśl o tym, że zrobił to dla mnie, rozpłakałam się ze
wzruszenia. Dzień albo dwa dni pózniej, już nie pamiętam dokładnie, poje-
chał do miasteczka, żeby sprzedać mój samochód. Po po-, wrocie powie-
dział, że zamówił terenówkę, ale dostarczą ją dopiero po Nowym Roku.
Zamilkła na moment, a Oliver objął ją mocniej.
- Ten dom, w którym zamieszkaliśmy, był stary i mocno zniszczony,
ale ja się nie martwiłam, Planowałam go sama wyremontować, stopniowo,
kawałek po kawałku. Barry lubił porządek i czystość, więc cieszyłam się,
że będę miała zajęcie. Gospodarstwo leżało na odludziu, ale mając ręce
pełne roboty, nie przejmowałam się tym. Czasem, gdy Em robiła się nie-
spokojna albo nie wszystko leżało na swoim miejscu, wzdychał w milcze-
R
L
T
niu. Nie mówił ani słowa, ale widać było, że go to coraz bardziej męczy. I
wreszcie, któregoś dnia, kiedy mieliśmy iść spać, Emily nagle się obudziła i
zaczęła płakać, więc musiałam ją nakarmić. To go doprowadziło do furii,
wyszła wtedy z niego potworna zazdrość.
Oliver ostatkiem sił panował nad sobą, bo wiedział, że Clare musi teraz
z siebie wyrzucić całą trudną prawdę.
- Nowej terenówki jak nie było, tak nie było. Nie mogłam się nigdzie
ruszyć, bo w jego starym samochodzie nie można było zamontować foteli-
ka dla dziecka. Robił zakupy, kiedy jezdził do miasteczka. Czasem wracał
pijany i wtedy był dla mnie bardzo nieprzyjemny. Lubił zwłaszcza mi ści-
skać piersi, tak żeby bolało. Mama przysłała nam pudło z ozdobami świą-
tecznymi. Zapakowała do niego moje ulubione bombki, które świetnie pa-
miętałam z dzieciństwa, i nowe ozdoby, kupione specjalnie dla Emily, choć
wiadomo było, że ona jest jeszcze za malutka, żeby to zrozumieć. W lesie
wycięłam choinkę, szły święta, myślałam, że wszystko się jakoś ułoży.
Na przedświąteczne spotkania Barry mnie nie zabierał, bo mówił, że nie
mamy jak zabrać dziecka. Po jednym z takich spotkań z kumplami wrócił
pijany i po raz pierwszy mnie pobił. Potem mnie przepraszał i przyrzekał,
że to się nigdy nie powtórzy. Ale którejś nocy, w styczniu, rozdrapał mi
piersi. To tak bolało, że musiałam zatkać sobie usta poduszką, żeby Emily
nie słyszała mojego płaczu. Bałam się, że jeśli mała się zbudzi, on jej też
zrobi krzywdę.
Leżała, przytuliwszy twarz do jego policzka, a on czuł, jak jej łzy spły-
wają mu na pierś. Czy zdoła wysłuchać tego do końca? Czy nie zerwie się
nagle, by dopaść tego faceta? Ale Clare mówiła dalej, więc leżał bez ruchu.
- Kiedy zdałam sobie sprawę z jego zazdrości o dziecko, o to, że je
karmię i mu poświęcam uwagę, zrozumiałam, że muszę uciekać. Tego dnia
wrócił pijany, więc odczekałam, aż uśnie, po czym złapałam Emily i wypa-
R
L
T
dłam z domu. Bałam się iść drogą, więc ruszyłam przez pola, bałam się też
sąsiadów, bo ich znał od lat i w razie czego na pewno wzięliby jego stronę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]