[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jan patrzyła na gościa z roztargnieniem, jej myśli były wciąż daleko stąd. Czego ten
mężczyzna chce? Nie widzi, że ona jest teraz zajęta?
Tak, to my odezwał się Chris. Co pana tu sprowadza?
Jan przyjrzała mu się uważniej. Był wysoki, nosił wąsy. Jego garnitur kosztował więcej,
niż wynosi jej miesięczna pensja.
Czy moglibyśmy porozmawiać? Wiem, że pora jest dość pózna, ale to tylko parę słów.
Zapewniam, że nie jestem żadnym komiwojażerem.
Chris uśmiechnął się i wyciągnął rękę na powitanie.
Już wiem, Harry to pański syn. Jesteście do siebie bardzo podobni.
W tym momencie Jan też zauważyła podobieństwo.
Proszę, niech pan wejdzie. Może wypije pan z nami kieliszek wina? Ma pan za sobą
ciężki dzień.
To prawda odparł mężczyzna, ściskając im ręce. Na szczęście wszystko dobrze się
skończyło. Chciałbym wam bardzo podziękować. A jeżeli chodzi o wino, to zachowałem się
trochę jak nastolatek, który idzie na imprezę. Przyniosłem swoje. Mężczyzna uniósł butelkę
szampana. Czy zrobicie mi tę przyjemność i wypijecie ze mną?
Jan nie znała się na szampanie, ale Chris aż otworzył szeroko oczy, widząc naklejkę.
Zaprowadz gościa do salonu zwróciła się do Chrisa a ja przyniosę kieliszki.
Postawiła kieliszki na stoliku, a Chris z wprawą otworzył butelkę i rozlał trunek.
Henry, lord Grayleigh przedstawił się mężczyzna. Dziś uratowaliście nogę mojego
najstarszego syna, a być może nawet jego życie.
Jan aż zamrugała powiekami. Słyszała o nim, ale nigdy dotąd go nie widziała. Był
największym właścicielem ziemskim w okolicy, wielu farmerów dzierżawiło jego grunty.
Miał duże zasługi dla lokalnej społeczności. Budował tanie domy, które sprzedawał jedynie
miejscowym, zachęcając ich w ten sposób do pozostania na wsi, wspierał miejscowe szkoły.
A oni uratowali jego syna!
Dzwoniliśmy, żeby zapytać, jak on się czuje.
Jadę prosto ze szpitala. Ortopeda mówi, że gdybyście nie nastawili nogi, skutki
mogłyby być tragiczne.
Chris wzruszył ramionami.
Nic wielkiego. Po prostu byliśmy na miejscu i zrobiliśmy, co było w naszej mocy.
Wiedziałem, że coś takiego usłyszę. Mimo wszystko... Henry podał im kieliszki i
wzniósł toast.
Siostro Fielding i doktorze Garrett zaczął oficjalnie. Dziś uratowaliście mojego
syna. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, choć przyznaję, że życie z nim stwarza czasem
problemy. Składam wam podziękowania w imieniu swoim, mojej żony i oczywiście
Harry ego. Wasze zdrowie.
Jego głos nieco zadrżał. Jan zauważyła, że był wzruszony. Wypiła łyk szampana, a potem
następny. Smakował zupełnie inaczej niż hiszpańskie wino musujące, które czasem piła i
które bardzo lubiła.
Dzwoniłem do pańskiego wuja, żeby dowiedzieć się, jak mogę was znalezć wyjaśnił
lord Grayleigh.
Dał mi wasze adresy, a ponieważ pana nie było w domu, więc przyjechałem tutaj.
Miałem szczęście zastać was oboje. Jesteście tylko kolegami z pracy, czy...
Kolegami z pracy odparła pospiesznie Jan. Przemknęło jej przez myśl, że być może
powinna dodać: Przynajmniej na razie .
I dobrymi przyjaciółmi dorzucił Chris.
Rozumiem. Pani jest stąd, prawda? I nie zamierza pani wyjeżdżać?
Urodziłam się tutaj, tu jest mój dom.
To dobrze. Pański wuj niedługo odchodzi na emeryturę. Czy zostanie pan z nami?
Jan poczuła bolesny skurcz, widząc, że Chris przecząco kręci głową.
Nie wiem. Dostałem propozycję pracy za granicą, bardzo interesującą. Może wyjadę do
Bangladeszu.
Do Bangladeszu? No cóż...
Jan z trudem powstrzymała się od śmiechu, widząc brak entuzjazmu lorda dla tego
pomysłu.
Gawędzili jeszcze przez chwilę, wreszcie lord Grayleigh wstał, by się pożegnać.
Wiem, że proponowanie zapłaty byłoby niestosowne, ale może mógłbym jakoś się
odwdzięczyć...
Oczywiście podchwycił Chris. Nasze pogotowie górskie nieustannie boryka się z
brakiem funduszy.
Znakomity pomysł! Macie może numer konta albo telefon do skarbnika?
Jan podała mu kartkę z potrzebnymi informacjami. Lord uścisnął im na pożegnanie
dłonie.
Jestem pewien, że się jeszcze spotkamy. Doktorze Garrett, mam nadzieję, że mimo
wszystko pan zostanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]