[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Miło mi to słyszeć. Ale pamiętaj, najważniejsze to robić wszystko krok
po kroku. Zobaczysz, jak skosztujesz kuchni madame Malouf, poczujesz się
jeszcze lepiej. O, proszę, mamy pierwsze danie.
Zupa, od której zaczęli, rzeczywiście była wyśmienita. Rybna, ale w
smaku łagodna i kremowa w konsystencji. Za to jeśli chodzi o kolor, wprost
niezwykła! %7łółta.
Zaciekawiona Kelly spojrzała pytająco na Luca.
 Zaskoczona? Nie bój się, to szafran. A ryby zostały złowione przy
ujściu naszej rzeki. Zmiało, spróbuj!
63
RS
Spróbowała. I przekonała się, że może mu zaufać. Bo tak jak w
przypadku wina, tak i tym razem wyrafinowany smak nie ujawnił się od razu.
Potrzebowała trochę czasu, by odczuć go w całej pełni.
 Jak często tu przychodzisz?  zapytała, gdy czekali na kolejną potrawę.
 Rzadko, ale robię to świadomie. Nie chcę, żeby to wyjątkowe miejsce
za szybko mi spowszedniało. Ostatnio bywałem tu sam. Muszę jednak
powiedzieć, że choć kuchnia jest tu zawsze na najwyższym poziomie, potrawy
spożywane w dobrym towarzystwie smakują jeszcze lepiej. A wspólny posiłek
z tobą to już prawdziwa uczta.
 Jeszcze jeden komplement od Francuza.
 Ale ja naprawdę tak uważam!
 Wobec tego tym bardziej miło mi to słyszeć. Luc, postaraj się
zrozumieć, jak żyłam przez ostatnie miesiące. Z nikim się nie spotykałam, nie
wychodziłam z domu. I naprawdę nie tęskniłam do ludzi. Nie powiem, żebym
czuła się szczęśliwa, ale tak chciałam żyć. To, co się teraz dzieje, jest dla mnie
nowym doświadczeniem.
W tym momencie madame przyniosła danie główne. Pod zachęcającą
nazwą  kurczak w cydrze" kryła się wspaniale pachnąca potrawa, na którą
składały się gotowane warzywa i mięso polane gęstym sosem.
 Wszystkie produkty pochodzą z naszych stron  zachwalał Luc. 
Spróbuj, bo naprawdę warto.
Kiedy skończyli jeść, wrócili do przerwanej rozmowy.
 Powiedz, czy lęk już cię opuścił?  zapytał.  Czy dobrze się czujesz w
miejscu pełnym ludzi?
Trudne pytanie.
 Czuję się tak, jakby w moim ciele żyły dwie różne osoby. Pierwsza
Kelly jest szczęśliwa, że ją tu przywiozłeś i z nadzieją czeka na to, co
64
RS
przyniesie czas. Zaś ta druga stale lękliwie zerka przez ramię i boi się, że zaraz
spotka ją coś złego.
 Może spróbujmy pozbyć się jej na dobre? Jestem pewny, że niebawem
wszelki ślad po niej zaginie.
 Mam nadzieję. Mmm... czuję w powietrzu zapach ciasta. Czyżby
madame serwowała już deser?
Nie pomyliła się. Pani Malouf podała im pyszną szarlotkę ze śmietaną, a
do niej kawę i kieliszek calvadosu.
 Proszę zachodzić do nas częściej  zapraszała, gdy się żegnali. 
Zawsze są państwo mile widziani!
Gdy wsiedli do samochodu, Luc zapytał, czy chce już wracać do domu.
Kelly spojrzała na rozgwieżdżone niebo i olbrzymi księżyc w pełni, po czym
doszła do wniosku, że nie ma ochoty wracać. Chce zostać z nim jak najdłużej.
 Ile gwiazd!  powiedziała.  I ten księżyc tak jasno świeci, że można by
przy nim czytać.
 Masz ochotę na lekturę?
 Nie. Raczej na spacer. Chciałabym się przejść w świetle księżyca.
 Więc jedzmy nad morze. Wrócimy do Riom i pospacerujemy po
promenadzie. O tej porze nie powinno tam być ludzi.
Nie pomylił się. Gdy kwadrans pózniej ruszyli w stronę starej latarni
morskiej, byli jedynymi spacerowiczami na kamiennym bulwarze ciągnącym
się wzdłuż plaży.
 Jak cudownie!  westchnęła, patrząc na posrebrzone księżycowym
światłem drobniutkie fale.  Czy może być coś piękniejszego niż ta noc?
 Moim zdaniem tak, ale jak ci powiem, co mam na myśli, znów mi
zarzucisz, że jak każdy Francuz jestem komplemenciarzem.
 Obiecuję, że tak nie powiem.
65
RS
 Wobec tego przyznam, że ta noc byłaby jeszcze piękniejsza, gdybym
trzymał za rękę cudną kobietę.
 Jeśli moja ręka ci wystarczy, to proszę bardzo  odparła po krótkim
namyśle.
 Czy mi wystarczy? Co za pytanie!  obruszył się i pocałował dłoń,
którą mu podała.
Przez chwilę szli w milczeniu. Luc co pewien czas delikatnie ściskał łub
pieszczotliwie gładził palcami wierzch dłoni Kelly.
 Kiedy byłam nastolatką, miałam zerowe doświadczenia w kontaktach z
chłopakami. Całą wiedzę czerpałam z opowieści starszych koleżanek  wyznała
w przypływie szczerości.  A one mówiły, że jeśli chłopak głaszcze cię po
ręce, to znak, że chce...  Umilkła, uznawszy, że i tak za dużo powiedziała.
 %7łe co chce?  dopytywał żartobliwie.
 Przecież wiesz. %7łe chce cię pocałować. Zaznaczam, że nie jest to forma
zaproszenia.
 Szkoda.
Dotarli na koniec promenady i stanęli u szczytu schodków prowadzących
na plażę.
 Mam ochotę pochodzić po wodzie. Jakoś dziś mnie korci, żeby robić
różne takie... rzeczy...
 A więc chodzmy.
 Nie musisz ze mną wchodzić do morza.
 Nie muszę, ale chcę. Daj drugą rękę, te schodki bywają śliskie. Pomogę
ci.
Gdy stanęli na przyjemnie chłodnym piasku, nie wypuścił jej rąk ze
swoich dłoni. Delikatnie przyciągnął ją do siebie i pocałował. Czule,
66
RS
nienatarczywie, tak jakby ten pocałunek miał być zapowiedzią tego, co może
się między nimi wydarzyć pózniej.
Gdy przestał ją całować, odsunęła się, choć miała ochotę na więcej.
 Wystarczy  szepnęła.
 Wystarczy? Kelly, co ty mówisz? Dla mnie to zdecydowanie za mało.
 Powiedzmy, że w tej chwili wystarczy  dodała.  To co? Wchodzimy
do tej wody?
 Jeśli zobaczy mnie jakiś pacjent, nie będę miał odwagi wystawić mu
rachunku  rzekł ze śmiechem, podwijając nogawki spodni.
 Bez ryzyka nie ma zabawy!  zawołała, i chwyciwszy go za rękę,
pobiegła do morza.
Brodzenie do połowy łydki w wodzie sprawiło jej ogromną przyjemność.
Drobne fale delikatnie masowały jej skórę, a ona czuła, jak wraca do życia.
 Od tak dawna nie robiłam takich głupich, ale fajnych rzeczy 
przyznała.  Dopiero teraz przekonałam się, jak bardzo mi tego brakowało.
Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś.  Pocałowała go w policzek.
 %7ładna w tym moja zasługa, przecież spacer to był twój pomysł. A tak
swoją drogą, byłaś już na plaży? Pływałaś w morzu?
 Nie  odparła.
Nie wyobrażała sobie, że mogłaby tu przyjść za dnia i paradować prawie
nago przed tłumem obcych ludzi.
 Może kiedyś spróbujesz  rzekł łagodnie, wyczuwając zmianę jej
nastroju.  Daj sobie czas, a wszystko się ułoży. A teraz pora wracać.
Wiedziała, że prędzej czy pózniej to się stanie. Nawet czekała na to z
niecierpliwością.
Kiedy podeszli do schodków wiodących na promenadę i przystanęli w
cieniu rzucanym przez mur, Luc znów zaczął ją całować. Tyle że nie były to
67
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl