[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie mogłem go unikać i rzecz jasna nie potrafiłem też odpowiedzieć na wiele jego
pytań. W końcu zaczął coś podejrzewać i zbierać res gestae przeciwko mnie jako
fałszywemu absolwentowi Harvardu, a może nawet oszustowi. Kiedy dowiedziałem
się, że wypytywał o moją przeszłość na kilku frontach i miał poważne wątpliwości
co do mojej uczciwości i prawości, rzecz stała się dla mnie res iudicata.
Nic nikomu nie mówiąc, ulotniłem się po angielsku. Jednak bynajmniej nie
zapomniałem zabrać swojej pensji. Pożegnałem się z Glorią, chociaż nie wiedziała,
że już więcej mnie nie zobaczy. Powiedziałem jej tylko, że zmarł ktoś z mojej
rodziny i muszę wrócić na kilka tygodni do Nowego Jorku.
Oddałem wypożyczonego jaguara i kupiłem jaskrawopomarańczową barracudę.
Zapewne ta bryka tak się rzucała w oczy, że nie była najlepszym środkiem lokomocji
dla poszukiwanego zbiega, ale spodobała mi się i chciałem ją mieć, a to wystarczyło.
Usprawiedliwiałem tę decyzję, tłumacząc sobie, że przynajmniej samochód, jeśli nie
kierowca, był szałowy, więc na pewno okaże się dobrą inwestycją. W dużej mierze
było to sprytne posunięcie, ponieważ dawniej po prostu wynajmowałem samochody,
a następnie porzucałem je na lotniskach, kiedy nie były mi już do niczego potrzebne.
Tymczasem O'Riley, z czego nie zdawałem sobie sprawy, robił dobry użytek z tej
praktyki, opracowując wzór moich ruchów.
Niemal przez rok udawałem lekarza. Odgrywałem rolę prawnika przez dziewięć
miesięcy. Chociaż nie można powiedzieć, że przez ten czas żyłem ascetycznie, to nie
podrabiałem żadnych czeków ani nie robiłem niczego, co mogłoby zwrócić uwagę
policji.
91
Jeśli Rigby albo sam prokurator generalny nie będą domagali się wyjaśnienia
mojego nagłego zniknięcia z pracy, miałem słuszne powody, żeby przypuszczać, iż
nie jestem obiektem żadnej obławy. I tak też było, wyjąwszy uparte wysiłki
O'Rileya, który pomimo swojej wytrwałości nadal szedł fałszywym tropem.
Próbowałem nadal nie podrabiać czeków, ponieważ nie narzekałem na brak
pieniędzy. Moja ucieczka przed przesłuchaniami kolegi z Harvardu" zamieniła się
w coś w rodzaju wakacji. Przez kilka tygodni włóczyłem się po zachodnich stanach,
zwiedzając Kolorado, Nowy Meksyk, Arizonę, Wyoming, Nevadę, Idaho, Montanę i
zatrzymując się wszędzie tam, gdzie zaintrygował mnie jakiś malowniczy zakątek.
Jako że zwykle w tych zakątkach spotykałem piękne i chętne kobiety, byłem
wiecznie czymś zainteresowany.
Chociaż mój image przestępcy stopniowo zamazywał się i bladł, nawet przez myśl
mi nie przeszło, żeby się nawrócić. Myśląc o przyszłości, zatrzymałem się
odpowiednio długo w ogromnej metropolii w Górach Skalistych, żeby zaopatrzyć się
w podwójne dowody tożsamości jako fikcyjny pilot linii lotniczych.
Stosując ten sam schemat działania, który pozwolił mi zostać Frankiem Williamsem,
pierwszym oficerem w liniach Pan Am, stworzyłem Franka Adamsa, rzekomego
drugiego pilota w Trans World Airways, wyposażonego w mundur, fałszywy
identyfikator i podrobioną licencję pilota. Zgromadziłem także dowody tożsamości w
podwójnych egzemplarzach, dzięki którym jako Frank Williams mogłem być pilotem
linii Pan Am albo TWA.
Niedługo potem pojechałem do Utah, stanu sławnego nie tylko ze względu na
wyjątkowe walory przyrodnicze i tradycję mormonów, ale także nagromadzenie
kampusów studenckich. Przypisawszy sobie kilka tytułów naukowych, uznałem, że
byłoby uczciwie z mojej strony chociaż zobaczyć, jak wygląda kampus
uniwersytecki, więc zwiedziłem kilka college'ów w Utah, spacerując i oglądając
obrazki z życia studenckiego, a szczególnie studentki. Na terenie jednego z
kampusów było tyle ślicznych dziewczyn, że kusiło mnie, żeby zapisać się na jakieś
studia.
Jednak zamiast tego zostałem nauczycielem.
Kiedy pewnego popołudnia włóczyłem się w pobliżu swojego pokoju w motelu,
czytając miejscową gazetę, moją uwagę zwróciła wiadomość o spodziewanym braku
nauczycieli w semestrze letnim na jednym z uniwersytetów. W notce cytowano
słowa dziekana wydziału, niejakiego doktora Amosa Grimesa,
92
który był najbardziej zmartwiony koniecznością znalezienia zastępstwa za dwóch
profesorów socjologii. Wygląda na to, że będziemy musieli szukać osób z
odpowiednimi kwalifikacjami poza granicami naszego stanu tylko po to, żeby
popracowały u nas przez trzy miesiące" - powiedział doktor Grimes w wywiadzie.
Ujrzałem w wyobrazni siebie siedzącego w sali wykładowej z jakimś tuzinem
piękności na wydaniu i ta wizja tak zawładnęła moją wyobraznią, że nie mogłem się
jej oprzeć. Zadzwoniłem do doktora Grimesa.
- Doktor Grimes? Mówi Frank Adams - powiedziałem entuzjastycznym tonem. -
Zrobiłem doktorat z socjologii na Uniwersytecie Columbia. Przyjechałem tu na
trochę i właśnie przeczytałem w gazecie, że szuka pan nauczycieli socjologii.
- Tak, istotnie jesteśmy zainteresowani zatrudnieniem kilku nauczycieli - odparł
ostrożnie doktor Grimes. - Rzecz jasna, zdaje pan sobie sprawę z tego, że byłoby to
jedynie tymczasowe stanowisko, na okres letni? Rozumiem, że ma pan jakieś
doświadczenie w nauczaniu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]