[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zwycięzcy otrzymali z rąk Ann drobne nagrody. Wreszcie Livvy ogłosiła, że nadeszła pora na
rozpakowanie prezentów i zjedzenie urodzinowego tortu.
W szystkie dzieci zgromadziły się przy stole, na którym leżały prezenty.
I właśnie wtedy w drzwiach pojawił się Matthew. Trzymał w rękach ogromne pudło.
Jego oczy wyrażały tak głęboki smutek i żal, że Livvy natychmiast podeszła do niego.
- Matthew - powiedziała. - Co z Popsem?
- Ma się lepiej. Gorączka spadła, a Kruger powiedziała, że jest już o wiele mocniejszy. Zjadł nawet
lunch.
- A ty? Dobrze siÄ™ czujesz?
-Tak.
Podszedł do stołu i położył na nim swój prezent dla Mimi.
- Wszystkiego najlepszego, Fasolko.
- Dziękuję, Matchoo! - krzyknęła Mimi, z radością spoglądając na ogromną paczkę. - Mamusiu, czy
mogę już otworzyć prezenty?
- Tak, kochanie.
Zabrała się do rozpakowywania prezentu od Matthew. Kiedy wreszcie zdjęła papier, aż otworzyła
usta z zachwytu. Miała przed sobą wspaniały, drewniany domek dla lalek. Wyposażony był w
zasłony, skrzynkę pocztową i wiele innych drobiazgów.
- Och, Matchoo! Jest cudowny. Tak bardzo ci dziękuję.
- Pops i ja zrobiliÅ›my go dla ciebie - powiedziaÅ‚ Matthew. KlÄ™knÄ…Å‚ przy niej i dotknÄ…Å‚ palcem malut­
kich zasłonek przy oknach. - A to uszyła dla ciebie siostra Kruger.
Livvy uśmiechnęła się, gdy wyobraziła sobie siostrę Kruger szyjącą zasłonki do domku dla lalek.
- Mimi, teraz musisz rozpakować pozostałe prezenty - rzekł Sonny.
Przy pomocy Ala przyniósł do pokoju prezent Nie opakowali go, tylko przewiązali czerwoną
wstążką. B ył to samochód na pedały, przypominający nieco samolot. Miał dwa skrzydła i ogon.
Mirni koniecznie chciała go wypróbować. .
Najpierw ona, a potem każde z dzieci odbyło przejażdżkę po salonie. Następnie obejrzano prezent
od Ann, która podarowała Mimi serwis dla lalek. Od Livvy mała dostała upragnioną lalkę. Potem
rozpakowała drobne prezenty od dzieci.
Gdy Mimi zajęta była krojeniem tortu, a dzieci chórem śpiewały "Sto lat", w drzwiach pojawił się
Sam.
- Cześć, Cukiereczku - przywitał wnuczkę. Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję, Paw-Paw - powiedziała Mimi, biorąc od niego pudełko.
W środku były trzy książeczki z opowiadaniami.
Livvy głośno odczytała tytuły.
- Ekspedientka w księgarni zapewniła mnie, że będą odpowiednie dla dziewczynki w jej wieku -
powiedział Sam niepewnym głosem.
- Są idealne, tato. A teraz usiądz i zjedz kawałek tortu.
- Nie - odrzekł, kierując się w stronę drzwi. - Muszę iść. Wpadłem tylko na chwilę, by dać Mimi
prezent Bawcie siÄ™ dobrze.
Wyszedł. Dopiero teraz Livvy zdała sobie sprawę, jak ojciec zle czuł się w dużym towarzystwie'.
Był bardzo samotny i nie można było tego zmienić.
,,Już chyba nigdy nie będzie szczęśliwy" - pomyślała.
- Matthew, zjesz kawałek tortu? - zapytała. Nie było go jednak w pokoju.
- Wyglądał na bardzo zmęczonego - usprawiedliwiła go Ann.
- Pewnie spędził noc przy Popsie. Poszedł do łazienki.
,,Ale dlaczego nie powiedział mi wczoraj, że idzie do Popsa?" - zastanawiała się Livvy.
Gdy przyjęcie się skończyło, Ann pomogła Livvy doprowadzić dom do porządku.
Mimi poszła z Jenny zobaczyć jej nowego szczeniaka. Miała wrócić dopiero wieczorem.
- Całe szczęście, że urodziny wyprawiane są tylko raz w roku -powiedziała Livvy, gdy nareszcie
mogły odpocząć.
_ Myślę, że Mimi była zachwycona - odparła Ann.
Livvy pokiwała głową.
- Chyba doszła już do siebie.
_ Ty także zmieniłaś się, Livvy. Gdy po raz pierwszy przyjechałaś do St. Louis, pomyślałam, że
stało się z tobą coś strasznego. Bałam się, że część ciebie umarła ... wraz z Willem ... Gdy ty i Will
pobraliście się, wiedziałam, że będzie to udane rriałżeństwo. Ufałam ci, Livvy. Byłaś taka uczciwa i
szczera. Bardzo ci współczułam, gdy straciłaś dziecko. A teraz ... Will. Bardzo powoli, ale doszłaś
wreszcie do siebie. Cieszę się, że potrafiłaś sobie poradzić.
- Dziękuję, Ann.
- Livvy, widziałam, jak patrzysz na Matthew. Wiem, co was łączy, i wierzę w dojrzałość waszych
uczuć. Kocham Matthew jak syna, a ciebie zawsze uważałam za własną córkę. Chcę, byście byli
szczęśliwi. %7łyczę wam, abyście byli naj szczęśliwszymi ludzmi na świecie. - Pogłaskała Livvy po
ramieniu. Podeszła do drzwi i zatrzymała się. - Czy mogę wam jakoś pomóc?
- Dziękuję, nie. Musimy sobie sami poradzić. Pokiwała ze zrozumieniem głową i wyszła.
Livvy wzięła kluczyki do samochodu Matthew. Po Chwili była już na ulicy.
,,Jaki piękny wieczór - pomyślała, spoglądając w niebo. - Wymarzony dla dzieci i kochanków".
Przekręciła kluczyk w stacyjce. Zanim Matthew zanim powie o swojej decyzji ... musi jeszcze
zrobić coś bardzo ważnego.
Stary mężczyma z grabiami i tego dnia był na cmentarzu. Kiedy zobaczył, że Livvy wysiada z
samochodu, pomachał jej ręką, po czym odszedł do swoich zajęć.
Livvy podeszła do grobu Willa.
. - Znowu tu przyszłam - powiedziała po chwili. Witaj, Will. - Uklękła na ziemi i przesunęła
palcami po literach na nagrobku. - Chciałam ci powiedzieć o urodzinach Mimi... o moim życiu.
Przyjęcie było bardzo udane, Will. Jestem pewna, że spodobałoby ci się. Mimi dostała mnóstwo
cudownych prezentów i bardzo się cieszyła. Myślę, że jest już prawie zdrowa. Ona ...
rozmawiałyśmy dzisiaj o tobie ... i wydaje mi się, że zrozumiała, dlaczego nie mogłeś przyjść na' jej
przyjęcie. Rozmawiałam równiez z ojcem. Właściwie to on mówił, a ja słuchałam. Jest taki
samotny - chyba nie potrafię mu pomóc. Teraz wiem, dlaczego odnajdywałam w sobie to dziwne, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl