[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obejrzał się niespokojnie na siostrę.
 Jesteś zupełnie pewna, że nic ci się nie stanie? Panna Waterhouse parsknęła obu-
rzona.
 Nie wiem, o co ci chodzi, James.
Pan Waterhouse wyglądał na skruszonego. Tak często wyglądał przepraszająco, że był
to praktycznie główny rys jego fizjonomii.
 Cóż, miałem na myśli, że trzeba brać pod uwagę to, co zdarzyło się zaledwie wczo-
raj w sąsiednim domu&
Pan Waterhouse wychodził właśnie do kancelarii adwokackiej, gdzie pracował. Był to
sympatyczny, siwowłosy mężczyzna z pochylonymi ramionami i twarzą raczej szarą niż
różową, ale nie tą szarością typową dla chorego.
Panna Waterhouse wysoka i koścista, należała do kobiet serio, nie znoszących głu-
piego zachowania u innych.
 Czy mam zostać zamordowana dlatego, że wczoraj przydarzyło się to komuś w są-
siedztwie?
 No cóż Edith, zależy, kto popełnił to morderstwo.
 Wyobrażasz sobie, że ktoś przechadza się po Wilbraham Crescent, wybierając
ofiarę z każdego domu? Doprawdy, James, to po prostu bluznierstwo.
 Bluznierstwo?  zdziwił się pan Waterhouse. Ten aspekt nie przyszedł mu na
myśl.  Wydaje mi się, że to zbyt naciągnięte, Edith.
 Chciałabym zobaczyć tego, kto przychodzi tu, aby mnie zabić  oświadczyła
energicznie panna Waterhouse.
Jej bratu przyszło na myśl, że to jest mało prawdopodobne. Gdyby on sam szukał
ofiary, nie wybrałby nigdy własnej siostry. Jeżeli ktoś pokusiłby się o taki niecny za-
miar, najprawdopodobniej zostałby zdzielony siekierą lub ołowianą kulą do podpiera-
41
nia drzwi, a następnie, zakrwawiony i sponiewierany, odstawiony na policję.
 Miałem na myśli  powiedział z narastającym uczuciem skruchy  że plączą się
tutaj różne niepożądane typy.
 Niewiele wiemy o tym, co się zdarzyło  odparła siostra.  Krążą różne plotki.
Pani Head opowiadała dziś rano niesamowite historie.
 Tak, tak  pan Waterhouse popatrzył na zegarek. Nie miał ochoty słuchać histo-
ryjek przyniesionych przez ich gadatliwą sprzątaczkę. Siostra nigdy nie traciła czasu na
odbrązowianie tych fajerwerków wyobrazni, bo ją bawiły.
 Niektórzy powiadają, że to był skarbnik czy też powiernik Instytutu Aaronberga,
że było coś nie w porządku z księgami rachunkowymi, i że przyszedł przesłuchać w tej
sprawie pannę Pebmarsh.
 I zamordowała go?  pan Waterhouse wydawał się lekko ubawiony.  Niewidoma
kobieta? Ależ na pewno&
 Zarzuciła mu kawałek drutu na szyję i udusiła. Nie pilnował się. Kto miałby się na
baczności przy niewidomym? Oczywiście nie wierzę w to  dodała.  Jestem pewna,
że panna Pebmarsh jest osobą o nieskazitelnym charakterze. Jeśli nie zgadzam się z nią
pod wieloma względami, to nie oznacza, że imputuję jej cechy kryminalistki. Po prostu
uważam, że ma poglądy zbyt bigoteryjne i ekstrawaganckie jednocześnie. Są ostatecznie
inne sprawy oprócz edukacji. A te wszystkie dziwnie wyglądające szkoły średnie, zbu-
dowane praktycznie ze szkła? Można by pomyśleć, że hoduje się w nich ogórki czy po-
midory. Jestem pewna, że latem to jest bardzo szkodliwe dla dzieci. Pani Head powie-
działa mi, że jej Susan nie podobają się te nowe klasy. Mówi, że nie może uważać na lek-
cjach, ponieważ trudno powstrzymać się od wyglądania przez te okna.
 No cóż  pan Waterhouse znowu spojrzał na zegarek.  Obawiam się, że jestem
bardzo spózniony. Do widzenia, moja droga. Uważaj na siebie. Najlepiej zamknij drzwi
na łańcuch.
Panna Waterhouse parsknęła znowu. Zamknąwszy drzwi za bratem zamierzała udać
się na górę, lecz zastanowiwszy się, wyjęła z worka kij do golfa i ustawiła go w pobliżu
frontowych drzwi w pozycji strategicznej.  No  powiedziała do siebie.  Oczywiście
James gada głupstwa. Zawsze jednak lepiej być przygotowanym.  Sposób, w jaki zwal-
niano z zakładów chorych psychicznie, nakłaniając ich do prowadzenia normalnego
życia, stanowił jej zdaniem, zagrożenie dla wszystkich niewinnych ludzi.
Panna Waterhouse znajdowała się w sypialni, kiedy na górę weszła spiesznie pani
Head. Była to kobieta mała i okrągła, bardzo podobna do gumowej piłki, wciąż ciesząca
się wszystkim, co się zdarzało.
 Dwóch dżentelmenów chce się widzieć z panią  oświadczyła podekscytowana.
 Zresztą nie są naprawdę dżentelmenami, to policjanci.
Podała wizytówkę.
42
 Inspektor Hardcastle  przeczytała panna Waterhouse.  Zaprowadziła ich pani
do salonu?
 Nie. Upchnęłam ich w jadalni. Sprzątnęłam już śniadanie i pomyślałam, że to bę-
dzie lepsze miejsce. Pomimo wszystko, to tylko policjanci.
Panna Waterhouse nie rozumiała tej argumentacji, ale nie dyskutowała.
 Pewnie będą wypytywać o pannę Pebmarsh  rzekła pani Head.  Zechcą wie-
dzieć, czy zauważyła pani coś niezwykłego w jej zachowaniu. Podobno obłęd objawia
się czasem nagle, wcześniej nie widać zbyt wiele. Zwykle jednak coś jest, jakiś sposób
mówienia, rozumie pani. Powiadają, że można to poznać po ich oczach. Ale to nie może
dotyczyć niewidomej, prawda? Ach&  potrząsnęła głową.
Panna Waterhouse wkroczyła do jadalni z uczuciem przyjemnego zaciekawienia,
maskowanym jej zwykłą wojowniczością.
 Inspektor Hardcastle?
 Dzień dobry, panno Waterhouse  Hardcastle podniósł się. Był z nim wysoki,
ciemnowłosy młody człowiek, którego jednak nie powitała. Nie zwróciła uwagi na ciche
słowa prezentacji:  Sierżant Lamb.
 Mam nadzieję, że nie przyszedłem za wcześnie, ale przypuszczam, że pani wie,
o co chodzi. Słyszała pani, co się wczoraj stało w sąsiednim domu.
 Morderstwo tuż obok zwykle nie przechodzi niezauważone. Musiałam nawet od-
prawić paru reporterów, którzy przyszli dopytywać się, czy coś zauważyłam.
 Odesłała ich pani?
 Naturalnie.
 Bardzo słusznie. Oni, rzecz jasna, chcą się wkręcić wszędzie, ale jestem pewien, że
pani potrafi uporać się z takimi natrętami.
Panna Waterhouse okazała niejakie zadowolenie z komplementu.
 Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciw temu, abyśmy zadali jej parę pytań
 zaczął Hardcastle.
 Jeśli widziała pani coś, co mogłoby nam pomóc, bylibyśmy wdzięczni. Była pani
w domu w tym czasie?
 Nie wiem, kiedy zostało popełnione morderstwo.
 Uważamy, że między pół do drugiej a pół do trzeciej.
 W takim razie na pewno byłam tutaj. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl