[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co za szkoda - westchnęła Maisie.
- Mój brygadzista odchodzi, a ja naprawdę zupełnie się na tym nie znam
- dodała Lara.
Maisie smutno pokiwała głową.
- To już nie te stare, dobre czasy, kiedy posiadłości pozostawały
własnością tych samych rodzin przez wiele pokoleń. - Skończyła pakować
marynarkę i schowała paczkę pod ladę. - Wyślę ją w poniedziałek.
Rachunek będzie w pudełku.
- Bardzo dziękuję.
Wreszcie zjawił się Cal. W nowym ubraniu, w brązowych spodniach i
mokasynach wyglądał przepięknie. Tyle tylko, że Lara zbyt była poruszona
rozmową z Maisie, by w pełni to docenić.
- Dobrze się czujesz? - spytał półgłosem. Wyjął portfel i zapłacił.
Gotówką.
- Czemu pytasz?
- Jesteś trochę... blada - mruknął.
- Nic mi nie jest.
- Bardzo dziękuję - powiedział, odbierając resztę.
- %7łyczę zadowolenia z zakupów. Wygląda pan wspaniale - powiedziała
Maisie. I dodała, zwracając się do Lary. - Pozdrowię Boba od pani. Będę
widziała się z nim jutro.
- Dziękuję - bąknęła Lara z rezygnacją w głosie. - Do widzenia.
- Jakiego Boba? spytał Cal, gdy wyszli ze sklepu. Lara westchnęła
ciężko.
- Boba Traska. To była jego ciotka.
Cal zatrzymał się gwałtownie.
- Tego gliniarza?!
- Ja to mam szczęście, co? - powiedziała posępnie Lara,
RS
62
- Prawdopodobnie Maisie wisi już na telefonie i rozpowiada o naszych
zakupach.
- Dałaś szeryfowi kosza, prawda? Kiwnęła głową.
- Przeze mnie?
- Przez to, co czuję do ciebie. Zrobił mi wykład, jak to ludziska w
mieście rozprawiają o naszym zakazanym romansie na odludnej farmie.
- Rozumiem. To stało się, zanim:., zbliżyliśmy się?
- Tak. Wygląda na to, że większość ludzi w Red Springs uważa, iż
czyhasz na fortunę, którą zdobędę, sprzedając El Cielo".
- Ale ty tak nie uważasz, prawda? - spytał cicho, nie spuszczając z niej
wzroku.
- Daj spokój, Cal! Przecież to absurd! Nigdy nie widziałam mężczyzny
bardziej broniącego się przed kobietą niż ty przede mną. Jeżeli zamierzałeś
uwieść przyszłą bogaczkę, to zabrałeś się do tego w najgorszy z możliwych
sposobów.
- Czemu więc jesteś taka wystraszona? Jeśli ta kobieta Chce o nas
plotkować, niech to robi. Chodzmy już!
Choć powiedział to tonem lekkim i niedbałym, Lara dostrzegła na jego
twarzy grymas świadczący o irytacji.
Doszli do restauracji. Po przystawkach i kilku kieliszkach wina Lara
zapomniała wreszcie o rozmowie z Maisie Trask i w pełni poddała się
urokowi wieczoru. Jedzenie było wyborne, a Cal okazał się uroczym i
czarującym kompanem. Równie świetnie radził sobie w szykownych
wnętrzach, jak i na ranczu. Jedli długo, nie spiesząc się, delektując się
Smakiem potraw i rozmawiając swobodnie. Kiedy zagrano do tańca, Cal
poprowadził ją na parkiet.
- Zapamiętaj ten wieczór, Laro - szepnął jej do ucha. - Pamiętaj, jak
bardzo cię kocham. I wiedz, że bez względu na to, co się wydarzy, nic się
nie zmieni.
- O czym ty mówisz, Cal? Przestraszyłeś mnie.
- Nie bój się, kochanie. Po prostu zachowaj w pamięci tę chwilę. Dobre
wspomnienia pozwalają łatwej przetrwać trudne momenty. Ten wieczór
zostawi dobre wspomnienia.
Przytulił ją mocniej. A ona nie odezwała się ani słowem; Ponury ton jego
słów długo jeszcze dzwięczał w zakamarkach jej duszy.
Po powrocie do domu kochali się. Lecz tym razem Cal był wyjątkowo
delikatny. Jakby miał do czynienia z kruchym przedmiotem. Kiedy usnął,
Lara modliła się żarliwie, by Bóg pozwolił mu zostać z nią na zawsze.
Nic na świecie nie mogło być silniejsze niż jej miłość.
RS
63
Następnego ranka Cal zbudził się wcześnie. Wziął prysznic w różowej
łazience Lary i przysiadł na brzegu łóżka. Lara spała, leżąc na boku. Jej
wargi były rozchylone. Na oczy spadały kaskady jasnych włosów. Cal
uniósł ostrożnie jeden kosmyk i przesunął między palcami. Potem naciągnął
prześcieradło na odkryte ramię Lary i podszedł do okna. Stał, patrząc przez
podwórze na stajnię. Na swoje mieszkanie.
Wciąż nie był pewien, czy słusznie postąpił, zostając ż Lara. Od dnia, w
którym kochali się po raz pierwszy, przestał myśleć o przyszłości.
Smakował każdą chwilę i wciąż lękał się, że każda spędzona z nią noc może
być ostatnią. Nie wiedział, jak długo trwać będzie ta idylla. Ale wiedział, że
zostanie mu w pamięci aż po kres jego dni. I wiedział też, ponad wszelką
wątpliwość, że Lara cierpiałby znacznie bardziej, gdyby rozstał się z nią,
nim to się zaczęło.
Usłyszał, że Lara poruszała się, więc się odwrócił. Z cichym
westchnieniem poprawiła się na poduszce. Przyglądał się jej z zachwytem.
Nigdy przedtem nie kochał tak mocno. Ilekroć wyobrażał sobie
rozczarowanie Lary, kiedy pozna prawdę o nim. miał chęć tłuc w ściany
pięściami. Czuł, że biorąc, co chciał i kiedy chciał, postępował chciwie i
samolubnie. Ale przecież Lara także tego pragnęła. Po prostu nie miał dość
sił, by odebrać im obojgu radość, którą odnajdywali w swych ramionach.
Lara poruszyła się znowu, macając ręką po pustym łóżku. Otwarła oczy i
napotkała wzrok Cala.
- Cześć - powiedział. Rozłożyła ramiona.
Cal podszedł i przytulił ją. Odegnał myśli o niewiadomej przyszłości i
poddał się szczęściu chwili.
- Tęskniłam za tobą - powiedziała sennie Lara.
- Ja także - odparł i pocałował ją. - To dla mnie coś zupełnie nowego.
- Tęsknota za kimś? - Spojrzała nań zaintrygowana. Pokiwał głową,
- Nigdy nie miałem kogoś bliskiego. Nie było za kim tęsknić.
- Jak to jest być nie mającym rodziców dzieckiem? - spytała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]