[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedziała z dumą.
Dalej przeglądał stronę, w pewnej chwili przeczytał:
 Każdy ma swoją cenę. Moją są lody.  Spojrzał na Elle.  Basil to
napisał?
 Musiał myśleć o tobie  podkpiwała, czyniąc aluzję do jednej z ich
rozmów.
Wzmianka o cenie przypomniała mu o czymś.
 Aha, jeśli chodzi o cenę.  Wyjął portfel i podał Elle czek. 
Sprzedałem twój samochód. Wysłałem mejle do entuzjastów starych
pojazdów. Nie dostałem dużo, ale przynajmniej nie musisz płacić
pośrednikowi.
Elle spojrzała na czek, po czym spytała, podejrzliwie mrużąc oczy:
 Nie za dużo?
 Karoseria jest w świetnym stanie. Gdybym miał więcej czasu, żeby
nad nim popracować, cena byłaby jeszcze lepsza  zapewnił.
R
L
T
 Dziękuję.  Wzięła Seana za rękę.  Pora już wyjść.
Na przyjęciu Sean patrzył, jak Elle wkłada na swoją różową sukienkę
biały fartuszek z falbankami.
 Poproszę o jeden z twoich pysznych lodów, panno Amery. Coś
bardzo różowego, jeśli mam być chodzącą reklamą twoich wyrobów. 
Rozłożył ręce, aby pokazać błyszczące logo, ozdabiające jego klatkę
piersiową.
 Wolisz w muszelce czy w rożku?
 Daj mężczyznie w rożku  powiedziała Sorrel, a gdy Elle spojrzała na
nią ze złością, przewróciła oczami.
Elle obficie udekorowała lody różowymi piankami i posypką, po czym
owinęła wafel papierową, różową serwetką.
Nie chciała, żeby płacił, ale już ustawiła się kolejka.
Polizał jedną stronę loda, a potem wciągnął w usta czubek.
 Jeśli będziesz miała jakieś problemy, poproś żeby  napotkał jej
wzrok  wywołano mnie przez głośnik.
Przez pierwszą godzinę Elle uwijała się jak w ukropie, ale Sean nie
wracał do niej. Co jakiś czas migał jej w tłumie. Zawsze z kimś rozmawiał,
wyglądało na to, że zna mnóstwo ludzi, zresztą głównie kobiety. W tym
pewną blondynkę, którą Elle natychmiast rozpoznała. Starała się nie patrzeć,
ale nie mogła się powstrzymać. Nie rozmawiali długo, blondynka odwróciła
się od Seana i ruszyła na parking.
 Dasz sobie radę, jeśli się urwę?  spytał, gdy wreszcie dotarł do Elle.
 Pojawił się pewien problem w posiadłości.
Przynajmniej teraz wiedziała, jak Sean wygląda, gdy kłamie.
 Jakieś kaczątko ma kłopoty?  rzuciła kąśliwie, zbywając go ruchem
dłoni.  Tylko się nie zamocz.
R
L
T
Zmarszczył brwi, jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko kiwnął ręką do
Sorrel i odszedł.
 Co się między wami dzieje?  spytała dociekliwa siostra.
 Nie wiem, co masz na myśli  odparła Elle.
 Patrzycie na siebie, jakbyście chcieli zerwać z siebie ubrania, a
jednocześnie trzymacie się na dystans.
 Sorrel, to proste. Sean nie chce się wiązać.
 A więc?
 Daj spokój.  Odwróciła się, żeby kogoś obsłużyć.
Klub golfowy Royal St George znajdował się na drugim końcu kraju.
Sean rozesłał mejle do wszystkich znajomych z zapytaniem, co oznacza skrót
RSG, aż w końcu na trop wpadła Charlotte. Sean uchwycił się go, bo w
domku Basila widział kilka golfowych trofeów.
Gdy tam zadzwonił, usłyszał, że nie udzielają informacji o członkach
klubu i gościach, co oznaczało, że musi stawić się tam osobiście. Nie
powiedział Elle, dokąd jedzie, by nie wzbudzać niepotrzebnej nadziei. No i
siedział teraz w samotnie w motelu, zamiast spędzić wieczór z Elle i jej
rodziną pod krzakiem bzu, wsłuchując się w śpiew kosów.
Spontanicznie wybrał jej numer, jednak włączyła się poczta głosowa.
Nie nagrał wiadomości, bo niby co mógłby powiedzieć? Chciał tylko
usłyszeć, jak spędziła dzień, usłyszeć jej śmiech.
Jutro. Zadzwoni do niej rano, opowie, gdzie był i co robił. Ależ z niego
idiota.
Elle wpatrywała się w dzwoniący telefon. Aż do momentu, gdy Sean
opuścił Longbourne Court i poszedł za blondynką na parking, dzień układał
się pomyślnie. Zarobili mnóstwo pieniędzy dla KRW, ale potem zrobiło się
gorzej. Sean nie wrócił, a kiedy przed szóstą spakowały się, Rosie zaczęła
R
L
T
kaprysić. Gdy wreszcie dotarły do domu, musiała rozmontować maszynę do
robienia lodów, umyć ją i zdezynfekować. A potem popędziła do restauracji,
oczywiście znów spózniona.
Jak on mógł?
Nie liczyła na trwały związek z mężczyzną, którego poznała zaledwie
tydzień temu i który delikatnie ją ostrzegł, że te słowa nie znajdują się w jego
słowniku, ale przynajmniej w tym krótkim czasie oczekiwała całkowitego
oddania.
Nie mógł się zdobyć nawet na to.
Zignorowała telefon, jednak wiedziona ciekawością włączyła
odsłuchanie wiadomości. I nic. Nawet nie trudził się, aby cokolwiek
powiedzieć. Choćby dobranoc. Pomimo ciepłej nocy zadrżała; wstała z łóżka
i zamknęła okno, by nie wdychać upojnego zapachu bzu.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Nie pogrążaj się w smutku. Osłódz go lodami.
Z dzienniczka Rosie
Wczesnym rankiem Elle zajęta była pieczeniem ciasta, gdy do kuchni
wkroczył Sean McElroy. Jak widać Geli, śpiesząc się do schroniska dla
zwierząt, również dziś pozostawiła drzwi otwarte.
 Cześć! Coś ładnie pachnie.
 Upiekłam ciasto.
 Jesteś domową boginią. Jakaś szansa na poczęstunek?
 Jeszcze za gorące, ale zrób sobie herbatę.  Była dumna, że udało jej
się zapanować nad drżeniem głosu.
 Wyglądasz, jakbyś miał ciężką noc.
 Można tak rzec.  Potarł dłonią po nieogolonym podbródku, włączył
czajnik, a potem ciężko opadł na krzesło.
Naprawdę zle wyglądał.
 Kaczątko tak cię wykończyło?
 Kaczątko?  Wysilił się na uśmiech.  Nie miałem kłopotów w
posiadłości. Wiedziałaś to od razu, prawda?
 Wiedziałam, że mnie okłamujesz.
 Pojechałem wczoraj do hrabstwa Kent.
 Po co?
 Pytałem wszystkich, co może znaczyć skrót RSG, aż wreszcie ktoś
zasugerował, że może chodzić o klub golfowy Royal St George.
Pojechał taki kawał drogi tylko po to, żeby znalezć Basila?  pomyślała.
 Pozwól mi zgadnąć. Tym kimś była Charlotte, prawda?
R
L
T
 Owszem. Ten pomysł podsunął jej znajomy golfista. Podwiozła mnie
do domu, żebym mógł wziąć swój samochód.  Uśmiechnął się kwaśno. 
Gdyby wiedziała, że to dla ciebie, pewnie nie zawracałaby sobie głowy.
 Czy Basil gra w golfa?
 W jego domku widziałem stare nagrody.
 I przejechałeś taki szmat drogi, mając nikłą szansę, że on może tam
grać?
 Gdyby tam był, wyszedłbym na bohatera, zamiast na idiotę.
 Pozostań przy idiocie  poradziła usłużnie.  RSG może oznaczać
cokolwiek.
 Wiem. Prawie całą noc serfowałem w sieci i znalazłem milion
możliwości.
 Dlaczego mi nie powiedziałeś? Pojechałabym z tobą.
 Doprawdy? A co z Freddym? Nie poszłabyś do pracy?
 Tak czy owak, dziękuję.  Musnęła go ustami w czoło.  Zjesz
śniadanie?
 Najchętniej bym cię objął, pocałował i położył się obok ciebie, żeby
przespać dziesięć godzin. Ale śniadanie to też niezły pomysł.
 Może jednak poczekać.  Wyciągnęła do niego rękę, a gdy wstał,
poprowadziła go po schodach do sypialni. Zamknęła drzwi, a potem z sercem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl