[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spieszny, niósł słodką obietnicę tego, co może za chwilę się wydarzyć.
Josie nie pojmowała, co się z nią dzieje. Bez namysłu przylgnęła do Gideona ca-
łym ciałem, ale i tak było jej mało jego bliskości. Pragnęła go w dziki pierwotny sposób,
gotowa oddać wszystko za iluzję bezpieczeństwa w jego ramionach. Gideon chyba wy-
czuł podświadomie to pragnienie, bo objął ją jeszcze mocniej i naparł biodrami na jej
biodra, by poczuła, jak jej pragnie. Jego dłonie coraz bardziej niecierpliwie pieściły jej
ciało, pocałunki dawno przestały być ostrożne i łagodne. Nie broniła się. Tak bardzo
chciała być pieszczona, pożądana, kochana...
Jeszcze się do niego tuliła, zatracała w pocałunkach, ale już przerażające słowo
 kochana", narzędzie kłamliwych mężczyzn, wbijało się w mózg jak ostry sopel lodu.
Przerażona, szarpnęła się i wyrwała z jego objęć. Nim zdołał ją powstrzymać, zsunęła się
na podest.
- Josie... - Znów próbował ją złapać, ale nie zdążył i spadł z leżanki.
- Nie... - Odsunęła się od niego i nerwowo wytarła usta grzbietem dłoni, by zetrzeć
z siebie wspomnienie jego pocałunków.
- Co ja zrobiłem nie tak? - zapytał bezradnie.
- Nic! To nie twoja wina. To ja... - pokręciła głową, nie znajdując słów usprawie-
dliwienia na swoje bezsensowne zachowanie.
- Nie chcesz?
Skinęła głową.
R
L
T
- Boli cię coś? - zapytała.
- Tylko urażona duma. Zazwyczaj kobiety inaczej reagują, kiedy je całuję.
Nie wątpiła. Ten pocałunek był cudowny. Tak ją rozpalił, że straciła głowę.
- Tu nie chodzi o pocałunek. Ja po prostu... - Bezradnie rozłożyła ręce. Zmieniła
całe swoje życie. Z trudem odzyskała nad nim kontrolę. I przysięgła sobie, że nie pozwo-
li, by ktokolwiek jej to odebrał.
Zmrużył oczy.
- Nie możesz?
Znała takie spojrzenia aż za dobrze. Wiedziała, że Gideon próbuje ją rozgryzć, za-
stanawia się, co z nią jest nie tak. Co jej się przydarzyło, kto ją skrzywdził. Jednak
wszystkie jego przypuszczenia były błędne. Po prostu nie starczało wyobrazni, by pojąć,
jaki koszmar przeżyła.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
 Zlubna suknia. Wyjątkowa, niepowtarzalna, symboliczny znak, który
mówi nam, co myśli o sobie panna młoda. Suknia to wielka tajemnica, do
ostatniej chwili intrygująca i wzbudzająca ciekawość".
Serafina March  Zlub doskonały".
Josie nieraz była przesłuchiwana, więc psychicznie czuła się gotowa na pytania w
stylu: to było molestowanie czy gwałt? Dotąd żaden mężczyzna nie zapytał, co takiego
zrobił, że straciła ochotę na seks. Gideon też nie drążył tematu.
- Nie przejmuj się, Josie - powiedział po chwili tak obojętnie, że gdyby nie fala
ogromnej ulgi, pewnie poczułaby się dotknięta. - Nic się nie stało.
Nic?
- Nie musisz mnie przepraszać. Ani się tłumaczyć - mruknęła.
- Nie?
Aatwo mu mówić. Widocznie dla niego to normalne, że kobiety rzucają się na nie-
go. Przecież nie zamierzała go napastować. Ze zmęczenia i rozespania zakręciło jej się w
głowie i stąd to wszystko. Gdyby jej równowaga, psychiczna i fizyczna, nie była za-
chwiana, w życiu by się tak nie zachowała. Nie miała do Gideona pretensji o to, co mię-
dzy nimi zaszło. Przecież nie całował jej na siłę. Od początku przeczuwała, że coś takie-
go się wydarzy. Ale łudziła się, że będzie w stanie zapanować nad emocjami...
- Nie! - odrzekła zdecydowanie, po czym ostrożnie wstała. - Nie musisz nic mówić.
Pomóc ci wstać?
Obrzucił ją krytycznym spojrzeniem, jakby rozważał ewentualne następstwa akcji
ratunkowej.
- Kiepski pomysł - zawyrokował.
Nie dziwiła się, że nie ma ochoty na kolejną rundę zapasów. Sama też nie miała.
- Wezwać kogoś do pomocy?
- Nie martw się o mnie. Martw się o pannę młodą.
- Właśnie... Wiesz może, gdzie ona jest?
R
L
T
- Pewnie w swoim domku.
- W swoim domku?! Co ty opowiadasz? - Wreszcie udało jej się przezwyciężyć
umysłowe odrętwienie. - Przecież ona ma mieszkać tutaj!
- Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałem ci powiedzieć, zanim się na mnie
rzuciłaś.
- Co za szkoda, że cię nie uszkodziłam! Druga okazja już się nie nadarzy.
- Tak dziękujesz facetowi, który w czasie, kiedy sobie chrapałaś, pozałatwiał za
ciebie różne sprawy i rozwiązał problemy z zakwaterowaniem?
Przesadził z tym chrapaniem, ale darowała mu. Miała na głowie ważniejsze sprawy
niż kłótnie o bzdury.
- Można wiedzieć, co takiego zrobiłeś? Powiedziałeś abrakadabra i zbudowałeś
dom z powietrza?
- Bo ty tak robisz, kiedy zabraknie miejsc?
- Nie potrzebuję czarów! Znam się na tym, co robię! - Zdenerwowała się, ale
szybko pojęła, że awantura to droga donikąd. - Stop! - Wyciągnęła rękę. - Wróć! - ode-
tchnęła głęboko. - Dziękuję ci za pomoc i zaangażowanie. Czy byłbyś łaskaw wprowa-
dzić mnie w szczegóły i powiedzieć, co takiego załatwiłeś?
- UsiÄ…dz, zaraz ci wszystko opowiem.
Posłuchała go, ale zamiast leżanki wybrała rozkładane krzesełko, które pewnie
przyniósł David, by mogli z Gideonem uciąć sobie pogawędkę nad jej niczego nieświa-
domym ciałem.
- Zamieniam się w słuch...
- Drużba i jego dziewczyna będą spali na statku, w kajucie kapitana.
- A kapitan?
- Przeniesie siÄ™ do kajuty pierwszego oficera.
- A oficer? Nie, nie chcę wiedzieć, gdzie go ulokowałeś. - Doceniała, co dla niej
zrobił, zwłaszcza że nie musiał. - Dziękuję ci bardzo. Twoja pomoc jest nieoceniona.
Gideon tak się wciągnął w rozmowę, iż nawet nie poczuł, że tępy ból niezaspoko-
jonego pożądania walczy o lepsze z bólem pleców, w które wbija się krawędz leżanki.
Analizował, co wydarzyło się między nim a Josie. Był zdania, że kobieta zawsze ma
R
L
T
prawo się rozmyślić i nie musi za to przepraszać. Od początku czuł, że pojawiła się mię-
dzy nimi ta niezwykła chemia, która prowadzi do silnego seksualnego przyciągania. Tyle
że on poczuł się jak rażony gromem. Był przekonany, że Josie uciekła z jego ramion, bo
przestraszyła się siebie, nie jego.
- Miło z twojej strony, że mi pomogłeś.
- Jak mówią mądrzy ludzie: nie ma czegoś takiego jak darmowy lunch - prowoko-
wał, bo chciał, by się rozluzniła i znów była sobą, wyszczekaną dziewczyną, u której co
w myśli, to na języku. - Chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że nie oddałaś mi swojego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl