[ Pobierz całość w formacie PDF ]

—Nie powiedziałem tego! —zaprotestował Ty.
Wezwany przyłączył się do nich z uśmiechem.
—Słyszałem rozmowę od początku, Red, i jeśli postawisz stopę w jego porsche to ja z
dużą przyjemnością podam mu naboje do jego strzelby.
Red pokręcił głową zmartwiony.
—Nie wstyd ci?
—A tobie nie wstyd?
Ty trzymał żonę za rękę podczas przyjmowania gratulacji od pracowników rancza. Nie
czuła się zbyt dobrze publicznie, z tymi wszystkimi bliznami, brak jej było wiary, że mocno stoi
na własnych nogach, więc zamiast na kuli oparła się o Ty i zmuszała się do uśmiechu.
Trochę później wrócili do Staghorn na przyjęcie. Conchita zajęła się wszystkimi detalami,
nawet wynajęła na bankiet wyspecjalizowany serwis z restauracji. Erin ceremonia wydawała się
nie mieć końca, na domiar złego Ty wdał się w dyskusję z sąsiadami o wzrastającej liczbie
odwiertów w regionie.
Nie było to rozsądne i próbowała się na niego nie gniewać ale na długo przed zniknięciem
ostatniego kawałka tortu, była wściekła tak bardzo, że zdecydowała się zniknąć w kuchni i
pomóc Conchicie zmywać naczynia.
—Tak nie powinno być —zaprotestowała gospodyni—. Zmywanie naczyń nie jest jedną z
rzeczy, które należy robić w dniu ślubu.
—Ma pani rację —przyznała Erin—, więc niech pani pójdzie i powie to mojemu mężowi.
—Ja nie —dopowiedziała Conchita—. Podoba mi się ta praca.
—Pani i ja możemy napisać komedię o zmywaniu naczyń. Zostaniemy bogate.
—Ma pani gorączkę —powiedział starsza kobieta, spoglądając na nią uważnie.
—Nie mam gorączki!
—Nie? —powtórzyła Conchita uśmiechając się.
Erin zarumieniła się i wzięła ścierkę.
—Wytrę naczynia.
—Jak pani sobie życzy.
Ty pojawił się tam prawie godzinę później.
—Co za zabawny sposób na spędzenie dnia ślubu! —wykrzyknął od drzwi.
—Tak —odpowiedziała Erin, z tajemniczym uśmiechem—, jest na prawdę cudownie.
Conchita i ja piszemy sztukę teatralną. Z pewnością przyniesie nam sławę.
—Z pewnością ja nie kupię na to biletów.
—Jesteś zazdrosny ponieważ nikt nie kupiłby biletu, żeby posłuchać twojej rozmowy z
Hawesem i Dansonem na temat szybów i bydła.
—Więc o to chodzi —zamruczał.
—To pierwszy pokaz w jaki sposób działa kobieca natura —poinformowała Conchita,
odkładając na bok swoją ścierkę—. Teraz możecie walczyć sobie do woli. José zabierze mnie do
miasta na świąteczne zakupy, tak więc będą państwo mieli cały dom dla siebie.
Erin i Ty czekali w ciszy, aż Conchita wyjdzie z kuchni.
—Nie jestem gotowa, żeby się z tobą pogodzić —odgryzła się z wściekłością Erin.
—Więc sobie tu zostań i płacz, jeśli chcesz —odpowiedział—. Ja zawsze mogę
wyładować się na moich pracownikach.
—Cieszę się! Dlaczego nie zaczynasz jakiejś porządnej awantury? Na to bilety z
pewnością by się sprzedały!
Wściekły Ty zrobił w tył zwrot, włożył kapelusz i trzaskając drzwiami, wyszedł z domu.
Erin wzięła pierwsze talerz, który wpadł jej w dłoń i rzuciła nim o drzwi. Niestety był z
tych nietłukący i nie zrobił oczekiwanego hałasu, tak więc ukucnęła żeby go podnieść i jeszcze
raz go umyła czując jak łzy spływają jej po policzkach.
Ty był poza domem do końca dnia. Kiedy José i Conchita wrócili, spotkali go na zewnątrz
z pracownikami. Erin była zamkniętą w swoim pokoju.
Kiedy ściemniło się, Erin zrobiła sobie kąpiel i położyła się do łóżka z dwoma książkami.
O wpół do dziewiątej, Conchita weszła do pokoju z talerzem zupy, i filiżanką gorącej kawy; Erin
puściła mimo uszu dobre rady i intencje gospodyni, ale zapomniała zamknąć drzwi na klucz,
kiedy została sama. Zjadła zupę, wypiła kawę, i kiedy skończyła pierwszą książkę, bolała ją
głowa a biodro dokuczało jej straszliwie. Czuła się fatalnie. Nigdy go nie zrozumie. Była pewna,
że ten znienawidzony mężczyzna nie może jej ścierpieć. Szlochając, usnęła.
Ty wrócił do domu w środku nocy, brudny, potargany, w złym humorze, i zastał ją śpiącą.
Spoglądał na nią przez kilka minut, zanim zamknął drzwi i skierował się do swojego własnego
pokoju, prawie niczego nie rozumiejąc.
Następnego dnia Erin wstała zanim nadeszła pora śniadania, żeby zrobić swoje ćwiczenia
w salonie. Pokaże temu kretynowi kim jest! Wróci do zawodu modelki, zrobi fortunę, i będzie
miała tabun wielbicieli! Ta myśl dodała jej energii, i kiedy Ty wszedł do pokoju paląc papieros,
była spocona z wysiłku.
—Dzień dobry —powiedział.
— Dzień dobry —odpowiedziała słodko—. Mam nadzieję, że miałeś kiepską noc..
—Tak było, dziękuję. A ty?
—Prawie nie spałam.
—Spałaś jak kłoda, kiedy wróciłem.
—Oh! Więc w końcu zdecydowałeś się jednak wrócić? Jak rozsądnie!
—To ty zaczęłaś.
—Czy to przypadkiem nie ty w obecności wszystkich ignorowałeś mnie przez długie
godziny, pozwalając, żebym zmywała naczynia w dniu ślubu.
Ty westchnął głęboko.
—Posłuchaj Erin, spędziłem 34 lata samotnie, a poza tym przypominam ci, że to nie jest
klasyczna kłótnia zakochanych. Pobraliśmy się, żeby ukrócić plotki, tak? Czy jest jakiś inny
powód, którego nie znam?
Miał rację. Jego stosunek do sprawy nie miał nic wspólnego z tym, który stworzyła w
swoich marzeniach.
—Przepraszam —powiedziała w końcu, odwracając wzrok—. Nie miałam prawa gniewać
się na ciebie. Jakby nie było, masz rację, pobraliśmy się, tylko po to żeby ukrócić plotki.
Ty pożałował swoich słów, widząc jak gaśnie światło w oczach jego żony. Cały blask i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl