[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Masz niezwykłego stryjka.
- W naszej rodzinie wszyscy są niezwykli albo stuknięci - oświadczył Syfon.
Byłem bardzo ciekaw, jak naprawdę wygląda stryj Emil. Syfon pewnie zgodnie ze swoją naturą
trochę fantazjuje na ten temat, jednak nie dane mi było tego dnia zaspokoić ciekawości. Na szczycie
góry odpoczywało wprawdzie kilku zmęczonych kolarzy, ale pana Emila nie było wśród nich.
Syfon zaczął rozpytywać się, czy ktoś nie widział kolarza górskiego opatulonego w szal w
kolorową kratę oraz zakrywającego uszy czapką narciarską z pomponem; pięciu cyklistów
zaprzeczyło, lecz szósty w modnym kolarskim stroju, w hełmie - naleśniku, o ascetycznej twarzy
ozdobionej małą spiczastą bródką tudzież  twarzową" szramą na policzku uśmiechnął się pod
nosem.
- Wiem, o kogo wam chodzi. Pan Emil Pokiełbas, nieprawdaż? Niestety, nie przyjedzie dzisiaj.
- Pan go zna?
- To mój kolega z klubu. Mieliśmy się dzisiaj spotkać, ale zadzwonił do mnie, że od rana strzyka
go w uszach i cały dzień spędzi w łóżku.
Miny nam wyraznie zrzedły.
- Widzę, że choroba Emila bardzo was zmartwiła. Znacie go blisko? - zapytał cyklista.
- To mój stryj - odparł Syfon. - Miał nam pożyczyć rower górski...
- Ach... tak, rozumiem, ty jesteś pewnie Dzidek Pokiełbas. Emil opowiadał mi o tobie i o twoich
niezwykłych pomysłach. A ten drugi młody człowiek, to pewnie twój najlepszy przyjaciel Alek...
Emil mi wspominał... Podobno stanowicie wspaniały tandem, ty i Alek.
- Arek - sprostował Syfon. - Arek Ciuruś. Reszta się zgadza. Tandem jest wspaniały... Ale ma pan
rower! - zmienił temat. - Zupełnie nowy! Jutro będą tu eliminacje do wyścigu o Puchar Szczęśliwie,
będzie pan uczestniczył?
- Niestety - westchnął kolarz -ja już jestem po eliminacjach. Kontuzja wyeliminowała mnie.
Spojrzeliśmy na niego. Dopiero teraz zauważyliśmy, że brakuje mu dwu zębów z przodu, a gdy
zrobił parę kroków koło roweru widać było, że utyka na nogę.
- Miałem kraksę - wyjaśnił. - Szczęściem rowerowi nic się nie stało. Jeśli macie ochotę przejechać
się, proszę bardzo! .
- Pan pozwoliłby nam spróbować? - zapytałem zaskoczony.
- Jasne.
- Nie boi się pan?
- Ani trochę. Znam się na ludziach. Zresztą Dzidek jest bratankiem mojego przyjaciela, a obaj
jesteście kolegami mojej siostrzenicy. Chodzicie do tej szkoły z basenem, Arek pływa najlepiej w
szkole, no... wprawdzie ostatnio przegrał z Klementyną, ale to tylko przypadkowa porażka. Klecia
przyznaje, że jesteś lepszy.
74
75
- I ona jest pana siostrzenicą? Klementyna Panter?
- Właśnie. To wasza cicha wielbicielka. Podziwia was i wasze niezwykłe zabawy.
- Mówiła panu?
- Tak, najwięcej o tej agenturze, którą nazwaliście Instytutem Pomocy. To mi się podoba, to są
naprawdę oryginalne zabawy. Jesteście piekielnie zdolni, ale prawdę mówiąc, to się
marnujecie. Tłamszą was! Nie możecie rozwinąć skrzydeł, tak jakbyście chcieli, bo brakuje wam
jednej rzeczy. Brakuje wam szmalu, mam rację, czy nie?
- No, faktycznie - pociągnął nosem Syfon. - Nie mamy nawet telefonu, nie mówiąc o komputerze.
- I rowerach górskich - dodałem.
- Znam ten ból. Sam byłem w podobnej sytuacji. I jeszcze wciąż robię nie to, co chciałbym -
urwał i zamyślił się smętnie.
- A co pan robi? - zapytałem.
- Pracuję w biznesie. Może słyszeliście: Zygmunt Fi-drygał, firma Arlekin, tak zwana słodka
branża. Cukierki czekoladowe. Wytwórnia i parę sklepów detalicznych.
- Nie... nie słyszeliśmy- powiedziałem.
- Potrzebuję akwizytorów. Młodych i prężnych. Moglibyście wyciągnąć do dwu patyków.
- Na miesiąc?
- Na tydzień!
- Z cukierków? Nie wierzę - skrzywił się Syfon.
- To są specjalne cukierki. Witaminowe. Wzmacniają system nerwowy, szczególnie polecane
dla młodzieży uczącej się. Ach, sam pamiętam moje lata szkolne. Co za męka! Te nerwy, te
kłopoty z pamięcią. Znacie to, prawda? Czarna dziura! Zimne poty przy tablicy. Mordercze
klasówki! Nuda i senność. Zagrożenia pałą i klops! Ale czy tak być musi? Nie! Nie musi, odkąd
mamy czekoladki zdrowotne do walki z depresją, z apatią, z melancholią młodzieży dorastającej i
dojrzewającej, odkąd Firma Zygmunt Fidry-
gał i spółka rzuciła na rynek rewelacyjny produkt dla uczniów - arlekin! Kto nie wierzy, niech
skorzysta z oferty promocyjnej pod hasłem: Od dziś przez tydzień czekoladki arlekin za darmo!
Zażywajcie... to znaczy... chciałem powiedzieć wcinajcie, promocja pod hasłem: U każdego dobra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl