[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyspieszając prawie do biegu, wcale nie przygnębiony ani załamany,
niezawodny towarzysz w każdej klęsce czy
triumfie. Przy narożniku z bukszpanowego żywopłotu odwrócił się,
spojrzał za siebie i pomachał ręką, nim znikł.
Na Boga, pragnąłbym z całego serca, żeby był po naszej stronie!
powiedział Hugh, patrząc za nim. To dziwne, Cadfaelu. Czy
uwierzysz, że kiedy się obrócił, pomyślałem, iż dostrzegam w nim coś
z ciebie? Coś w osadzeniu głowy, coś...
Cadfael, stojąc w otwartych drzwiach, patrzył w stronę, gdzie zniknął
ostami blask granatowej czupryny i ostatnie echo lekkich kroków na
żwirze zgasło w ciszy.
Och, nie odparł roztargniony on jest całkowicie obrazem
swej matki.
Bezwiedna wypowiedz. Bezwiedna z powodu roztargnienia czy
zamierzona?
Cisza, jaka nastąpiła, nie zaniepokoiła go, nadal patrzył, potrząsając
łagodnie głową, zamyślony nad niknącą powoli wizją która miała
pozostać w jego pamięci przez wszystkie pozostałe lata, a która nawet
mogła dzięki łasce Boga i świętych Pańskich ucieleśniona pojawić się
jeszcze po raz trzeci w jego życiu. Jednak daleko poza jego pustyniami
cuda nigdy nie są ani zważone, ani zmierzone, są tak nieprzewidywalne
jak błyskawice.
Przypominam sobie... odezwał się Hugh z ostrożną rozwagą,
domyślając się, że dostał pozwolenie na spekulacje i że usłyszał tylko
to, co miał usłyszeć. Przypominam sobie, że on mówił o kimś, ze
względu na kogo żywi duży szacunek dla zakonu benedyktyńskiego, o
kimś, kto traktował go jak syna...
Cadfael drgnął, spojrzał na niego i uśmiechnął się, kiedy ujrzał
wpatrzone w siebie oczy przyjaciela.
Zawsze chciałem ci powiedzieć pewnego dnia rzekł spokojnie
czego on jeszcze nie wie i czego nigdy ode mnie się nie dowie. On
jest moim synem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]