[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Twoje wyczucie kierunku nigdy nie zawodzi, Moonglumie. W każdej ka-
rawanie powinien być człowiek taki jak ty.
To dlatego, że my, w Elwher, opieramy całą filozofię na gwiazdach
odparł Moonglum. Sądzimy, że w nich zapisane są całe dzieje Ziemi. Przecież
57
gdy obracają się dokoła naszej planety, muszą widzieć wszystkie rzeczy, przeszłe,
terazniejsze i przyszłe. To są nasi Bogowie.
Przynajmniej łatwo możecie przewidzieć ich zachowanie powiedział
Elryk i cała trójka ruszyła w stronę Org. Lekko im było na sercach, mimo że
właśnie zdecydowali się podjąć niesłychane ryzyko.
Rozdział 2
W okolicznych krainach niewiele wiedziano o królestwie Org. Powszechnie
znany był jedynie fakt, że w jego granicach leży Las Troos i wielu ludziom ta
wiedza wystarczała. Mieszkańcy lasu w przytłaczającej większości nie wyglądali
zbyt urodziwie; ich ciała były dziwacznie zdeformowane, jak gdyby nie ukształto-
wane do końca. Legenda głosiła, że w Troos żyją potomkowie Przeklętego Ludu.
Powiadano, że władcy owych stworów z wyglądu przypominają zwyczajnych lu-
dzi, ale ich umysły są jeszcze bardziej zwyrodniałe niż członki poddanych.
Tubylców nie było wielu. Mieszkali rozproszeni po całym lesie, rządził zaś
nimi król z cytadeli, którą także zwano Org.
Do tej właśnie cytadeli zmierzał Elryk z dwojgiem swych towarzyszy. W dro-
dze Melnibonéanin wyjaÅ›niÅ‚, w jaki sposób zamierza ich obronić przed orgijskimi
wojownikami.
W lesie udało mu się znalezć liście, które w połączeniu z pewnymi zaklęciami
(nieszkodliwymi w tym sensie, że istniało jedynie niewielkie niebezpieczeństwo,
by ten, kto je wypowiada ucierpiał od przyzywanych przez siebie duchów) mo-
gły obdarzyć osobę pijącą otrzymany z nich wywar czasową niewrażliwością na
rany. Pod wpływem magii cząstki skóry i ciała ulegały specyficznemu przegru-
powaniu, zyskując odporność na wszelkie ostrza i niemal wszystkie ciosy. Elryk,
który niespodziewanie stał się bardzo rozmowny, wyjaśnił, na czym polega działa-
nie wywaru i zaklęć, ale że używał słów archaicznych i ezoterycznych, pozostała
dwójka niewiele zrozumiała z jego wykładu.
Zatrzymali się o godzinę jazdy od miejsca, w którym Moonglum spodziewał
się znalezć cytadelę, tak by Elryk zdążył przygotować eliksir i wypowiedzieć za-
klęcie.
Albinos pracował szybko. W używanym przez alchemików mozdzierzu roz-
tarł liście z odrobiną wody, po czym zagotował otrzymany ekstrakt na wolnym
ogniu. Podczas gdy wywar wrzaÅ‚ nad ogniskiem, Melnibonéanin narysowaÅ‚ na
ziemi tajemnicze runy. Niektóre z nich miały tak dziwaczne kształty, że zdawały
59
się niknąć w danym wymiarze i pojawiać gdzieś poza nim.
Ciało, ścięgna, krew i kości
Uchroń, ziele, od słabości.
Niech bezpiecznie podróżuje
Ten, kto ciebie pokosztuje.
Elryk śpiewnym głosem wyrecytował słowa zaklęcia. W powietrzu ponad
ogniem pojawiła się niewielka, różowa chmura, zawirowała i przybrawszy spi-
ralny kształt, pomknęła w stronę misy. Wywar zabulgotał i się uspokoił.
Zmiesznie proste, dziecinne zaklÄ™cie powiedziaÅ‚ Melnibonéanin. Tak
banalne, że niemal o nim zapomniałem. Nieczęsto miałem okazję je stosować,
gdyż niezbędne do eliksiru liście rosną tylko w Troos.
Wywar zastygł przez ten czas w masę, z której Elryk utoczył niewielkie gałki.
W większych ilościach przestrzegł substancja ta jest trucizną. Obja-
wy wystąpiłyby dopiero po kilku godzinach. Mimo to musimy podjąć niewielkie
ryzyko. Wręczył przyjaciołom po gałce, którą oni przyjęli nieufnie. Po-
łknijcie je, tuż zanim dotrzemy do cytadeli powiedział albinos chyba że
wcześniej natkniemy się na orgijskich wojowników.
Dosiedli koni i ruszyli w dalszÄ… drogÄ™.
Kilka mil na południowy wschód od Troos niewidomy mężczyzna obudził się,
śpiewając przez sen smętną pieśń. . .
O zmroku dotarli do posępnej cytadeli Org. Z blanków starożytnej, zbudowa-
nej na planie kwadratu siedziby Królów Org dobiegły ich gardłowe głosy. Potężna
skała ociekała wilgocią, przeżerały ją porosty i mizerny, cętkowany mech. Jedyne
wejście wystarczająco duże, by mógł przezeń przejechać konny jezdziec znajdo-
wało się na szczycie ścieżki, którą pokrywało głębokie niemal na stopę czarne,
cuchnące błoto.
Czego szukacie na królewskim dworze Gutherana Potężnego?
Nie widzieli osoby, która zadała to pytanie.
Gościny i posłuchania u twego władcy odparł Moonglum niefrasobli-
wie, skutecznie ukrywając zdenerwowanie. Przynosimy do Org ważne wieści.
Z blanków wyjrzała zniekształcona twarz.
Wejdzcie, nieznajomi. Witajcie powiedziała niezachęcająco.
Ciężka, drewniana krata uniosła się w górę, by umożliwić im wejście. Konie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]