[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wulkan, który nagle się uaktywnił, grożąc straszliwą erupcją. Lecz jego furia nigdy
jej nie przerażała. Prawdę mówiąc, Stacy czerpała nawet pociechę z faktu, że Rico
jest zdolny do ujawnienia emocji, choćby destrukcyjnych. Wszystko było lepsze od
jego nieludzkiego chłodu i spokoju.
- Pojedziemy do Chiary - oznajmił. - Wbrew temu, co o mnie sądzisz, na-
prawdę troszczę się o swoją rodzinę.
Stacy zamarła. To właśnie obsesja na punkcie rodziny, stanowiąca sycylijskie
dziedzictwo Rica, zaślepiała go i nie pozwalała mu dostrzec prawdy. A Stacy oba-
wiała się otworzyć mu oczy, by nie rozwiać jego złudzeń.
- Nigdy nie wątpiłam w twoją miłość do rodziny - mruknęła. Doszła do
wniosku, że na rozmowę o tym wszystkim jest już o wiele za pózno. - Powie-
działeś, że dzwoniłeś do szpitala. Czy stan Chiary uległ zmianie?
Popatrzył na nią z zimną pogardą.
- Czemu o to pytasz, skoro w gruncie rzeczy nic cię to nie obchodzi?
%7łachnęła się. Oczywiście, że martwiła się zdrowiem Chiary. Ale przejmowała
się też opinią jego rodziny, że popełnił błąd, biorąc ją za żonę, gdyż rzekomo zale-
ży jej wyłącznie na jego pieniądzach. Ich zjadliwe komentarze na ten temat całko-
wicie zepsuły jej radość z prezentów, którymi ją wówczas obsypywał. Przestała
S
R
nawet nosić otrzymaną od niego biżuterię, by nie podsycać podejrzeń jego matki i
siostry.
- Oczywiście, że mnie obchodzi, Rico. Jeżeli w to wątpisz, dowodzisz tym,
jak mało mnie znasz.
- Już jakiś czas temu odkryłem, że mało cię znam - rzekł zimnym, nieubłaga-
nym tonem. - Niestety, stało się to dopiero po naszym ślubie. Gdybym wcześniej
przejrzał twoją prawdziwą naturę, nigdy nie wprowadziłbym cię do mojego domu i
nie miałabyś okazji zdeprawować Chiary. Wbrew mojemu zakazowi zabrałaś ją do
nocnego klubu, a Bóg jeden wie, do czego jeszcze ją zachęcałaś.
Stacy zdrętwiała, usłyszawszy to niesprawiedliwe oskarżenie i przez moment
wpatrywała się w niego w milczeniu.
- Mylisz się, Rico - wydusiła wreszcie. Przyrzekła sobie nie tracić energii na
daremną obronę, jednak nie potrafiła się powstrzymać. - Pewnego dnia padniesz na
kolana i będziesz mnie błagał o przebaczenie.
- Daj spokój! - rzucił porywczo. - Lepiej przyznaj, że przyłapałem cię na
zdradzie, a wówczas być może uda nam się uczynić krok naprzód.
Krok naprzód? Dokąd?
W oczach zakręciły się jej palące łzy. Odwróciła się do okna, by się opano-
wać i nie dać mu satysfakcji, że wyprowadził ją z równowagi.
Musiała uczciwie przyznać, że do krachu ich związku doprowadził nie tylko
podły postępek Chiary. Gdyby łączyło ich coś więcej niż jedynie seks, Rico nigdy
nie oskarżyłby jej o wiarołomstwo. Uświadomiła sobie, że ich małżeństwo od po-
czątku było skazane na niepowodzenie, i zrezygnowana opadła z powrotem na fo-
tel, a Rico natychmiast puścił jej dłonie.
- Wylądujemy za dziesięć minut i pojedziemy prosto do szpitala - oznajmił
szorstko.
Stacy odetchnęła głęboko i powiedziała sobie, że nie ma sensu rozpamiętywać
przeszłości. Musi po prostu przetrwać tę wizytę, a potem wrócić do domu. Aby się
S
R
uspokoić, zagadnęła:
- Jak doszło do tego wypadku?
- Chiara przebywała w posiadłości swojej przyjaciółki - odrzekł Rico. Odchy-
lił głowę do tyłu na oparcie i przymknął oczy. - Obydwie wybrały się na konną
przejażdżkę. Coś spłoszyło jej wierzchowca. Zrzucił ją, nie miała ochronnego ka-
sku.
Stacy skrzywiła się, wyobraziwszy sobie tę scenę. Przez chwilę wpatrywała
się w twarz Rica. Cierpienie czyniło tego bezwzględnego potentata przemysłowego
bardziej ludzkim i bezbronnym.
Przypominał teraz trochę tego mężczyznę, w jakim się zakochała.
Jakby wyczuwając jej spojrzenie, otworzył oczy i Stacy pospiesznie odwróci-
ła wzrok. Uprzytomniła sobie, że w istocie jest twardy i nieustępliwy. Jednak nie
chciała milczeć. W przeciwieństwie do niego nie potrafiła tłumić w sobie emocji.
- Cokolwiek zaszło między nami, chcę, abyś wiedział, że szczerze ci współ-
czuję z powodu Chiary. To bierne oczekiwanie musi być dla ciebie straszne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl