[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spróbuję ci to wytłumaczyć. Zabawnie jest być dzieckiem w rodzinie
królewskiej. Julius był tym dobrym synem i zobacz, co narobił.
Sebastian wciąż się buntował, a teraz ma zostać królem. A ja... -
westchnęła. - Ja uciekłam, żeby zobaczyć świat. Zachowywałam się
jak rozpaskudzona księżniczka, a potem wróciłam z dzieckiem, ale
bez męża.
- Tak mi przykro. Jego ojciec nie chciał się ożenić?
91
RS
- Ależ tak! - Agatha się roześmiała. - Bardzo chętnie ożeniłby się
ze mną. Jak mógłby to wszystko odrzucić? -Zatoczyła ręką wokół. -
Ale nie był najlepszym kandydatem na męża, a ja zachowałam się jak
skończona idiotka. Ojciec wyrzekł się mnie, naród mną gardzi, a rada
królewska zabroniła mi przekraczać progi pałacu.
- A jednak tu jesteś.
- Owszem. - Kiedy się uśmiechała, wyglądała jak anioł. - Dzięki
Sebastianowi. Zmusił ich, żeby pozwolili mi wrócić. Jeżeli zostanie
królem, wrócę na dobre.
Emma patrzyła na nią ze współczuciem.
- Przykro mi, że musiałaś przez to przechodzić. Wiem, co znaczy
mieć ojca, który jest z ciebie niezadowolony.
- Teoretycznie masz rację. Oczywiście jest mi przykro, że
przysporzyłam wszystkim tylu trosk, ale kiedy patrzę na moje
dziecko, niczego nie żałuję.
Emma poczuła ukłucie zazdrości. Sama nigdy nie zastanawiała
się nad tym, czy chce mieć dzieci. Wszystkie jej plany kręciły się
wokół kariery zawodowej. Dzieci do tego nie pasowały. Skąd więc
wzięło się to nagłe wzruszenie? Czyżby pragnienie dziecka pojawiało
się wraz z zakochaniem?
Ale przecież ja wcale nie jestem zakochana, pomyślała.
- Jesteś na pewno wspaniałą matką.
- Staram się. Skończyłam z imprezowaniem. Bez żalu.
- No to wystarczy, że znajdziesz dziecku tatusia. A może to nie
wchodzi w rachubę?
Ku jej zdumieniu Agatha się zarumieniła.
92
RS
- Prawdę mówiąc, mam kogoś na oku - odparła z nikłym
uśmiechem. - Teraz tylko muszę go przekonać, że może nam się udać.
- %7łyczę ci powodzenia.
Agatha spojrzała na nią pytająco.
- Jak myślisz, czy Sebastian się zgodzi?
- Na koronację? - upewniła się Emma. - Myślę, że powinien. A
jakie jest twoje zdanie?
- Cóż, on nie urodził się na króla - powiedziała z wahaniem
Agatha. - Był wychowywany na beztroskiego drugiego syna. Miał
grać na wyścigach i przebierać w kobietach. Och, nie dosłownie,
oczywiście - dodała pospiesznie, widząc minę Emmy - choć takie
wyobrażenie mają o nim ludzie. Ale przecież on właśnie do takiej roli
był przygotowywany.
- Właściwie nie mam do tego prawa, jednak powiem ci, co
myślę - odezwała się Emma z pewnym wahaniem. - Moim zdaniem
nie doceniasz swojego brata. On nie tylko ma talent do sprawowania
rządów, ale wie też, że to jego obowiązek.
Usta Agathy rozciągnęły się w uśmiechu.
- Byłam pewna, że cię polubię - zawołała, obejmując Emmę. -
Mówisz dokładnie to, co i ja myślę. Nasz kraj zapadł w letarg, a
obudzić go może tylko dobry przywódca. Razem spróbujemy
przekonać Sebastiana!
Następne pół godziny spędziły na planowaniu rozmowy z
Sebastianem. Cóż, na związek z księciem nie mam szans, pomyślała
Emma, której ta nowa przyjazń dodała odwagi, ale przynajmniej
pomogę mu dokonać słusznego wyboru.
93
RS
- Muszę cię przed czymś przestrzec - powiedziała Agatha, kiedy
Emma zbierała się już do wyjścia. - Co prawda nie jestem tu mile
widziana, lecz wciąż mam swoje zródła informacji. Słyszałam
pogłoski, że jest tu parę dobrze ustawionych osób, które chcą się
ciebie pozbyć.
Emma zamarła.
- Dlaczego?
- Dobre pytanie. Nie wiem, czy chodzi o to, że widzieli cię
razem z moim bratem, czy stwierdzili, że coś między wami iskrzy...
- To szaleństwo!
- ...czy może przestraszyli się, kiedy Sebastian powiedział, że
znasz się na truciznach.
- Och...
- Nie powinnaś się tym martwić. Tu bez przerwy dzieją się takie
rzeczy. Chciałam cię tylko ostrzec. Uważaj na siebie.
- Z pewnością będę.
Ostrzeżenie Agathy przyprawiło Emmę o dreszcze. A wszystko
tak dobrze się układało, pomyślała.
Następnego dnia po południu ochmistrzyni niespodziewanie
odciągnęła ją na bok.
- Muszę cię poprosić o przysługę - zaczęła konspiracyjnym
szeptem. - Jutro wieczorem mamy bardzo ważną kolację. Niestety,
Henriego wezwano nagle do chorej matki. Czy mogłabyś go zastąpić?
Emma omal nie podskoczyła z radości.
- Oczywiście, z wielką przyjemnością.
94
RS
- Obawiam się, że będziesz musiała zająć się wszystkim sama,
łącznie z zaplanowaniem menu i sprowadzeniem produktów. To
bardzo ważne przyjęcie. Będą na nim przedstawiciele kilku starych
rodów. Na razie są zdecydowanie przeciwni koronacji, ale premier ma
nadzieję, że uda się ich obłaskawić. Gdyby kolacja się nie udała...
- Proszę się nie martwić - przerwała jej Emma, niezwykle
podekscytowana nowym wyzwaniem. - Wszystko pójdzie jak w
zegarku, zapewniam.
- W porządku. Jutrzejsi goście to konserwatyści, więc w menu
nie może być żadnych nowomodnych dań.
Nic zbyt nowoczesnego... W porządku. Więc może pieczeń
wołowa? Nagle coś przyszło jej do głowy. Czemu nie przygotować
unicomusa, ryby, którą widziała na targu? Uśmiechnęła się pod
nosem. W Belgii wygrała konkurs kulinarny, prezentując własną
wersję żabnicy podanej na langustach w karmelu. Z unicomusa można
by przygotować bardzo podobne danie. Już nawet wiedziała, jak
należy je podać. Z tym wspaniałym pyszczkiem, wielka, pieczona
ryba będzie prezentować się znakomicie. A w dodatku może zostać
uznana za symbol zjednoczonej Meridii...
Myśl, że dzięki swoim potrawom może wejść do historii
meridiańskiej dyplomacji, była naprawdę ekscytująca.
Emma z miejsca zabrała się do pracy. Przygotowała listę
zakupów i dała ją chłopcu kuchennemu, który miał pojechać do
miasta.
- Coś jest niejasne? - spytała, widząc jego zdumioną minę.
95
RS
Wahał się przez chwilę, ale w końcu pokręcił głową. Emma
zauważyła jednak, że wychodząc z kuchni, pokazał kartkę Angeli,
młodszej kucharce, która była szczególnie wrogo do niej nastawiona.
Emma zamierzała właśnie zapytać, o co chodzi, ale zobaczyła
przemykającą się do spiżarni Agathę i sprawa listy zupełnie wyleciała
jej z głowy.
Następnego dnia wpadła w wir przygotowań. Poza pracami
kuchennymi należało do niej również dopilnowanie nakrycia stołu.
Pochłonięta bez reszty pracą przypadkiem usłyszała, że Sebastian
wrócił do zamku poprzedniej nocy.
Zobaczyła go wczesnym popołudniem. Rozmawiał właśnie z
jednym z kelnerów, któremu wydawał polecenie przyniesienie wina z
piwnicy, i nawet nie podniósł głowy, kiedy Emma przechodziła obok.
Trochę ją to zmartwiło, ale nie miała czasu, żeby się nad tym
zastanawiać. Tak bardzo jej zależało, żeby zrobić dziś dobre wrażenie.
Sebastian powinien być dumny, że takiej mistrzyni powierzono
przygotowanie menu na uroczystość koronacji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]