[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zgromadził się wielki tłum.
Ktoś zaczął klaskać, a inni mu zawtórowali. Były owacje, gwizdy, a ktoś
wykrzykiwał imię Michaela. Wieści szybko się rozchodziły, nawet w
wampirzym świecie.
- Michael!
Jedna z bimbo skoczyła do przodu w ich kierunku.
152
Tori skoczyła przed niego tak szybko, że poczuła zawroty głowy. Usłyszała
krztuszącego się Jonasa, gdy warknęła na kobietę. Dziewczyna zamrugała i
próbowała przejść dookoła niej.
- On mnie zna.
Naprała do przodu w twarz kobiety i poczuła na swoim ramieniu rękę Michaela,
delikatnie przynaglającą ją do cofnięcia się. Prawdopodobnie zrobią scenę, ale
Tori nie mogła się opanować. Była rozjuszona, przepełniona wściekłością jakiej
jeszcze nigdy nie czuła. Zazdrość nie była w stanie oddać tego uczucia. To
zdawało się być bardziej, sytuacją w jakiej wyobrażała sobie odczucia matki,
której dziecko jest zagrożone.
Wszystkie jej nerwy ożyły i nie mogła ich powstrzymać, nawet jeśli tego
chciała.
- Jeśli chcesz zatrzymać te tlenione blond kudły na głowie, lepiej stąd
odejdz. Teraz!
Szczęka kobiety opadła i jedynie co robiła, to zbaraniałym wzrokiem patrzyła,
gdy Michael ciągnął Tori ostrożnie w stronę prywatnego korytarza.
Szeptał Włoskie słowa do jej ucha, gdy przyglądała się kobiecie - nie,
rywalce, która miała ręce na całym jego ciele. Tori nie była głupia. Ta kobieta
prawdopodobnie dzieliła jego łóżko i oddawała mu swoją krew. Tori wyrzuciła
z siebie przeciągły wrzask i próbowała się od niego odsunąć. Nie rozdzielało ich
nic, prócz szpary. Gdyby tylko mogła położyć ręce na dziewczynie, nie byłoby
pamiątki dla Michaela.
%7ładnych łatwych panienek w jego klubie. Wtem coś trzasnęło wewnątrz jej
głowy. Kompletnie tego nie rozumiała, ale wiedziała, że próbował odeprzeć jej
rządzę krwi.
Gdy byli z innej strony drzwi, zazdrość opadła, a ona wypuściła duży haust
powietrza.
Piekło w jej głowie zostało zastąpione uspokajającym chłodem jego siły.
- Lepiej?
Pchnął drzwi otwierając je i skinął na nią, by weszła do środka.
Przytaknęła.
- Czy zrobiłam z siebie totalną idiotkę?
Zaśmiał się, a dzwięk ten, rozszedł się echem po ścianach, gdy on zamykał
właśnie drzwi.
- Nie sądzę, by zauważył to ktoś prócz niej. Będziemy musieli nad tym
popracować.
- Efekt uboczny?
- Następna część naszej więzi.
Ponownie złapał ją za dłoń i poprowadził w dół do sekretnych schodów w stronę
jego prywatnej komnaty.
153
- Wszystkie z twoich emocji będą silniejsze, ale nasze instynkty ochronne
będą powiększone w obie strony. Ja czuję dokładnie to samo do Ciebie.
Podążała za nim blisko w dół schodów.
- Kiedy?
- Kiedy Jonas szedł za tobą w korytarzu.
Zaśmiała się cichutko.
Wzruszył ramionami i otwarł drzwi głównego pokoju. Zamknął je tuż po tym,
gdy przez nie przeszli i poprowadził ją do swojego pokoju z rękami na jej
małych plecach. Złapał za gałkę, przekręcił ją, otwarł drzwi, a potem je za nimi
zatrzasnął.
- Czy wszystko już ustalone z policją?
- Myślę, że szef odpuści. Powiedziałam mu tylko, że śmiertelnie zraniłam
Damona, i że się poddali.
To było kłamstwo, ale szef nigdy nie uwierzyłby w prawdę. Poza tym,
potrzebowali sposobu, by zalegalizować śmierć Damona i zakończyć polowanie
na seryjnego mordercę.
- Przez jakiś czas będą go szukać. Mam nadzieję, że twoi chłopcy
porządnie go ukryli.
Michael się zaśmiał.
- Nigdy nie zostanie odnaleziony.
Dał jej delikatnego, szybkiego całusa i odwrócił się, by odejść.
- Kocham Cię, inamorato.
Tori przesunęła się w stronę drzwi do łazienki. Bolały ją nogi, a brzuch płonął.
Michael uśmiechnął się do niej z końca kontuaru, gdzie złożył ubrania i położył
je na granicie.
- Cieszę się, że już po wszystkim.
Tori ostrożnie ściągnęła koszulkę przez głowę. Obydwoje wyglądali jak po
wojnie, pokryci bliznami, pokiereszowani po walce. Pokryci krwią i cięciami,
ale oni sprawiali, że wyglądało to całkiem niezle.
Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i oparł się o ścianę, rzucając na nią
spojrzeniami.
- Ja też, dlatego teraz jesteś moja.
Delikatnie zdjęła spodnie i patrzyła na niego, przyglądającego się jej
ruchom. Cudnie byłoby zrobić przed nim jakiś seksowny striptiz, ale mięśnie
Tori były obolałe i jedyne, na co było ją stać, to postarać się nie upaść na twarz
w trakcie zdejmowania ubrania i wejść pod prysznic.
- Wchodzisz?
- Ty przodem.
Pozwoliła wodzie spłynąć w dół po swoich plecach, a potem wsiąknąć w jej
włosy.
- Dzięki za rozpoczęcie prysznica.
- Nie ma sprawy.
154
Głos Michaela brzmiał, jakby się uśmiechał. Zakryła cięcia ona swoim brzuchu i
odwróciła się do wody, pozwalając również obmyć jej klatkę piersiową. Gdy się
przekręciła, Michael uśmiechał się do niej.
Podskoczyła i sapnęła, a potem od razu zamachnęła się i figlarnie uderzyła ręką
w jego tors.
- Nie rób tak.
- Właśnie uratowałem Ci życie. Nie powinnaś mnie bić.
Owinęła ramiona dookoła jego pasa i przystawiła twarz do jego piersi.
- Dziękuję Ci za to.
- Nie mógłbym myśleć o pozostawieniu cię tam.
- A rozmawiając o Castillo, to czy Khalil naprawdę nam dzisiaj pomógł?
- Nie wiem.
- Powinieneś był spytać.
Zaśmiał się.
- Nie pytasz Padrone wszystkich wampirów czy pomógł, jeśli jest to
zakazane przez radę, ty tylko zakładasz, że już nigdy więcej o tym nie wspomni.
- Sądziłam, że jest największą szychą. Jak bardzo liczy się rada?
- On jest dla rady tym, czym Prezydent dla Kongresu. Mogą i skarzą go za
nieposłuszeństwo, jednakże moja rodzina poniesie swoją karę na krwi i ciele.
Pocałowała bliznę na jego piersi, tę, która powstała od srebra. To była blizna,
którą przyjął zamiast niej. Uśmiechnęła się do niego i uniosła, by spotkać jego
usta.
Gdy się zetknęły, oddał jej powolny, głęboki pocałunek. Jego ręce przesunęły
się do jej włosów i przyciągnęły jej twarz, gdy on wolno i delikatnie ugryzł ją w
dolną wargę. Gdy westchnęła, uśmiechnął się.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że dalej jesteś mi dłużna?
Zamyśliła się na chwilę?
- Masz na myśli affascinare? Sądziłam, że już się z tym uporaliśmy.
- Cokolwiek poczułaś było spowodowane naszą więzią i twoimi własnymi
emocjami.
Przytrzymywał jej twarz, gdy wpatrywała się w jego oczy.
- Więc, teraz odbieram moją zapłatę.
Moc Michaela zawirowała dookoła jej ciała, odchodząc wywoływała ciarki.
Jej oddech był urywany, poczuła jakby unosili się nad podłogą. Jej głowa
była lekka, pijana jego mocą. Gdy to dotknęło jej torsu, cała się napięła. Mogła
poczuć rosnące gorąco między nogami. Wewnątrz, wszystko prócz potrzeby
zanikało, niczym pragnienie w gorący letni dzień i pochłaniało ją całą.
Każdy dotyk jego palców rozpalał jej skórę. Mogła prawie poczuć jego żar.
Zmiękły jej kolana, ale złapał ją i przyciągnął jej talię do siebie.
Był tak cudowny, tak silny i mogła wyczuć jego podniecenie naciskające na jej
brzuch. Nie było już odwrotu. Jej ręce docisnęły się do jego klaty. Zatrzymała
się tam, na obszarze mięśni, które ją otulały, a potem przesunęła się do jego
155
karku. Jej palce złapały tył jego głowy i przyciągnęły do głębokiego pocałunku,
który sprawił, że jego ostry ząb przeciął jej dolną wargę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]