[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowej za sobÄ…. Kiedy weszÅ‚am w domu (jednak trochÄ™ czasu po­
trzebował), dostałam dwa esemesy. Jeden:  Alu, ale śmieszne,
dobranoc". Drugi:  Marchewko. Zpij spokojnie. Gilbert"...
W radiu piosenka:  MiÅ‚ość jest piÄ™kna, lecz po co pÅ‚aczesz, za­
miast radoÅ›nie uÅ›miechać siÄ™". Autor tekstu nie przewidziaÅ‚ widocz­
nie, że łzy w połączeniu z radosnym uśmiechem zmieniają smak.
Są najsłodsze. Nawet stuprocentowa zawartość cukru w cukrze nie
przebije tej sÅ‚odyczy. Nie żłobiÄ… zmarszczek. Nie przygaszajÄ… spoj­
rzenia. %7ładnej porze roku. Moja jesień dostała intensywnych barw,
lśniących nawet w pochmurne dni. Koktajl jesienny przybrał teraz
bursztynowy odcień. Czekał na trochę czerwieni...
Ferie. Przerwa w wykładach. Krzysztof rozumie, że nie chcę
rezygnować ze swojego stylu życia. Mniej, że jeszcze nie chcę
go poznać z moim towarzystwem. ZupeÅ‚nie nie rozumie, dla­
czego nie chcę go przedstawić córce i wnukom. Przekonuję go,
że za szybkie tego typu kontakty narzucają tempo. On mnie, że
nie mamy na co czekać. Nie zmieniÄ™ zdania. Najpierw poznaj­
my się i nasze rodziny, życie, to, co nas cieszy, i to, co smuci -
mówiąc, opowiadając, dzieląc się wspomnieniami. Ja muszę być
pewna. To jego imię było na karteczce, którą wyciągnęłam spod
poduszki.
JOLANTA KWIATKOWSKA 121
Internaucikowi szczerze powiedziaÅ‚am prawdÄ™. Tak, żeby go naj­
mniej uraziÅ‚o czy zabolaÅ‚o. ByÅ‚ naprawdÄ™ porzÄ…dnym, odpowiedzial­
nym, czułym przyjacielem.  Zrozum", mówiłam.  Spotkałam pierwszą
miłość mojego życia. Kochałam go już w wieku trzynastu lat. Zawsze
miałam go w sercu. Teraz się spotkaliśmy. To nie przypadek, los tak
chciał. Będziesz chciał, zostaniemy przyjaciółmi. Zaakceptuję, jeśli nie
będziesz miał ochoty na utrzymywanie ze mną kontaktu".
To była prawda. Cała prawda. Od pierwszego przeczytania
Ani z Zielonego Wzgórza kochałam się w Gilbercie. Został moim
ideałem. Kiedy mąż zniknął na zawsze sprzed moich oczu, też
zasypiaÅ‚am z twarzÄ… Gilberta pod powiekami, a nie byÅ‚ego Å›lub­
nego. Był co prawda konkurent, ale krótko. Winnetou. To była
przelotna miłostka.
Zadzwonił domofon. Z nikim nie byłam umówiona.  Pewnie
ulotki albo ziemniaki" - pomyÅ›laÅ‚am i w ogóle nie zareagowa­
łam. Za chwilę dzwonek do drzwi. Sąsiedzi często wpuszczali
intruzów na klatkę schodową, nie pytając kto tam. Usłyszałam
tubalny głos mojego wnuka.
- Babciu, to ja. JesteÅ›?
Byłam.
- Wychodząc z domu, zapomniałem kluczy. Komory też.
Mama wyszÅ‚a. Powinna być za godzinÄ™. PosiedzÄ™ u ciebie. Ok­
ropna zawierucha. Zimno. Masz coÅ› na ruszt?
- Na zÄ…b siÄ™ znajdzie. Na ruszt chyba nie. Poszukaj w lodów­
ce i zrób sobie kanapki. Ja włączę komputer, to mi wyjaśnisz, co
zrobić z taką informacją, co mi wyskakuje i nie mogę otworzyć
linka - poszłam do komputera.
- Babciu. Masz kiełbasę, pomidora i jest ser - dobiegł mnie
zadowolony głos wnuka z odkrycia czegoś do jedzenia.
Co prawda, zawsze coÅ› tam mam, wiÄ™c nie bardzo rozu­
miałam, z czego tak się cieszy. Za chwilę wszystko było jasne.
722 ' JESIENNY KOKTAJL
Miałam zrobić  patelniaczka" - czyli na gorąco, prosto z patelni.
On z nasyconym brzuchem zajmie siÄ™ moim doszkalaniem w za­
kresie obsługi komputera. Po dziesięciu minutach pałaszował
i jednocześnie objawił mi nowinę.
- Jestem gejem - wygłosił i dalej wrzucał na ruszt.
- Kiedy to odkryÅ‚eÅ›? - pytaÅ‚am spokojnie, siadajÄ…c naprzeciw­
ko z herbatą. Taka wieść wymagała rozmowy w cztery oczy.
- Nie musiaÅ‚em odkrywać. DziÅ› uÅ›wiadomiÅ‚ mi to nasz kate­
cheta. Więcej na religię nie pójdę.
- Powiedz dokładnie, dlaczego jesteś gejem? - uznałam fakt
homoseksualizmu Jędrka za ważniejszy problem od tego, czy
będzie chodził na religię.
- Wbijał nam dziś do głowy, że rodzice żyjący bez ślubu
i rozbite rodziny są wylęgarnią chuliganów. Chłopcy chowani
przez same matki przy pomocy babć sÄ… najczęściej homosek­
sualistami - odłożył widelec, poklepał się po brzuchu. - Pyszne
było. Zrobię sobie herbaty.
- Rób i mów dalej - zapaliłam, już czując się winną gejostwa
mojego wnuka. Kenty rzeczywiście mniej miały smrodu w smrodzie.
- Nic. Wstałem i powiedziałem:  Ja jestem chowany przez
matkę i babkę. To znaczy, według księdza, że jestem gejem".
Antek wstał też.  Ja przez samą matkę, to chyba półgej? Jak
ksiądz myśli?", zapytał. Dołączył do nas Tadek. Ten, co był na
cieście.  Ja przez samą babkę. Matka z ojcem nie żyją. Ja też
chyba pół? To może z Antkiem połączymy się w parę i będzie
z nas caÅ‚y pedaÅ‚? Co ksiÄ…dz radzi?", zapytaÅ‚ i wstaÅ‚. W klasie pa­
nowała cisza. Zadzwonił dzwonek. Katecheta wziął dziennik i,
wychodząc, powiedział:  Spotkamy się u dyrektora". Wszyscy
wybuchnęli śmiechem. Pewnie wezwą do szkoły.
- Do szkoły to jutro ja pójdę. Bez wezwania - powiedziałam,
zapalajÄ…c kolejnego papierosa.
JOLANTA KWIATKOWSKA 123
- O, nie. Bo ja potem będę musiał zmienić szkołę. Tobie nic
więcej nie powiem - Jędrek był przerażony.
Nie dziwiÄ™ mu siÄ™. ZnaÅ‚ mnie. WiedziaÅ‚, że w takich sytua­
cjach byłam zdecydowana i gotowa na walkę do upadłego. Nie
było  zmiłuj się". Najwyżej on zmieni szkołę, ale więcej jakiś
bęcwał nie pozwoli sobie na takie uwagi. Nawet gdybym miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl