[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opatrunkami.
Zakładając temblak, Serina przypomniała sobie, jak Heather zarzuciła
ramiona na szyję Grega. Czy rzeczywiście ręka boli ją aż tak bardzo?
Natychmiast skarciła się za takie myśli, lecz nieustające jęki opatrywanej
Heather zdradzały, że rozkoszuje się rolą pacjentki.
- Teraz lepiej? - zapytała Serina, skończywszy opatrunek.
- O wiele - odparła Heather płaczliwie, po czym odwróciła się do Grega:
- Myślę jednak, że wygodniej mi będzie siedzieć.
Serina pomogła Gregowi umieścić chorą w pozycji siedzącej.
Podziękował jej uśmiechem i Serina została w salonie aż do chwili, gdy
Greg czułym gestem odgarnął włosy z czoła Heather. Wtedy wyszła pod
pierwszym lepszym pretekstem.
- Muszę przygotować lunch, skoro Coral jedzie do pracy.
To wszystko jest takie głupie. Jej przyjazd do Kanady miał być
początkiem nowego, niezależnego życia. Serina była zdecydowana urządzić
je sobie jak najlepiej.
Dlaczego więc dopuszcza do tego, by wiązać się uczuciowo z
człowiekiem, który, jak jej powiedziano, nie ma kobiecie nic do
zaoferowania? Zła na siebie, wróciła do kuchni, by zająć się gotowaniem.
Po paru minutach dołączyła do niej Coral.
- Zaraz zjemy. Greg musi wrócić do szpitala.
- Nie jest tam chyba teraz potrzebny. Ofiara wypadku została
przewieziona do miasta.
RS
35
- Niby tak, ale kto wie, co tam się znowu stało. Od dawna nie mieliśmy
tu tak oddanego lekarza.
Prawda, pomyślała Serina z przekąsem. Wystarczy spojrzeć, jak skacze
wokół Heather. Jednak myśl, że być może traktuje tak wszystkich
pacjentów, przyniosła jej ulgę.
- Pójdę po Eda - oznajmiła Coral, gdy lunch był gotowy. - Byłabyś tak
dobra i zapytała Grega, czy zje z nami, czy chce zostać z Heather?
- Zjem tutaj, a potem nakarmię Heather - odpowiedział na jej pytanie.
- To chyba do mnie należy - zauważyła Serina.
- Poradzę sobie, a ty odetchnij chwilę. Powinnaś spacerować teraz po
ulicach Jasper.
- Ty też.
Uśmiechnął się szeroko.
- Będę miał jeszcze mnóstwo okazji. Ty przyjechałaś na krótko.
- Zawsze mogę tu wrócić - odparła ostro, zła, że jej przypomniał o
wyjezdzie. - Jeżeli mam być szczera, podoba mi się takie spokojne życie na
farmie.
Wydawał się zaskoczony i kiedy wyszła, pokiwał w zamyśleniu głową.
Po chwili zjawiła się ponownie, niosąc na tacy dwa talerze.
- Zawołaj mnie, jeżeli będziesz czegoś potrzebował - powiedziała, po
czym usiadła z Coral przy stole w kuchni.
- Ed nie przyjdzie - oświadczyła Coral. - Mówi, że nie może tracić takiej
pogody. Kiedy skończymy, zaniosę mu jedzenie. Potem zostanie mi już
tylko tyle czasu, żeby posprzątać.
- Nie śpiesz się. Ja posprzątam. I zaniosę lunch Edowi. Coral
uśmiechnęła się.
- Dziękuję, Serino. Wiele odziedziczyłaś po matce. Serina zaczerwieniła
się, zmieszana.
- A wy? Zaprosiliście mnie do siebie, nic o mnie nie wiedząc.
- To nie znaczy, że oczekujemy czegoś w zamian, ale skorzystam z
twojej pomocy. Przyda mi się chwila odpoczynku przed dyżurem.
Dołączyła do córki i Grega w salonie, a Serina wyjęła z piekarnika talerz
przykryty folią i wyruszyła w pole. Dotarcie na miejsce zajęło jej dużo
czasu i bała się, że jedzenie wystygnie. Ed zapewnił ją jednak, że jest
jeszcze ciepłe. Towarzyszyła mu przy posiłku, a potem obserwowała przez
chwilę pracę kombajnu. Kiedy wróciła do domu, Coral właśnie wychodziła.
- W czym jeszcze mogłabym pomóc? - zapytała Serina.
- Wieczorem trzeba podać Edowi kolację. No i zaopiekować się Heather.
- Oczywiście.
RS
36
Najpierw zajęła się porządkowaniem kuchni, po czym zaparzyła
Iwlezą kawę. Gdy przyniosła ją do salonu, Heather właśnie zasypiała, a
Greg pokazał na migi, że wypije kawę w ogrodzie. Przez dłuższy czas
siedzieli w milczeniu.
- Twoja matka długo chorowała? - zapytał w końcu. Czyżby dalszy ciąg
przesłuchania?
- Nie. To wszystko stało się szybko. Za szybko.
Umilkła, oddając się wspomnieniom. Greg nakrył dłonią jej rękę.
- Miałabyś ochotę o tym porozmawiać?
RS
37
ROZDZIAA CZWARTY
Serina skinęła w milczeniu głową.
- Na co chorowała?
- Rak trzustki.
- Jeden z najgorszych - rzekł z wyraznym współczuciem. -
Przypuszczam, że umarła, zanim zdołałaś pogodzić się z diagnozą.
- Tak. Zwłaszcza że na początku nie mogłam od lekarzy wydobyć
prawdy.
- Mimo że jesteś pielęgniarką? To oburzające! Wzruszyła ramionami.
- Angielskie szpitale są na etapie przemian. Nowe pokolenie pielęgniarek
przyjmuje na siebie większą odpowiedzialność, starsze pracują na dawnych
zasadach. Zostały zepchnięte do podrzędnej roli w szpitalu, a pracują tak
ciężko, że nie mają sił ani czasu, żeby dyskutować na temat zachodzących
zmian.
- Wiem, o czym mówisz. W obu naszych krajach ogranicza się personel
do minimum, a cierpią na tym pacjenci i ich rodziny. Skąd pochodzisz?
- Z West Country. Staż odbyłam w nowym szpitalu, który się dopiero
organizował. Jaką część Anglii odwiedziłeś?
- A jak myślisz? Londyn, oczywiście!
Kpiący uśmiech, który towarzyszył tym słowom, miał w sobie jakąś
zmysłowość. Serinie zaparło dech w piersi. Aby ukryć zmieszanie, pokiwała
głową, po czym odpowiedziała z powagą:
- Zwykle jesteśmy osądzani według londyńskiej miarki, a przecież reszta
Anglii jest zupełnie inna. Nie sądzę, żebyście spotkali się z takim
zjawiskiem w Kanadzie.
- Pewnie dlatego, że Kanada jest zlepkiem wielu kultur.
- Możliwe. - Postanowiła szybko zmienić temat, zwłaszcza że rozmowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl