[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samochód! A już byłam prawie pewna, że go ktoś ukradł!
Viljo wysiadł i poszedł z nią do pozostawionego wozu.
- Pomyślisz sobie pewnie, że jestem zimny i bez serca - rzekł cicho. - Myślę jednak, że,
dla swego własnego dobra, nie powinnaś się zadawać z Rustanem.
- Zadawać się? - zapytała Irsa zbita z tropu.
Młody medyk głęboko wciągnął powietrze. Jego sympatyczna twarz wyglądała na
zmęczoną.
- Rustan jest bardzo biedny i szczerze mi go żal, ale on nic nie robi, żeby się wydobyć z
tej izolacji. On... on jest najbardziej zajętym sobą, wymagającym, nieporadnym i
niewdzięcznym człowiekiem, jakiego znam!
- Ohoho! Ale salwa! - wykrzyknęła Irsa ze złością. - Powiem ci, że na mnie on zrobił
zupełnie inne wrażenie. Może się oczywiście zdarzyć, że na zewnątrz bywa szorstki i
chłodny, ale w głębi duszy wcale taki nie jest. Myślę, że on jest po prostu bardzo
nieszczęśliwy i nie zawsze wie, jak sobie radzić ze swoimi problemami. Z początku
trochę się na niego złościłam, ale teraz rozumiemy się bardzo dobrze.
- To tylko dlatego, że jesteś kimś nowym w jego otoczeniu, a poza tym, rzeczywiście, on
nieczęsto spotyka dziewczyny. Ale poczekaj, niedługo pokaże swoje prawdziwe ja. Edna
61
jest nadopiekuńczą matką i robi wszystko, żeby go trzymać z daleka od młodych kobiet.
Wydaje mi się, że w tym przypadku postępuje słusznie. Taki superegoista jak on każdą
by bardzo szybko uczynił swoją niewolnicą i traktował okropnie. Widzę, że jesteś nim
wyraznie zajęta, dlatego cię ostrzegam.
Otwierając drzwiczki swojego samochodu popatrzyła mu ze złością w oczy.
- Dziękuje za ostrzeżenie! Wydaje mi się jednak, że potrafię oceniać ludzi.
Viljo Halonen spoglądał na nią jakoś żałośnie. Naprawdę był to bardzo pociągający
mężczyzna, a pełen życzliwości wyraz jego oczu różnił się bardzo od agresywnych
błysków w oczach Rustana. Irsa westchnęła.
- Znasz go zaledwie dobę - podjął Viljo. - I już jesteś przekonana, że wiesz o nim więcej
niż jego własna rodzina. Nie myśl, że ja nie jestem przywiązany do Rustana. Ja go
naprawdę szczerze lubię i chciałbym dla niego jak najlepiej, ale czasami się
zastanawiam, czy on nie symuluje.
- Chcesz powiedzieć... symuluje ślepotę? - zapytała Irsa zaszokowana.
- Wcale by mnie to nie zdziwiło.
Przez kilka sekund stała jak sparaliżowana.
- Nie! Nigdy w to nie uwierzę!
- Wierz sobie, w co chcesz. Ja cię ostrzegałem. Pomóż Rustanowi, ale się w nim nie
zakochuj!
- Dziękuję ci. On pojedzie ze mną czy z tobą?
- Ze mną! - oznajmił Halonen pospiesznie. - Myślę, że najlepiej przeciąć całą sprawę,
zanim się jeszcze zaczęła. Jesteś za dobra, żeby być czyimś podnóżkiem. Czy możesz
się podjąć zawiadomienia policji w Trysil tak, bym ja mógł już jechać prosto do Oslo, a
potem do Finlandii, do domu? Myślę, że im szybciej, tym lepiej.
Irsa milczała przez chwilę.
- Czy mogę chociaż powiedzieć mu do widzenia? - zapytała urażona.
- Naturalnie! Nie jestem przecież potworem!
Ale Rustan stanął dęba. Co to za głupstwa Viljo wymyśla? On ma mnóstwo spraw do
omówienia z Irsą i...
62
Viljo wpadł w gniew. Chwycił Rustana za ramię i wyciągnął go z samochodu.
- No to wysiadaj, ty uparty barani łbie! - warknął i poprowadził go na drugą stronę drogi
do wozu Irsy. Po czym w pośpiechu wsiadł do swojego, zatrzasnął drzwiczki i ruszył z
piskiem opon.
Oni w milczeniu ruszyli za nim. Viljo jechał bardzo szybko, Irsa musiała się bardzo
koncentrować, by nadążać za nim na tej krętej leśnej drodze.
- Uważasz, że on się wściekł? - zapytał Rustan cicho. - A może było mu przykro, że nie
chciałem z nim jechać?
- Nie wiem - odparła krótko. - Nie miał do tego najmniejszego powodu.
- O, to nigdy nie wiadomo - rzekł znowu tak samo markotny jak poprzednio. - Najgorsze,
co może się człowiekowi zdarzyć, to zranić kogoś, a ja, niestety, robię to bardzo często.
Wiesz, ja naprawdę nie chciałem.
Irsa rozmyślała nad opinią, jaką Rustanowi wystawił Viljo.
- Wiem, mój przyjacielu - powiedziała ciepło, machając ręką na głupią krytykę tamtego.
Kiedy minęli Grottemyra, Irsa niespokojnie popatrzyła we wsteczne lusterko.
- Jedzie za nami jakiś samochód. Trzyma się nas przez całą drogę. Bardzo mi się to nie
podoba.
- Myślisz, że to oni?
- Nie wiem. W każdym razie jedzie tam dwóch mężczyzn.
Zasygnalizowała Halonenowi, żeby zaczekał, i przejechała obok jego samochodu.
- Wydaje mi się, że oni jadą za nami! - krzyknęła.
Viljo obejrzał się.
- Jesteś tego pewna?
- Sprawiają wrażenie zdeterminowanych.
- Jadąc tutaj, zwróciłem uwagę, że nieco dalej jest stara droga prowadząca do sąsiedniej
osady. Pojedziemy tamtędy. Ruszaj pierwsza, a ja za tobą! Pędz jak tylko możesz!
Skinęła głową i dodała gazu.
63
- Ja nie jestem rajdowcem - zwróciła się do Rustana. - Mam nadzieję, że zapiąłeś pas?
- Oczywiście - wykrztusił.
Viljo dosłownie siedział im na masce i pchał ich do przodu.
Rany boskie, myślała Irsa. Ja nie umiem tak szybko prowadzić, i to jeszcze na takiej
drodze...
Samochód, który mieli za sobą, zbliżył się niebezpiecznie, kiedy Irsa rozmawiała z Viljo,
teraz jednak, dzięki bezwzględności Halonena, dystans znowu się trochę zwiększył.
Ukazała się maleńka osada, złożona z trzech zabudowań. Przy zakręcie znajdował się
drogowskaz...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]