[ Pobierz całość w formacie PDF ]
popytać u wylotu Kościeliskiej u straznika przy bramce i dorożkarzy. Oni najprędzej mogli ją zapamiętać,
zwłaszcza że pora była dość wczesna i ludzi nie musiało być za wiele. Wojtek! zwrócił się do młodego
ratownika. Pobiegnij do Bukowskiej i poproś Borkowskiego o fotografię jego żony.
XVII
Powoli zaczęła zatracać poczucie czasu. Już me wiedziała, czy to dzień, czy noc. Czas przesiał istnieć,
zlał się w jedno pasmo nieustających ciemności. Narastać w niej zaczęło uczucie lęku. potęgujące się chwi-
lami aż do ataków histerii. Broniła się przed tym z całych sił. ale jej odporność psychiczna była już na gra-
nicy wyczerpania. Ostatnie niepowodzenia brak światła, a zwłaszcza stanięcie zegarka załamały ją
całkowicie.
Na domiar złego dawać zaczął o sobie znać brak snu. Wystarczyło teraz, by zatrzymała się na chwilę
bez ruchu, a już zapadała w drzemkę. Nawiedzać ją zaczęły halucynacje. Od czasu do czasu wydawało się
jej. że oto w ciemności korytarza pojawia się światło i słychać dochodzące stamtąd odgłosy człapiących
kroków. Podrywała się wtedy gwałtownie, by biec naprzeciw przybywającym, ale po chwili wszystko ci-
chło, przytomniała i jeszcze bardziej załamana wracała na miejsce, by dalej dreptać tocząc uparły bój ze
znużeniem i apatią.
Wyraznie czuła, że ma gorączkę. Gardło i wargi miała wyschnięte, a język jak drewniany kolek. Co
chwila pochylała się nad zagłębieniem w skale wypełnionym wodą, by zwilżyć nieco wargi. Od czasu do
czasu łamała kawałek czekolady z tej pól tabliczki, która jej jeszcze pozostała, być ssać powoli i starać się
oszukać skręcający wnętrzności głód. Ale nawet łykanie słodkiej mazi przychodziło jej z trudem. Dreszcze
wstrząsające jej ciałem nie ustawały teraz nawet w czasie ruchu Znowu zapaliła papierosa i wtedy do-
strzegła z przerażeniem, że płomyk zapalniczki ledwo mignął. Udało się jej jednak jakoś papierosa przypa-
lić. Następna próba skrzesania ognia nie dała już rezultatu.
Gaz się wyczerpał wyszeptała z rozpaczą. Teraz to już naprawdę koniec...
Rzeczywiście, nie miała od tej chwili już ani światła, ani ognia, ani też żywności. Ten ostatni błysk
zapalniczki załamał ją ostatecznie. Już się nie broniła. Wypaliła papierosa do końca, ale nie sięgnęła po na-
stępnego, by go przypalić od niedopałka. Nie wiedziała, ile czasu minęło od chwili, gdy zgasła ostatnia
świeczka. Spać, spać. spać...
Osunęła się na dno jaskini i dygocąc skuliła się. by wykrzesać z siebie chociaż iskierkę ciepła. Z wolna
ogarniać ją zaczął sen, z którego nie było już powrotu.
XVIII
Zbliżała się godzina dwudziesta, gdy 12 osobowa grupa krakowskich grotołazów dotarła do wylotu
Jaskini Zimnej i zwaliwszy z grzbietów ciężkie, transportowe wory zaczęła przygotowywać się do wejścia
do jaskini.
No, jak dobrze pójdzie odezwał się przebierając się w kombinezon kierownik tej wyprawy. Sułek
to niedługo zakończymy eksploracje tego nowego ciągu korytarzy
Uda się na pewno odezwał się inny z uczestników wyprawy. Sucho było w ciągu ostatnich
dwóch tygodni, poziom wody w jaskini na pewno niezbyt wysoki, nawet jeśli na jaki syfon" przypadkiem
natrafimy, powinien puścić.
Po chwili wszyscy byli gotowi. Zapalili lampy czołowe przytwierdzone do kasków i jeden po drugim
znikać zaczęli w otworze jaskini.
XIX
W pokoju dyżurnych pogotowia tłoczno było i gwarno. Uczestnicy pohukiwań zaginionej Ewy Bor-
kowskiej ciągle jeszcze siedzieli i bez końca roztrząsali sprawę tego zagadkowego zaginięcia. Mijała wła-
śnie dwudziesta pierwsza dwadzieścia. gdy telefon na biurku dyżurnego ratownika rozdzwonił się hałaśli-
wie. Włodkowy sięgnął po słuchawkę, słuchał przez chwilę, coś notował i wreszcie powiedział:
Dobrze. Zrozumiałem. Czekajcie na nas przy ,,Harnasiu". Niedługo tam będziemy.
Odłożył słuchawkę i zwróciwszy się z poważną mina do obecnych w pokoju powiedział:
Borkowska najdziona! Naśli jom krakowscy grotołazi w Jaskini Zimnej, w Sali pod Progiem. Ciort
wie, jako się tam zaprała. To. ze to ona, wiadomo, bo naśli jej dokumenty. Mówiom, co nieprzytomna i ma-
ło jej brakuje. Trza nam wartko jechać.
Radwan zaczął natychmiast wydawać energiczne rozkazy.
Przygotować sprzęt i apteczkę! Dwa samochody! Do akcji jadą wszyscy obecni!
Zaczął się ruch. Ratownicy z zapałem zaczęli przygotowywać sprzęt do akcji. O dziwo, jakby powese-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]