[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie opisywać; jedną z tych osób był jego szwagier Jakob Akkbak*ken. W tej chwili miał już
na sobie ubranie, oprócz tego miał też kaca i wyrzuty sumienia. Krondal rozkazał mu
niezwłocznie udać się do chaty, gdzie z utęsknieniem czekają na niego detektywi Ungbeldt i
Olsen. Akkbakken nawet nie próbował się sprzeciwiać. Powinien zjawić się na miejscu za
jakieś dwie godziny, musi tylko napić się kawy. Bardzo mocnej. Skarphedin krótko i dosadnie
skomentował całą historię; Krondal wolał udawać, że niczego nie słyszał, i podjął przerwaną
opowieść. Tylko przez chwilę widział wnętrze domu tej całej wesołej wdówki, jednak to, co
zdążył zobaczyć, było wystarczająco niepokojące; między innymi zauważył, że na stole leżą
cztery pary wilczych łap, zapewne wypchanych. Dobrze by było, gdyby wkrótce złożyli
wdowie wizytę gwoli wyjaśnienia pewnych spraw. Na koniec oświadczył, że zaraz rusza w
drogę, upewni się tylko, czy jego szwagier żyje, i rozłączył się. Skarphedin odłożył telefon i
w skrócie opowiedział całą historię. Ungbeldt słuchał, wystawiając twarz do słońca, które w
końcu przedarło się przez pokrywę chmur.
* Rzeczywiście, bardzo wesoła wdówka * podsumował.
* Wilcze łapy. To jakaś plaga, wszędzie wilcze łapy * stwierdził Skarphedin.
* Na to wygląda. A czy przypadkiem to nie ślady wilka widziałeś tam, na szczycie?
Olsen nie odpowiedział. Zacisnął powieki.
* Zobaczymy, co nam powie nasz drogi Jakob. Powinien chyba coś wiedzieć o tej kobiecie. *
Ungbeldt wyjął z kieszonki na piersi opakowanie dropsów i włożył w usta garść pastylek.
* I o sobie samym * mruknął Skarphedin.
Znów wziął do ręki telefon komórkowy, wystukał numer, ale nikt nie odebrał, wystukał więc
nowy numer. Tym razem się udało. Anna Lovli właśnie siedziała w bibliotece i przeglądała
ostatni rocznik lokalnej gazety z Renbygd. Na szczęście gazeta wychodziła tylko trzy razy w
tygodniu i liczyła zaledwie kilka stron. Na razie Anna miała niewiele do przekazania; gdyby
tak dali jej jeszcze pół godziny? Skarphedin, którego głos był jakoś dziwnie łagodny * wyraz
łagodności można też było dostrzec na jego twarzy, w każdym razie na tych jej fragmentach,
których nie skrywały bandaże * zapewnił, że oczywiście mogą poczekać. Ale co z tą
dziewczyną z Filipin? Anna czekała na odpowiedz w tej sprawie.
* Wodospad * powiedział Ungbeldt. * Potrzeba nam czegoś w rodzaju chwytaka. Masz jakiś
pomysł?
* Nie. I w tej chwili mnie to nie interesuje. Coś wymyślimy. Na razie czekamy. Zobaczymy,
co nam powie ten niskopienny pastuch.
Ungbeldt zajął się więc studiowaniem śladów butów Tokstier*nego, Olsen zaś znów zszedł
nad rzekę. Długo patrzył w jej wody, w najgłębsze miejsce tuż pod wodospadem. Spojrzał na
zegarek. Za kwadrans dziesiąta. Wziął do ręki kamień, mniej więcej wielkości melona, i
cisnął go prosto w głębinę. Woda pieniła się i szumiała, nie
usłyszał, kiedy kamień uderzył w dno. Spojrzał na Małą Wilczą Górę. Szczyt wyraznie
rysował się na tle błękitnego nieba. Przymknął oczy i pozwolił myślom płynąć swobodnie.
Była w tym wszystkim jakaś niekonsekwencja, brak logiki. Coś tu nie pasowało. Ktoś
zniszczył strzałem jego wędkę, ktoś zepchnął go ze skały. Symbolika, asyryjski epos? Nagle
zrozumiał: to właśnie ta niekonsekwencja może przynieść rozwiązanie, to tu powinni szukać,
to jest klucz! To oraz fakt, że epos jest tak mało znany. Olśnienie! Ale to Fredric Drum
pierwszy zwrócił na to uwagę, chłopak jest niegłupi! Skarphedin zaczął bezwiednie odwijać
bandaż na głowie. Kilka zakrwawionych kawałków spadło do wody. Skarphedin zeskoczył z
kamienia.
Peder Ungbeldt właśnie raczył się świeżo zaparzoną kawą.
* Niewiele możemy w tym momencie zrobić * powiedział.
* A w którym momencie mogliśmy? * Skarphedin zaczął wściekle bębnić w stół. * Niedługo
tyłki nam przyrosną do tych ławek. Nic, tylko siedzimy i czekamy. Chyba na Godota.
* Kogo? * zdziwił się Ungbeldt.
* Nieważne. * Nagle twarz Skarphedina przybrała bardzo przebiegły wyraz. * Wiesz, co?
Jeżeli Akkbakken faktycznie ma kaca, to złamiemy go w pięć minut. Proponuję wariant C.
* Trochę to brutalne? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl