[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zamiast tego postanowiła zadowolić się romansem.
- To ten - powiedział, wskazując palcem sedana.
- Twój własny? - zdziwiła się.
- Tak.
- Gdybym miała wydać tyle pieniędzy na samochód, kupiłabym
sobie jaguara albo ferrari.
Odpowiedział półuśmiechem, który wprawiał w galop jej serce.
- Nie lubię ostentacji. Ten jest bardziej praktyczny.
Joe nie zrobił na niej wrażenia jako człowiek szczególnie praktyczny.
Wiedziała, że jest dyrektorem finansowym Baronessy, domyślała się
więc, że często musi być bardzo poważny, ale Joe, którego poznała
dzisiaj, nie powinien jeździć akurat tym ekskluzywnym autem.
- Nie zgadzam się - powiedziała, żałując, że nie ugryzła się w język.
Do diabła, co ją napadło?
- Nie znasz mnie, Holly.
- Może dlatego widzę cię takim, jaki jesteś naprawdę.
- W swojej rodzinie jestem tym najbardziej praktycznym.
Skąd ona to znała! Te słowa wiele razy wychodziły z jej ust, dopóki
przyjaciel nie namówił jej do spróbowania czegoś, do czego była
naprawdę stworzona. Dopiero wspinaczka górska i skakanie ze
Anula & polgara
spadochronem pozwoliły jej poczuć, że żyje pełną piersią. Ale nie
wyobrażała sobie, żeby taki stan ducha mogła wywołać bliskość innego
człowieka - dopóki nie poznała Joego.
- Powinieneś określić się sam, nie na tle rodziny.
- Wiem, kim jestem.
- Oglądałam twoją rodzinę w gazecie, a dzisiaj poznałam Ginę.
Twoja rodzina jest bardzo potężna. Prawdziwy klan tytanów.
- Nie wszyscy jesteśmy tacy sami.
- Moja rodzina też bywa przytłaczająca.
- Nie czuję się przytłoczony przez swoją rodzinę. Robisz ze mnie
jakąś ofermę.
- Nie o to mi chodziło.
- Więc o co?
- W dzień... Kiedy twoja siostra tobą komenderowała, przypomniało
mi to, jak traktuję czasami swoich braci.
- To znaczy jak?
- Niemiło jest się do tego przyznać, ale tak, jakbym próbowała
przerobić każdego z nich na własne kopyto.
- Uważasz, że moja rodzina robi to samo ze mną?
- Nie wiem, a robi?
Wiedziała, że posunęła się za daleko. Naciskała go przez cały dzień, a
teraz - może sprawiała to nocna pora - jakby wstąpił w nią diabeł. A
przecież z natury była ostrożna.
- Przepraszam, zapomnij, co powiedziałam.
- Uważaj, Holly - odezwał się po długim milczeniu, nie odrywając
od niej ciemnych oczu.
Ale widocznie ostrożność nie była jej na tę noc pisana.
- Dlaczego?
- Bo możesz dostać więcej, niż się spodziewasz, jeśli będziesz mnie
dalej prowokowała.
- Myślę, że sobie poradzę.
- Tak myślisz - szepnął, pochylając się bliżej.
A niech to wszyscy diabli! Pachniał tak fantastycznie. Mężczyzna,
który wygrał z nią uczciwy mecz w koszykówkę, powinien pachnieć jak
męska szatnia, nie tak jak Joe. Może dlatego opuścił ją instynkt
Anula & polgara
samozachowawczy.
- Ja to wiem - powiedziała, przysuwając się do niego. Chciała
pogładzić go po brodzie, ale zacisnęła palce, powstrzymując pokusę.
- Skąd ta pewność?
- Z powodu twoich oczu - powiedziała w końcu. Milczał
wyczekująco, ale nie mogła powiedzieć, co widzi w jego oczach. Nie
miała zamiaru brnąć dalej i przyznać, jak bardzo jej na nim zależy. Nowa
Holly była panią swojego losu. Sama chciała kierować własnym życiem,
nie zdając się na ślepe zauroczenie.
- Dajmy temu spokój.
Zabrał swoje ubranie i wysiadł z samochodu. Holly patrzyła, jak
odchodzi. Cisnął garnitur i buty na tylne siedzenie BMW, a potem
odwrócił się do niej.
- Twoje oczy też mi coś mówią.
- Co takiego?
- Że nie tylko ja pozwalam, żeby na to, kim jestem, wpływały
oczekiwania innych ludzi.
- Mylisz się.
- Udowodnij to. Powiedz, dlaczego się mnie nie boisz. Oddychała
ciężko. W swoim samochodzie czuła się bezpieczna i silna, ale jednak
straciła przewagę. Wrzuciła jedynkę i spojrzała mu prosto w oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl