[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dowodów przywiązania zapomnieć! Z uległością szesnastoletniej panienki przysposabiać
się do podróży zaczęłam, lubom wcale nie wieóiała, góie jechać.
Nie wiem, czy ja, czy księżna wspomniała na szczęście Sulgostów; marszałek, któ-
ry przyszedł po rozkazy pani swojej, usłyszał to słowo i w chwili jednej w przedpokoju
i w garderobach ułożono, że ja do Sulgostowa na święta Bożego Naroóenia jadę. Szczę-
śliwa z tego wniosku, potwieróiłam go; napisałam tylko długi list do królewica na ręce
księżnej, okazałam mu potrzebę zwierzenia się siostrze i szwagrowi i nie wyszło dwóch
goóin, a zamknięta w karecie z panną moją, jechałam śpiesznie, ledwie wieóąc, co się
óieje ze mną. Dopiero zobaczywszy Sulgostów, przyszło mi na myśl, jak ja to wszystko
siostrze i szwagrowi powiem. I nic nie wymyśliwszy stanęłam przed ich pałacem; dlatego
też Basia za wariatkę mnie wzięła. Już teraz tak dalece przyszłam do siebie, żem się nawet
z tej imaginacji³t ³ wraz z niÄ… óiÅ› Å›miaÅ‚a; ale przez dwa dni Å›miechu nie byÅ‚o i teraz jesz-
cze nie baróom do niego skora, bo żadnej od królewica nie mam wiadomości: zapewne
go strzegą. Kamienne prawóiwie mam zdrowie, że mi te wszystkie wzruszenia mało co
szkoóą; druga delikatna osoba mogłaby i śmierć połknąć, nim by się owego szczęścia
doczekała. Czy i ja doczekam go kiedy? to wielkie pytanie. Te naóieje swobody i wiel-
kości spełniąż się kiedy? Będęż ja kiedy pęóiła dni spokojne obok ukochanego męża,
jakie Basia pęói? O nie! to nie dla mnie!&
DNIA 30 GRUDNIA, W NIEñIEL
Jadę do Maleszowej, może tam lepiej niż tu mi bęóie; Basia miała także jechać, ale
ponieważ znowu spoóiewa się słabości, mąż jej nie pozwala jechać. Miałam list od kró-
lewica, w rozpaczy, żem wyjechaÅ‚a, w gniewach na księżnÄ™, w obawie wielkiej, czy Brühl
wszystkiego nie odkryje. Ja koniecznie potrzebuję stąd wyjechać; tak jestem nieszczęśli-
wa, że obraz powoóenia ukochanej siostry trucizną jest dla mnie. Ten jej dom tak dobrze
urząóony, te starania, ta miłość familii mężowskiej, te dowody nieustanne przywiązania
PaÅ„stwa, troskliwość o jej zdrowie, ta Anielka taka przeóiwna³t t , która jÄ… tak kocha,
³t ² rz s i (daw.) wypada.
³t ³i a inacja (z Å‚ac.) tu: wyobrażenie, pomysÅ‚.
³t t rze i n tu: cudowny, Å›liczny.
òiennik Franciszki KrasiÅ„skiej 56
z której ojciec taki szczęśliwy: to wszystko rozóiera mi serce; a jednak Bóg wiói, jak
serdecznie siostrę kocham, jak gorąco się modlę, żeby zawsze tak szczęśliwą była. Może
gdy usłyszę z ust kochanych roóiców słowa przebaczenia, może gdy ich nogi ucałuję,
spokojniejszą będę; może też rok z nimi zaczęty równie szczęśliwy bęóie jak owe lata,
które niegdyś tak swobodnie w Maleszowej płynęły.
DNIA 5 STYCZNIA 1761 R., MALESZOWSKIM ZAMKU
Już tu jestem od dni kilku i podobno pojutrze wrócę do Sulgostowa, bo tu jeszcze gorzej.
Nie dlatego, żeby mnie Państwo zle przyjąć, zle traktować mieli; owszem, baróo są na
mnie łaskawi, ale tu czuję mocniej niż góiekolwiek, jak świetny jest los mój w imagi-
nacji, jak nęóny w istocie. Mała na przykład rzecz na pozór, ale niesłychanie dotkliwa:
przyjechałam do roóicielskiego domu prawie po dwóch latach niebytności, a żadnego
goÅ›ciÅ„ca³t u nie przywiezÅ‚am mÅ‚odszym siostrom ani nikomu. Pienięóy wcale nie mam;
panną będąc nie potrzebowałam ich, księżna na wszystko łożyła, mnie tylko do ręki co
miesiÄ…c dwanaÅ›cie tynfów³t v dawaÅ‚a; na styczeÅ„ już i tego nie dostaÅ‚am, a wolaÅ‚abym
umrzeć jak królewica albo Państwa o pieniąóe prosić; im też to jakoś do głowy nie
przychoói, muszÄ… wzajemnie myÅ›leć, żem w nie dostatecznie opatrzona³t w . Basia, praw-
da, jak od sakramentek wróciła, chociaż mniej jeszcze ode mnie pienięóy miała, niemal
każdemu jakiÅ› podarek przywiezÅ‚a; ale z niÄ… wcale³t x byÅ‚o co innego: ona sobie byÅ‚a mÅ‚o-
óiuchną panienką, niczym nie miała ani zajętej, ani nabitej głowy i sama swymi rękami
moc drobnostek narobiła. Ja, choćbym była wieóiała, że tu przyjadę, nie miałabym była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]