[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wuj przesunął kilka dzwigienek, w tym jedną całkiem sporą i samochód ruszył
z cichym posapywaniem. Silnik był idealnie wytłumiony.
Opuścili miasteczko i majestatycznie wjechali w las. Przyjaciele milczeli, bo
nie przychodziło im do głowy żadne wyjaśnienie, które nie zaczynałoby się od
słów: To nie jest tak, jak pan myśli .
To nie jest tak, jak pan myśli odezwał się Net. Nika zamknęła oczy, żałując,
że nie może zamknąć również uszu. To taki pugilares, który zabieramy na
wycieczki po okolicy. Poklepał kufer. Najpotrzebniejsze rzeczy.
Niezupełnie& próbowała sprostować Nika, ale zabrakło jej inwencji.
Niezupełnie przytaknął szybko Net. W środku jest również nasz przyjaciel.
Przyjaciel? Wuj zerknął na kufer. Ma agorafobię3, że trzymacie go
w walizce?
Nasz przyjaciel nie jest takim zwykłym przyjacielem.
Net& poprosiła Nika.
Ale Net nie zwracał na nią uwagi. Dyskretnie włożył rękę do plecaka, ukrytego za
kufrem.
Nasz przyjaciel nie jest człowiekiem, choć jest jednocześnie bardzo ludzki.
Prawda, Romualdzie Piętnasty_koma_trzy?
Felix wiercił się nerwowo na przednim siedzeniu, Nika wpatrywała się w Neta,
oniemiała.
Prawda potwierdził Manfred z laptopa w Netowym plecaku. Ludzie często
myślą sobie, że skoro jestem sztuczną inteligencją zamkniętą w aluminiowym
kontenerze, to nie lubię spacerów. Otóż tak nie jest. Bardzo lubię spacerować
i z użyciem moich sensorów wprowadzać do pamięci podręcznej dane pochodzące
z otoczenia. Potem, rzecz jasna, selekcjonuję je i analizuję. Szczególnie
bliskie memu krzemowemu sercu są spacery wzdłuż dróg lokalnych. Lubię analizować
aromaty spalin mijających mnie samochodów i domyślać się na tej podstawie, co
jest nie tak z silnikiem. Lubię rakotwórcze promienie ultrafioletowe,
przebijające się przez chmury o brzasku nad wstęgą szosy. Uwielbiam wprost
pierwsze jesienne alergeny, unoszące się wraz z babim latem nad rozgrzanym
asfaltem. Kocham pęd powietrza wywołany przemieszczeniem się bryły karoserii
zbyt blisko pieszych idących poboczem. Te zawirowania powietrza mógłbym
analizować w nieskończoność i zgadywać, które tylko zmierzwi włosy rozchichranej
dzierlatki, a które za sprawą znaczącej różnicy ciśnień pyrgnie nią do rowu.
Net zamknął plecak i spojrzał znacząco na wuja. Ten jednak, całkowicie
zaabsorbowany prowadzeniem samochodu, sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie
usłyszał słów Manfreda. Sam samochód prowadziło się przy tym inaczej niż
zwykle4. Zupełnie inaczej. To znaczy była kierownica i chyba jakieś pedały tam
w dole, ale na tym koniec podobieństw. Wuj co chwila zerkał na któryś z wielu
zegarów, pokręcał jedno z wielu mosiężnych pokręteł lub przesuwał jedną z wielu
dzwigienek z główkami z masy perłowej. Czasem też pociągał lub popychał jedno
z wielu cięgieł z bakelitowymi końcówkami. Największe zainteresowanie tymi
czynnościami wykazywał Felix.
Czy tu nie ma dzwigni biegów? zapytał wreszcie.
Nie ma skrzyni biegów, to nie ma i dzwigni odparł z uśmiechem wuj.
Bezpośrednie przeniesienie napędu.
Ten dzwięk silnika& Jakie paliwo spala? Czy to diesel?
To samochód na wodę odparł poważnie lord Ervin. Wodę i olej. Ostatecznie
zamiast oleju może być i nafta. Może być benzyna, spirytus, whisky, a nawet
perfumy. W Saint-Tropez zdarzyło mi się zatankować stary olej po smażeniu
dorady5.
I jak to zniosły filtry i zawory? zapytał z niedowierzaniem Felix.
Filtry? Zawory? Nie, nie ma niczego takiego. Tu jest palnik, który spala
wszystko, co do niego wpłynie. Stopione masło też by się nadało. Raz na jakiś
czas trzeba przeczyścić dysze drucianą szczotką.
Drucianą szczotką?! Felix nie mógł w to uwierzyć. Dysze w silniku diesla?
Jakiego diesla? Wuj przesunął kilka kolejnych dzwigienek. Dysze
podgrzewają kocioł. To jest silnik parowy.
Silnik parowy?! Felix natychmiast zapomniał o wszystkich problemach
doczesności. Jak& ? Bez przeglądów i remontów?
Coriolanus ma& wuj zastanowił się dziewięćdziesiąt osiem lat. Kupił go mój
prapradziadek. Instrukcji obsługi chyba nigdy nie było, więc nie wiadomo, jak tu
robić przeglądy. Zatem ich nie robimy. Na razie, odpukać, jakoś się nic nie
psuje. To znaczy co pokolenie wymieniamy opony i tapicerkę. Klocki hamulcowe
częściej, bo są z baraniej skóry. Trzeba je zamawiać u kaletnika. No i raz na
dziesięć lat czyścimy dysze.
Felix wpatrywał się w wuja jak w objawienie lokalnego bóstwa.
A rdza? A lakier? A przewody gumowe?
Nic nie rdzewieje, lakier jest ten sam od dziewięćdziesięciu ośmiu lat, to po
co zmieniać na dzisiejszy, słabiuchny? W ten walą kamienie i nic. A przewodów
gumowych nie ma, bo wszystko to mosiądz, miedz, stal i chrom. Czasem trzeba tu
i ówdzie owinąć konopnym sznurkiem. A tak poza tym to wystarczy smarować
i jechać.
Felix wymienił spojrzenia z przyjaciółmi, którzy absolutnie nie podzielali jego
zachwytu. No, może Net odrobinę go rozumiał.
On jezdzi od dziewięćdziesięciu ośmiu lat bez remontu? upewnił się Felix.
Na to wygląda. Wuj przekręcił kilka pokręteł. Jeśli wierzyć licznikowi
popukał w jeden z zegarów kilka razy przejechał drogę na Księżyc
i z powrotem6. Chyba jeszcze nie czas na remont.
Nika, której konstrukcja samochodu zupełnie nie interesowała, stłumiła
ziewnięcie.
Coś blado wyglądacie. Wuj zerknął na nią w lusterku. Wysypiacie się tutaj?
Przyjaciele zesztywnieli.
Ludzie z dużego miasta różnie reagują na takie odcięcie od cywilizacji
ciągnął wuj. Tu jest taki spokój, że umysł nie dostaje tylu bodzców, do ilu
jest przyzwyczajony. Nowo przybyli do Beastlycrag miewają czasem dziwne sny.
1.
Kolcoboty pojawiają się w książce Felix, Net i Nika oraz Orbitalny Spisek.
[wróć]
2.
Efekt motyla zjawisko, w którym trzepot skrzydeł motyla np. w Bydgoszczy może
zapoczątkować ciąg zdarzeń prowadzący po dłuższym czasie do burzy na drugim
końcu świata. [wróć]
3.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]