[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w ogóle zgadzać na taki głupi numer. Czuję ulgę, że nie muszę tego robić,
choć wolałbym, żeby nie odrywali mnie od kamery w taki sposób.
Kiedy wyjeżdżasz? zapytała.
Za godzinę.
W takim razie to koniec?
Na razie tak musi być. Chciałbym wrócić i znów się z tobą zobaczyć,
ale nie mam pojęcia kiedy. Przyjechałem do Dallas po to, żeby załatwić
sprawy dotyczące filmu.
No i stało się. Oszukiwała się, że miłość wszystko zwycięża i że Kris też
jej szukał, a ona tylko zmusiła go, by się do tego przyznał. No tak, to nie
124
R
L
T
bajka. Kris nie szukał miłości ani z nią, ani z nikim innym. Ona była dla niego
jedynie odskocznią od codzienności.
Rozumiem.
Zostań tu, dokąd chcesz. Zadzwoń do mnie, kiedy to mieszkanie
będzie gotowe, żebym mógł zapłacić. proszę cię, przestań kręcić nosem.
Podoba mi się rola rycerza spieszącego ci z pomocą. Tobie też, prawda?
Zdławiła w sobie przypływ rozżalenia.
Dzięki. To bardzo ładnie z twojej strony. Aadnie, ale nie zostanę.
Wezmę twój adres i wyślę ci czek.
Nie mogła go prosić, by wrócił i się w niej zakochał, bo sen się kończył,
ale nie zwalnia to jej z odpowiedzialności bycia kobietą, która da sobie radę.
Może gdyby była silna, rozmawialiby inaczej. Kris zasługuje na kogoś
takiego jak Kyla, osobę będącą cząstką jego świata. Zasługuje na kogoś, kto
go rozumie lepiej niż ona.
Nie zaczynaj, proszę. Nie chcę twoich pieniędzy. Zostań tu, czułbym
się lepiej. Podniósł ją za brodę zmusił, by na niego spojrzała.
Przepraszam. Wszystko to strasznie nie w porę. Wszystko jest do dupy. Nie
mogę cię prosić, żebyś ze mną pojechała do Los Angeles.
Oczywiście. Musisz przecież odzyskać dobrą opinię, a ja stałabym ci
na drodze. Machnęła ręką i zdławiła szloch. Silne kobiety nie rozklejają się
pod koniec znajomości. Nic mi nie jesteś winien. Pobawiliśmy się i jestem
ci wdzięczna za wszystko. W końcu i tak byśmy się rozstali, prawda? Równie
dobrze możemy to zrobić teraz.
Nie sądziłem, że tak będziemy rozmawiali.
Dlaczego? Bo się w tobie zadurzyłam? Wzruszyła ramionami. A
któżby się oparł? To była najwspanialsza bajka pod słońcem. Ale bajki nie są
prawdziwe. Ja to rozumiem, Kris. Koniec pieśni. Czas wracać do
125
R
L
T
rzeczywistości.
Szukał szczerości, a jej słowa były szczerą, choć trudną do zniesienia
prawdą. Teraz jednak musi go okłamać.
Mam ze dwa siniaki po tym wszystkim, ale przejdzie mi. Znamy się w
końcu od zaledwie kilku dni.
Jeśli tak to czujesz...
Może jednak zadzwoni do agenta Kyli, skoro Kris jej uwierzył. Miał
kamienną twarz, znów był niedostępny.
Pakuj się, bo nie zdążysz na samolot.
A ty dokąd pojedziesz?
Nie przejmuj się. Najwyższy czas, żebym znalazła sposób na
samodzielność.
Przyciągnął ją do siebie i uścisnął. Niemal straciła głowę, gdy ją
przytulił. Szeptał coś w jej włosy.
Co powiedziałeś? Spojrzała na jego twarz.
Może w innym życiu. Oczy mu błyszczały, chyba z żalu. Pobiegła
do sypialni i padła na łóżko. Gapiła się w zegar niewidzącymi oczami, aż
minęła godzina i cztery minuty. Wtedy zadzwoniła do Pameli Sue z prośbą,
by wysłała jej pieniądze.
Dzięki Bogu westchnęła Pamela Sue. Od kilku godzin dzwonię po
hotelach w Dallas. Beverly powiedziała, że nie ma cię u niej i nikt nie wie,
dokąd się udałaś. Przepraszam, że ci to mówię, ale twój ojciec miał zawał.
Nie mógł spać. W mieszkaniu panowała cisza. Było zbyt
charakterystyczne dla Los Angeles i pozbawione indywidualizmu: ciemne
powierzchnie z kamienia, czarna podłoga i meble typowe dla kawalera. Nie
było to jego ulubione miejsce. Opadł na skórzaną kanapę nieopodal
miniaturowego wodospadu i powtarzał w myślach każdą scenę. Nic nie
126
R
L
T
wychodziło. Była druga w nocy. Standard. Miał na sobie miękkie spodnie, nie
włożył koszuli. Typowe. Skóra kanapy chłodziła plecy, a kojący szmer
wodospadu tłumił odgłosy ulicy. Normalność do kwadratu.
Wciąż czekał na V. J. w rozchylonym szlafroku, który łatwo można
zdjąć. Tu normalność się kończyła.
Dlaczego nie jest w stanie przestać o niej myśleć? Krążyła w jego
głowie, niemożliwa do wyeliminowania, nieuchwytna dla rąk. Nie mógł jeść,
nic nie czuł. Nigdy dotąd nie opanowała go niemoc uniemożliwiająca
tworzenie, ucieczkę w wyobraznię.
Powinien zająć się szkicowaniem kolejnych klatek Wizji , no i trzeba
pracować nad propozycjami dla dodatkowych inwestorów. Zamiast tego
wciąż miał przed oczami widok zbolałej twarzy V. J., gdy oznajmił, że
wyjeżdża. Przez chwilę miał wrażenie, że rzuci mu się w ramiona i będzie
błagać, by został, i powie, że on kocha ją tak samo jak ona jego. W jego
imieniu wypowie to, co miał w sercu, bo dostrzeże to w nim wyrazniej niż on
sam. Chwila ta minęła i stało się jasne, że cała scena nie zakończy się w ten
sposób. Zabił jej wiarę w szczęśliwe zakończenia, bo nie był w stanie znalezć
w sobie dość odwagi. Zranił ją, niszcząc coś niezwykle cennego. A teraz
wiódł życie w czyśćcu, na który bezsprzecznie zasługiwał.
Za siedem godzin ma spotkanie z Jackiem i albo przedstawi plan
ratowania Wizji , albo z pierwszego rzędu będzie obserwował zakończenie
swej kariery. Ten film miał być trampoliną, która wyniesie go na kolejny
poziom. A nie łabędzią pieśnią. Jak do tego doszło?
Zadzwięczał domofon. Gość w środku nocy. Pięć dolców o zakład, że to
Kyla. Uzbrojona po zęby w swą kobiecość. Włączył przycisk interkomu,
pewien, że tego pożałuje.
Cześć, skarbie. Jaki miły głos! Masz ochotę na towarzystwo?
127
R
L
T
Skrzywił się. Przynajmniej wstawiła się na wesoło nie będzie robić
scen.
Nie. Idz do domu i się prześpij.
Och, słonko, nie bądz taki zły. Chcę tylko pogadać.
Jasne. Nie rozmawiali od czasu owego histerycznego telefonu po
południu, kiedy z V. J. się posypało, ale tak zjawiła się w L. A., dążąc do
kolejnej konfrontacji.
Zadzwoń rano. Jest druga w nocy.
Wpuść mnie. Mam wysokie obcasy.
A czyja to wina? Spałem. Chcę wrócić do łóżka.
Kris pociągnęła nosem byliśmy długo kochankami i wiem, że nie
spałeś. Jeśli nie chcesz zobaczyć mojego zdjęcia pod twoimi drzwiami w
jakimś porannym szmatławcu, to mnie wpuść.
Była to ostatnia rzecz, jakiej pragnął. Zaraz potem na liście znajdowała
się rozmowa z Kylą. Wcisnął przycisk i ruszył do sypialni, by włożyć
koszulę. Nie ma powodów, by cokolwiek Kyli sugerować, bo miała własne
pomysły. Otworzył drzwi i wpuścił ją do salonu, gdzie opadła na kanapę,
cudem unikając potknięcia się o dywan.
I cóż jest takiego pilnego o tej porze? zapytał.
Wygładziła sukienkę i uśmiechnęła się.
Tęsknię za tobą. Czy to zle?
Miał ochotę warknąć, ale poszedł do kuchni i napełnił szklankę wodą.
Masz, wypij. Zadzwonię po taksówkę. Kiedy brała szklankę, poczuł
zapach perfum, słodkomdlący. Zdążył zapomnieć, jak nie lubił tych
sztucznych kosmetyków.
Siadaj. Poklepała dłonią miejsce obok siebie i zamrugała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]