[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeżyłam wiele sytuacji minionego życia, zaglądając do mojej Księgi życia. Widziałam skutki mego
postępowania i decyzji mojej wolnej woli.
Dla lepszego zrozumienia podam wam pewien przykład, który ukazuje piękno Księgi życia. Byłam w
życiu fałszywa i obłudna. Często schlebiałam moim znajomym lub przyjaciółkom: O, jak pięknie dziś
wyglądasz. Ta twoja sukienka jest po prostu cudna i tak dobrze na tobie leży!Jak tobie w niej do
twarzy W Księdze życia jednakże widzi się to, o czym się przy tym myśli, i co kryje się we wnętrzu.
Wtedy ujrzałam, co mówiłam sobie w myśli w tamtej chwili: Ale beznadziejnie wygląda i do tego
myśli, że jest królową piękności! , takie były moje myśli w moim wnętrzu. W Księdze życia widzi się i
słyszy wydarzenia jak na filmie. Widziałam i słyszałam wszystko to samo, co kiedyś w moim życiu
mówiłam, z tą jedyną różnicą, że mogłam słyszeć moje myśli. To było jak film w różnych językach z
dwiema ścieżkami dzwiękowymi albo jak film z napisami. Jedna ścieżka pozwalała usłyszeć to, co
obłudnie mówiłam, a druga moje myśli, które w tym samym momencie miałam. Mogłam też przy tym
widzieć stan mojej duszy, moje wnętrze. Sami pomyślelibyście o tym jak o cudzie techniki, gdybyście w
ten sposób przeżyli słowa czy sytuacje w waszym własnym życiu. To po prostu coś niesamowitego!
Widziałam więc wewnętrzną rzeczywistość mojego życia. Wszystkie moje kłamstwa były na
wierzchu, kipiały jak w garnku bez pokrywy, były nagie i bez retuszy, każdy mógł je zobaczyć,
usłyszeć. Cały świat mógł je widzieć. Były żywe i ujawniały haniebne czyny. Moja matka... Jak często ją
oszukiwałam i podle z nią postępowałam. Często nie pozwalała mi na wyjście, abym spotkała się z
moimi złymi przyjaciółmi. Ale gdy stwierdzałam: Mamo, mam teraz pracować w grupie w szkolnej
bibliotece! ,już mnie nie było. Moja matka połknęła haczyk i dała wiarę wymyślonemu przeze mnie na
prędce kłamstwu. Jakże często okradałam samą siebie takimi kłamstwami, włóczyłam się po domach,
oglądałam filmy pornograficzne albo chodziłam do baru pić piwo z moimi przyjaciółkami . A teraz moja
matka zobaczyła to wszystko w otwartej dla wszystkich Księdze mego życia. Nic nie umknęło jej
uwadze.
Jeszcze jeden przykład tego, co zobaczyłam w Księdze życia. Moi rodzice dawali mi zawsze banany
do jedzenia w czasie przerwy w szkole. W owym czasie żyliśmy w nędznych warunkach, tak że posiłek
składał się zwykle jedynie z bananów, od czasu do czasu z bułki i mleka. Już w drodze do szkoły
jadłam te banany i rzucałam bez zastanowienia skórki tam, gdzie przechodziłam. Nigdy nie przyszło mi
na myśl, nie łamałam sobie głowy nad tym, co może się zdarzyć z powodu takiej śliskiej, nieuważnie
35
wyrzuconej skórki, jaką krzywdę coś takiego może wyrządzić innym ludziom. A wyrzucone przeze mnie
skórki leżały wszędzie. Zaskoczyło mnie, co niektóre naturalnie nie wszystkie z leżących skórek
spowodowały. Pan mi to pokazał. Ujrzałam osoby, które poślizgnęły się na tych skórkach. W niektórych
wypadkach upadki te, z powodu dużego ruchu, mogły nawet zakończyć się śmiercią. Wtedy ja byłabym
temu winna: odebrałabym życie. Wszystko z bezmyślności, z braku odpowiedzialności i miłosierdzia dla
moich bliznich.
Podobnie było w innym wypadku, kiedy to kasjerka supermarketu, przez pomyłkę, wydała mi o
4.500 peso za dużo. Przy tej okazji poszłam do spowiedzi, bo czułam naprawdę szczerą, głęboką
skruchę i głęboki ból z powodu mego grzesznego zachowania. Mój ojciec zawsze upominał nas, dzieci,
abyśmy w życiu były uczciwe i mimo nędzy uważały honor, przede wszystkim własny, za wielkie dobro.
Dlatego nie powinniśmy nigdy przywłaszczać sobie cudzych pieniędzy, nawet wtedy, gdy chodzi o kilka
groszy. Kiedy więc miało miejsce to zajście ze zbyt dużą resztą, o pomyłce zorientowałam się dopiero w
samochodzie, gdy byłam w drodze powrotnej do pracy. Powiedziałam sobie: Ta głupia krowa
wydała mi o 4.500 peso więcej i muszę teraz zawrócić, by oddać jej pieniądze! Byłam już w
drodze do supermarketu, gdy utknęłam w olbrzymim korku. Usłyszałam przez radio, że wszystko
dookoła stało. I znowu powiedziałam do siebie samej: Dość tego! Teraz mam jeszcze tracić cenne
godziny mojego czasu, tylko dlatego, że ta głupia krowa była zbyt głupia, by dobrze policzyć.
Nikt jej przecież nie kazał być tak głupią i mylić się w liczeniu! Pojadę do domu i nigdy nie
zwrócę jej tych pieniędzy! O nie, w żadnym wypadku, sama jest temu winna.
Mimo moich usprawiedliwień miałam wyrzuty sumienia w związku z tym zajściem. A ponieważ mój
tata tak często i wyraznie podkreślał wartość uczciwości i przez to umocnił mój charakter, poszłam w
następną niedzielę do spowiedzi. Powiedziałam do księdza siedzącego w konfesjonale: Proszę
księdza, zgrzeszyłam, gdyż przywłaszczyłam sobie 4.500 peso, bo nie oddałam tej sumy
kobiecie, do której należała. Nie zważałam wówczas zupełnie na to, co mi powiedział spowiednik i o
czym mnie pouczył. Gdy zobaczyłam tę scenę w Księdze życia, musicie wiedzieć, że Zły, diabeł, nie
mógł mi przypisać tego grzechu i uznać za złodziejkę, gdyż wyznałam go w spowiedzi.
Opowiem wam jednak teraz o tym, co Pan powiedział do mnie na ten temat: Okazałaś brak
miłości blizniego, w tym dniu, kiedy nie zwróciłaś pieniędzy. 4.500 peso były
dla ciebie drobnostką, gdyż takie kwoty codziennie wydawałaś na zbytki,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]