[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dlatego, mówiła sobie, że choć wszyscy wiedzieli, że są zaręczeni, nie zostało to
jeszcze oficjalnie ogłoszone. W przyszłym tygodniu, po obiedzie u hrabiego
Rushforda, wszystko się zmieni i będzie cudownie, jak w jej marzeniach.
Nie chciała, żeby hrabia Thornhill zajmował jej uwagę. Bardzo żałowała, że to
on, a nie Kersey, ją pocałował. Co gorsza, działał na nią niczym magnes. Nawet jeśli
go nie widziała, myślała o nim nieustannie.
Teraz, kiedy narzucił jej swoje towarzystwo, czuła niemal ulgę. Może, skoro
już przyjęła jego ramię, skoro pójdzie z nim na taras i wypije szklaneczkę lemoniady,
wspomnienie balu u Chisleya rozproszy się, a zainteresowanie Thornhillem zniknie...
Stało się. Nigdy wcześniej nie użyła tego słowa. Ale to była prawda, pomyślała z
lękiem. Hrabia Thornhill ją pociągał.
- Dziękuję - powiedziała tak chłodno, jak tylko potrafiła. - Szklaneczka
lemoniady będzie mile widziana, lordzie.
Kiedy przyjęła jego ramię, ożyły wspomnienia tamtej nocy: pojawiła się
przerażająca, nie znana dotąd fizyczna świadomość, wobec której była zupełnie
bezradna.
Może spacerować i rozmawiać, zdecydowała. Będzie podziwiać trawniki,
drzewa i kwiaty, spoglądać w czyste, błękitne niebo. Uświadomiła sobie, że nie
obejrzała się, by po raz ostatni spojrzeć na Lionela. Wyglądał tak wspaniale i męsko,
kiedy pływali po rzece. Skoncentrowała myśli na swojej miłości do niego.
- Czy winien jestem przeprosiny? - zapytał hrabia Thornhill.
- Przeprosiny? - Spojrzała na niego zaskoczona.
- Za to, że cię pocałowałem - powiedział. - Nie mów mi, że było to tak mało
znaczące wydarzenie, że o nim zapomniałaś. - Uśmiechnął się.
Poczuła, że się rumieni. I za żadne skarby nie mogła wymyślić odpowiedzi.
- Ja tego nie zapomniałem - powiedział.  Ani sobie nie wybaczyłem. Mogę
tłumaczyć się spokojem ogrodu i światłem księżyca, ale to ja ciebie tam
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
zaprowadziłem, powinienem zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa i strzec się go.
Jest mi przykro, że przysporzyłem ci zmartwień.
A więc nie omyliła się co do niego. Kimkolwiek był w przeszłości, teraz nie był
mężczyzną bez honoru i sumienia. Była z tego zadowolona, ale zasmucona utratą
iluzji. A także rozczarowana. Miała uczucie, że gdyby okazał się łajdakiem bez zasad,
byłaby bezpieczniejsza. Przed łajdakiem obroniłaby się bez trudu.
- Dziękuję - powiedziała. - Trochę mnie to męczyło. Jestem zaręczona i tylko
mój przyszły mąż ma prawo, żeby mnie... Mnie...
- Tak. - Dotknął lekko jej dłoni. - Jeśli moje przeprosiny zostały przyjęte,
zmieńmy temat, dobrze? Powiedz mi, co myślisz o poezji Pope'a.
- Podziwiam ją - powiedziała. - Jest błyskotliwa i wytworna.
Zaśmiał się.
- Gdybym był nim i słuchał ciebie teraz - powiedział - to chyba odszedłbym i się
zastrzelił.
Spojrzała na niego, zaśmiała się i zakręciła parasolką.
- Miałam na myśli dokładnie to, co powiedziałam - stwierdziła. - Jego poezja
nie budzi we mnie żadnych uczuć, co dzieje się, kiedy czytam na przykład pana
Wordswortha. Reaguję na nią intelektualnie. Co nie znaczy, że mniej mi się podoba. Po
prostu inaczej.
- Czytałaś Porwany lok? - spytał.
- Uwielbiam to - powiedziała. - Jest tak zabawny i mądry, i... śmieszny.
- Sprawia, że człowiek czuje zakłopotanie na myśl o pustce światowego życia,
na jaką zwykle jesteśmy zdani, prawda? - spytał. - Lubisz w literaturze humor i satyrę?
- She Stoops to Conquer za humor, a Podróże Guliwera za satyrę -
powiedziała. - Tak. Lubię jedno i drugie. Ale muszę się przyznać, że lubię też książki
sentymentalne, chociaż mężczyzni patrzą na nas z protekcjonalnie, kiedy się do tego
przyznajemy.
Hrabia Thornhill odrzucił głowę do tyłu i zaśmiał się.
- Nie odważyłbym się - zapewnił. - Powiedziałaś to takim tonem, jakbyś rzucała
mi rękawicę i ośmielała mnie, bym podjął wyzwanie. Poza tym zdarzało się, że czytając
Romea i Julią uroniłem łzę lub dwie. Ale nigdy, nawet na mękach, nie przyznałbym się
do tego.
- Właśnie to zrobiłeś. - Zaśmiała się.
Rozmawiali o literaturze idąc w stronę tarasu, potem, przy lemoniadzie, mówili
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
o psach. Jennifer nawet nie zauważyła, kiedy zmienili temat. Złapała się na tym, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl