[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiadać.
Mówiłam ci że od tej chwili będę krzywdzić tylko nieuczciwych, prawda? Tak więc,
niespodzianka! To jest to co robiłam od samego początku. Pamiętasz jak przyglądałeś się
jak zjadałam ciastka? Właściciel tej restauracji oszukuje w karty, bierze pieniądze, które nie
należą do niego. Ukradłam portfel? Wzięłam go człowiekowi, który zdradza żonę.
Spojrzał na nią, nie pewny czy dobrze usłyszał
Dlaczego chciałaś ukryć to przede mną?
Dlaczego miałoby to zmienić to co myślisz o mnie? - Blanka odrzuciła nakrycie i stanęła
cudowna w swej nagości. Jej skóra była wciąż promieniejąca, wieloma drobinkami
odbijającymi promienie - Lysander dotknął tej skóry. Jej ciemne włosy spadały kaskadą
wokół jej ramion zacisnął je w swojej pięści.
Chcę być z tobą, - powiedział. -Naprawdę. Ale to musi być tajemnica.
Ja myślę tak samo. I to właśnie to co zrobiliśmy, - powiedziała, pośpiesznie się ubierając. Jej
ubranie nie było takie jak jego, nie naprawiło się jak jego własne, więc jej rozdarta koszula
ujawniała więcej niż zakrywała.
Lysander spróbował jeszcze raz. Spróbować sprawić, by zrozumie.
Jesteś przeciwieństwem wszystkiego, co mój rodzaj wyznaje, Bianka. Trenuję wojowników
do polowania i zabijam demony. Co pomyśleliby gdybym przedstawił cię im jako moją
towarzyszkę?
Mam lepsze pytanie. Co powiedzieliby gdyby dowiedzieli się, że ukrywasz swój grzech?
Ponieważ tak mnie postrzegasz, prawda? Jako twój grzech. Jesteś takim hipokrytą. - mówiąc
Blanka intensywnie gestykulowała przed nim, uważając jednak by go nie dotknąć. - A ja nie
będę z hipokrytą. To jest gorsze od bycia z aniołem.
Lysander pomyślał, że Blanka ma zamiar udać się do Rafaela i obnieść się ze swoją
obecnością. Szok, nie zrobiła tego. a ponieważ nie kazał jej zostać, powiedziała:
Chcę wyjść - i chmura otworzyła się pod jej stopami. Zniknęła, spadając przez niebo.
Bianka, - wykrzyknął. Lysander rozłożył swoje skrzydła i skoczył za nią. Minął Rafaela, ale
teraz nie troszczył się o to.
Chciał tylko Bianki. Usunąć z jej twarzy ślady cierpienia i wściekłości. Bianka odwróciła
się twarzą w dół by zwiększyć prędkość. Lysander musiał schować swoje skrzydła na
plecach aby zwiększyć własną. W końcu złapał ją w połowie drogi i owiną swoje ramiona
wokół niej, jej plecy przyciągnął do swojego brzucha. Nie wyrywała się, nie rozkazała mu ją
uwolnić, na co był przygotowany.
Gdy zbliżyli się do ziemi, wyprostował ich, rozłożył skrzydła i zwolnił. Znieg wciąż
pokrywał ziemię i skrzypną gdy wylądowali. Blanka nie odsunęła się. Nie uciekła. To coś na
co nie był przygotowany.
Najwyrazniej wiedział o niej bardzo mało.
To prawdopodobnie najlepszy sposób, wiesz o tym, - powiedziała kategorycznie, trzymając
się tyłem do niego. Wiatr cisnął jej włosy na jego policzki. - Byłam śmiałą rozmawiającą z
tobą wcześniej, w każdym razie. Nigdy nie powinnam zapraszać cię na ślub. Jesteśmy zbyt
różni by to mogło zadziałać.
Ja byłem skłonny spróbować, - powiedział, zgrzytając zębami. - Nie robić tego, wyrzucił w
myślach, Nie kończ nas!
Zaśmiała się bez humoru, zachwycił się różnicą pomiędzy tym śmiechem a jednym z tych
danych wewnątrz jego chmury.
Zachwycić się i zapłakał.
Nie, skłonny byłeś ukryć mnie.
Tak. Dlatego ponieważ próbowałem zrobić coś. Chcę być z tobą, Bianka. W innym
wypadku nie skoczyłbym za tobą. Zostawiłbym cię w spokoju od samego początku. Nie
próbowałbym pokazać ci światła.
Jesteś takim napuszonym dupkiem, - sapnęła - Pokazać mi światło? Proszę! Chcesz bym
była doskonała. Niewinna. Ale co dzieje się gdy zawodzę? A będę, wiesz? Nie jestem
doskonała. Pewnego dnia przeklnę. Jak teraz. Pieprz się. Pewnego dnia wezmę coś tylko
dlatego, że jest śliczne i chcę tego. Czy zrujnowałoby mnie to w twoich oczach?
Nie było to tak dawno, - od parsknął.
Zaśmiała się jeszcze raz, teraz bardziej ponuro.
Szale, które wzięłam zostały zrobione przez dzieci - robotników. Więc naprawdę nie
zrobiłam nic zbyt strasznego jeszcze. Ale zrobię. I wiesz co? Gdybyś miał robić coś
obrzydliwie sprawiedliwego, nie dbałabym o to. Wciąż chciałabym zabrać cię na ślub. To
jest różnica pomiędzy nami. Zły czy nie, dobry czy nie, chciałam cię.
Ja Ciebie też chcę. Ale nie zawsze było to konieczne, wiesz o tym. I dbałabyś. - Lysander
zacieśniło swój chwyt na niej. - Bianko. Możemy to naprawić.
Nie, nie możemy. - W końcu odwróciła się do niego twarzą. - To wymagałby dania ci
drugiej szansy, a ja nie daje drugiej szansy.
Ja nie potrzebuje drugiej szansy. Potrzebuje tylko, żebyś przemyślała to. Zdała sobie sprawę,
że nasze stosunki muszą zostawać ukryty.
Ja nie będę twoim sekretnym wstydem, Lysanderze.
Jego oczy zwęziły się. Próbowała wywrzeć na niego presję, a on tego nie lubił.
Kradniesz w tajemnicy. Zpisz w tajemnicy. Więc dlaczego nie to?
Pewnie nie wiesz, że twoja odpowiedz dowodzi, że nie jesteś wojownikiem, którym
myślałam, że jesteś. Miej miłe życie, Lysanderze, - powiedziała, wyrywając się jego uścisku
i odeszła nie oglądając się za siebie.
Tłumaczenie: Emi_leczka
Rozdział 12
Lysander siedział z tyłu w budapeszteńskiej kaplicy, niewidzialny, przyglądając się, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]