[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwodzić. Trzeba ich dobrze poznać, co? - rzuciła i wyszła.
Co za dziwna stara kobieta, pomyślałam. Zupełnie mnie
zaszokowała.
Przyzwyczaiłam się do zmian w moim życiu o wiele szybciej, niż
bym się spodziewała. W ciągu paru tygodni znalazłam faceta,
mieszkanie i zostałam, czasowo, szefową w pracy.
I znalazłam nowego, choć dziwacznego, znajomego. Tajemniczy
J. znów napisał...
Droga Susan!
Muszę przyznać, że jesteś, jak na razie, jedyną osobą, która
poważnie odpowiedziała na moje ogłoszenie z Heralda".
Najwyrazniej jesteś smutną i samotną osobą, na co sobie z pewnością
zasłużyłaś. Przypuszczam, że jesteś bardzo grubą i raczej brzydką,
prawdopodobnie dziewicą i taka już pozostaniesz (chyba że będziesz
miała szczęście i poznasz jakiegoś ślepego pijaka). Czytałem Twój list
w gumowych rękawicach, żeby się od Ciebie nie zarazić chorobami,
które przenoszone są drogą pocztową.
Mogę polecić Ci dobry kurs psychologii, jeśli chciałabyś sobie
jakoś pomóc, choć może świat byłby lepszy bez ciebie.
Proszę, umrzyj. J.
PS. Jeżeli znowu do mnie napiszesz (choć wolałbym, abyś tego
nie robiła), popryskaj list perfumami, albo - jeszcze lepiej - silnym
środkiem dezynfekującym, żeby zabić zapach.
To było wyzwanie, któremu nie potrafiłam się oprzeć. Napisanie
nieprzyjemnego listu potrwało parę dni, ale to mi nie wystarczyło.
Postanowiłam zrobić coś więcej. A w czwartek po południu
zauważyłam coś w tanim sklepie niedaleko biura...
Miałam dość dużo pracy, ale nie tyle, żebym nie mogła schować
się na chwilę w gabinecie szefowej, zapakować prezentu dla J. i
napisać do niego karteczkę.
Drogi J.
Nie podobają mi się Twoje uwagi o mojej figurze. Nie jestem
otyta, ani nie mam trądziku czy innych chorób skórnych. Tylko
psychol mógł wpaść na taki pomysł.
Jak śmiesz sugerować, że jestem smutna i samotna! To Ty dajesz
ogłoszenia do gazet. Tylko kretynowi mogło przyjść do głowy coś
takiego. Jesteś głupim gnojkiem.
I wciąż nie kupiłeś sobie maszyny do pisania, jak sugerowałam w
ostatnim liście. Co jest z Tobą? Czy naprawdę nie rozumiesz, co się
do Ciebie pisze?
Posyłam Ci pluszowego kota, który kosztował więcej, niż jesteś
tego wart. Jak tylko zobaczyłam go na wystawie, pomyślałam o
Tobie. Wiesz, gdzie możesz go sobie wsadzić.
Susan.
To nie był drogi kot, kosztował jednego funta, zresztą nic
dziwnego, w tym sklepie wszystko kosztowało funta, ale liczył się
pomysł. Owinęłam kota i list w bardzo starą folię z bąbelkami, które
dawno popękały, wcisnęłam to w kopertę i włożyłam do torebki.
Kiedy Sam przyszedł do mnie koło siódmej, oczywiście, chciał
wiedzieć, co to jest.
- Zabawka dla przyjaciela.
- Znam go? - odwrócił kopertę i przeczytał adres. - Kto to jest
J.? I dlaczego podajesz numer skrytki pocztowej?
- O nie! - jęknęłam. - Odkryłeś moje drugie życie. Jestem
jedną z tych kobiet, co wysyłają używane, nieprane majtki zupełnie
obcym facetom. Czy mi wybaczysz?
- Tak, jeśli ja też dostanę jedną parę - powiedział z lubieżnym
błyskiem w oku.
- Kupię ci nowe? W twoim rozmiarze. Uśmiechnął się i odłożył
przesyłkę.
- Co to jest naprawdę?
- Któregoś dnia zobaczyłam ogłoszenie w gazecie. Facet chciał
korespondować z kimś, kogo mógłby nienawidzić. Odpowiedziałam
na ogłoszenie, a on napisał do mnie nieprzyjemny list. Na który mu
odpisałam i tak dalej. To jest pluszowy kot dla niego. Sam
niedowierzająco uniósł brew.
- Bardziej podobała mi się wersja z majtkami.
- No... Właściwie mnie też.
- Wiesz co - zaczął. - Chodzimy już ze sobą jakieś osiemset
lat, a ja jeszcze nie widziałem twoich majtek.
Ho, ho, pomyślałam. Wiem, o co mu chodzi. Tym razem nie
łatwo było zmienić temat, ale mimo to spróbowałam.
- No i co z tego? Ja twoich też właściwie nie widziałam. Za
szybko wskoczyłeś do łóżka, kiedy u mnie nocowałeś. A w ogóle co
nosisz? Bokserki czy zwykłe majtki?
- Ani to, ani to.
- Co to znaczy? Jesteś pod spodem goły?
- Goły? Uchowaj Boże! Mam z tyłu wytatuowane słowa całej
pierwszej płyty Wet Wet Wet. W ten sposób nigdy nie jestem goły. W
gruncie rzeczy noszę dżokejki. Zwykłe majtki nie są seksowne, a
bokserki są cholernie niewygodne. Wielu mężczyzn nosi je tylko
dlatego, że podobają się kobietom. - Westchnął. - Czego my dla
was nie robimy?
- Naprawdę? A duże dekolty, wysokie obcasy, krótkie
spódniczki i tony makijażu? Uważasz, że są wygodne? Jasne, kobiety
noszą to wszystko, bo uważają, że tak jest wygodniej niż po prostu
włożyć parę dżinsów i bawełnianą koszulkę.
- Przekonałaś mnie. Przepraszam w imieniu mojej płci. Choć,
nie, wróć. Cofam przeprosiny. To wszystko, co nosicie, jest zapłatą za
to, że dzwigamy ciężary i otwieramy słoiki. Tak jest sprawiedliwie.
Pokiwałam głową.
- Mam wrażenie, że chciałbyś się pokłócić.
- Tylko kobieta może coś takiego pomyśleć. Podniosłam rękę.
- Chwileczkę, zanim zaczniemy tę dyskusję, chciałam zapytać,
czy nie jesteś głodny. Ja umieram z głodu i chętnie poszłabym coś
zjeść.
- Jasne. Dokąd?
Zamówiliśmy stolik w małej knajpce w Donnybrook, skąd Sam
miał autobus do domu, i poszliśmy do pubu na drinka. Byłam bardzo z
siebie zadowolona, że udało mi się zwekslować rozmowę z tematu
moich majtek, ale niewiele to pomogło. Prawie wszystko, co Sam
mówił w pubie, miało w podtekście seks i to, że jeszcze go nie
uprawialiśmy. Udawało mi się jakoś z tego wybrnąć, dopóki nie
usiedliśmy w restauracji. Przyniesiono jedzenie i Sam podstępnie
mnie zaskoczył.
- Nie chciałbym być namolny, jednak chodzimy już ze sobą
parę tygodni i oboje jesteśmy dorośli...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]