[ Pobierz całość w formacie PDF ]
biomasy narodu. I, na domiarkê, o¿eniony z ¯ydówk¹,
gdy stawa³ na czele czystek rasowych w 1968. Do dziS
pamiêtam, jak wymawia³ s³owo syjoniSci, i u¿ywa³
zwrotu pi¹ta kolumna . W rozdwojonej, jadowitej zem-
Scie na ¯ydach, którzy go pierwszego powojennego
wodza Partii uwiêzili za nacjonalistyczn¹ dewiacjê. Na
¯ydzie Bermanie, na Romkowskim, Ró¿añskim, Fejgi-
nie, i za dobrych polskich przaSnych ¯ydów, jak wspó³a-
resztowanego z nim Spychalskiego, z którego uczyni³
Marsza³ka (!), i w³aSnie za w³asn¹ ¿onê.
Rozdwojenia w ka¿dym polskim temacie. Gdy po wojnie
¯ydzi polscy masowo (te resztki) wstêpowali do Partii, by
Rwiêty Andrzej Krzaczasty 51
mSciæ siê na pojmanych Niemcach (czterdzieSci tysiêcy
z nich zakatowano w obozach koncentracyjnych przez hi-
tlerowców pobudowanych), wizytuj¹cy Berman jedno
tylko wa¿ne pytanie zada³ szefowi Bezpieki na Rl¹sk, Pin-
kowi M¹ce: amcha? czy jesteS z naszego narodu? Od-
powiedx Pinka brzmia³a: Ch bin ajn Jid , co ³atwo zrozu-
mia³ obecny przy tym Gomu³ka. To z braku Niemców,
nastêpnie, z narastaj¹c¹ pasj¹ prêgierza komunistyczne-
go, ci sami ¯ydzi polscy stali siê oprawcami pokonanych
Polaków. ¯ydzi ¿yj¹cy jako trzecie spo³eczeñstwo wSród
nas, siepani innymi prawami, inn¹ bied¹, inn¹ obcoSci¹.
Wszyscy my jesteSmy antysemitami, nie sposób siê temu
dziwiæ. Nie dziwiæ siê, powinno znaczyæ rozumieæ, za to
obie strony. Za¿ydzenie tego ch³opskiego kraju by³o ko-
losalne: co dziesi¹ty obywatel uznawa³ czy nie, ¿e jest
obywatelem by³ ¯ydem. Do tej pory ¿adna demografia
¿adnego spo³eczeñstwa takiej proporcji nie wytrzyma³a.
Endecja t³uk³a ¯ydów pa³kami, na uniwersytecie by³ nu-
merus clausus, chrzeScijañscy falangiSci Piaseckiego
podk³adali pod ¯ydów bomby. Do koñca ¿ycia ojciec ¯y-
dów wyró¿nia³ z pañsko-polskim sarkazmem, choæ siê
z nimi przyjaxni³, z nimi wspó³pracowa³, pod nimi s³u¿y³,
a te¿ i romansowa³. Moj¹ pierwsz¹ mi³oSci¹ by³a ¯ydów-
ka, przybrana córka Tuwima, znajda po holocauScie.
Nocami, wracaj¹c od niej, g³owi³em siê, jak tu mieæ rude,
¿ydowskie dzieci? A przecie¿ w domu jak i o ¿adnym
historyzmie ze mn¹ o antysemityzmie nie rozmawia-
no, a w klasie ¯ydzi Infeld, syn fizyka nuklearnego,
i Idzikowski, syn Bóg wie kogo czosnkiem pachn¹-
cy (w 1952), klasowa przewodnicz¹ca ZMP Fiszbajn,
52 Zau³ek pokory
z imieniem (na czeSæ Lenina) Uliana oraz wujem w UB,
czy kole¿anka Bursztyn byli dzieæmi wa¿nymi, czêsto
(Infeld) wiod¹cymi prym, i nikogo z pozosta³ych nie ra-
zi³o, ¿e s¹ ¯ydami.
W czasie okupacji moi rodzice przechowywali ¯ydów
na strychu naszego domu we Lwowie. Ich przedwojenne
¿ydowskie przyjaxnie przetrwa³y: Luc Gelberg, lwowski
adwokat, przekszta³ci³ siê po wojnie w zakutego marksi-
stê i pisa³ abrakadabryczne prace o polityce miêdzynaro-
dowej. Do Smierci nie rzuci³ partyjnej legitymacji. Syn
jego Andrzej, zwany Loñkiem, zosta³ redaktorem na-
czelnym katolicko-prawicowego tygodnika Solidar-
noSæ . Ludka Skulska, autorka piêtnuj¹cych miêdzywoj-
nie powieSci, jak Szosa zaleszczycka , czy socre-
alistycznych scenariuszy filmowych, jak Autobus od-
chodzi o 630 , zmar³a entuzjastyczn¹ katoliczk¹ i czynn¹
dzia³aczk¹ konspiry stanu wojennego. Ewa Fiszer, poet-
ka, do póxnej staroSci przychodzi³a do domu rodziców
siê najeSæ i matkê ograæ w karty. ¯ydzi nie tylko byli na
lewicy, gdzie by³ mój ojciec, pisz¹cy do Sygna³Ã³w .
Ca³y prawie Skamander , prawicowy, s³opiewny, pro-
rz¹dowy i kabaretowy, by³ kreatywny ¿ydowskimi talen-
tami: Tuwim, S³onimski, Lechoñ (Serafinowicz), Wie-
rzyñski (Wirstlein), redaktorzy i wydawcy Grydzewski
(Grycendler) i Borman. Znaczn¹ czêSæ filmów polskich
wykonywano w jidisz, re¿yserowali czêsto goje nie ro-
zumiej¹cy ¿argonu. Zajmuj¹ce jednak, ¿e w dwóch
g³Ã³wnych nurtach polityki polskiej, w PPS i ND, propor-
cja ¯ydów by³a na lekarstwo.
Rwiêty Andrzej Krzaczasty 53
A te¿ pod ND-cjê podci¹gam jej naturalnego sprzymie-
rzeñca, partiê ch³opsk¹, PSL. PPS by³o czêsto ze szlachty
zubo¿a³ej, czasem wyw³aszczonej, i z nowoubogich, dla
których miejsca na roli zabrak³o. Mój ojciec by³ rdzennie
z PPS, jego stryj Zygmunt zak³ada³ socjalistyczne Zwi¹z-
ki Zawodowe. Stalin upatrywa³ go przez pewien czas na
prezydenta PRL, na co stryj siê oczywiScie nie zgodzi³. On
jeden ze swej formacji, stary, schorowany i godny, wyg³a-
sza³ w Sejmie ostatnie przemówienia cz³owieka wolnego,
gdy ju¿ PSL liza³, z pomylonym co do wszystkiego Miko-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]