[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jestem w ciąży.
Na chwilę zaległa cisza. Ale tylko na jedną,
krótką chwilę.
- Co takiego?
- Jestem w ciąży. - O dziwo, teraz, kiedy to
z siebie wyrzuciła, poczuła się lepiej. Niespodzie
wanie dla samej siebie uśmiechnęła się i położyła
rękę na brzuchu. - To znaczy, że spodziewam się
dziecka.
Damien popatrzał na nią z niechęcią.
- Jak się to, u licha, stało?
Filly wzruszyła ramionami, nie przestając się
uśmiechać.
- Zwyczajnie - odrzekła, zadowolona, że może
odwrócić sytuację na swoją korzyść. - Właściwie,
BAL MASKOWY 93
jak się dobrze zastanowić, to może nie całkiem
zwyczajnie.
Damien z niezadowoloną miną burknął coś pod
nosem. Filly miała wrażenie, że otacza go gniewna
chmura.
- Wybierając cię do współpracy, nie sądziłem,
że okażesz się taka nieostrożna. I mam nadzieję, że
w pracy jesteś bardziej odpowiedzialna.
- Ja byłam nieostrożna? Zabawne, że właśnie ty
to mówisz...
- Jeżeli nie masz nic przeciwko temu - przerwał
jej szorstko - to zamierzaliśmy ułożyć plan naszej
kampanii, oczywiście, pod warunkiem, że czujesz
się dość dobrze.
- Tak, naturalnie. Ale, Damien, muszę ci powie
dzieć, że...
- %7łe co? - zawołał, podskakując w fotelu. - Chy
ba nie myślisz o odejściu z firmy? To by było bardzo
nie na czasie. Ledwie cię awansowałem i polegam na
tobie. Chcę, żebyś pilotowała tę kampanię do końca.
- Nie, nie myślałam o tym. Chyba że uznałbyś,
że powinnam.
- A dlaczego miałbym to uznać?
- No bo, po prostu...
Przerwała, słysząc na korytarzu jakieś hałasy
i podniesiony męski głos. Ktoś kłócił się z Enid.
Zaraz potem drzwi otworzyły się na oścież.
Filly zbaraniała na widok swego byłego na
rzeczonego, który wtargnął do środka z wielkim
94 TRISH MOREY
bukietem róż i butelką szampana. Enid deptała mu
po piętach, ale nie zdołała go powstrzymać.
- Przepraszam, panie Chalmers, ale proszę tu
nie wchodzić.
- Niech się pani wyluzuje - odezwał się do niej
przymilnie, obdarzając ją olśniewającym uśmie
chem. - Jestem pewien, że ten pan, kimkolwiek on
jest - wskazał lekceważąco brodą na Damiena
- nam wybaczy. Filly i ja mamy ważne sprawy do
omówienia.
- Niech pan będzie uprzejmy stąd wyjść, panie
Chalmers. To nie jest biuro panny Summers.
- Nie przejmuj się, Enid - uspokoił ją Damien,
zagłębiając się w swój fotel.
Oto nadarzyła mu się okazja dowiedzenia się
czegoś więcej o sekretnym życiu Filly. Najpierw,
zaledwie przed chwilą, okazało się, że jest w ciąży,
a teraz zjawia się tu ten facet, który zapewne jest
ojcem dziecka. Czy dlatego odrzuciła jego awanse
w Gold Coast?
Na myśl o tym zjeżył się.
Bryce tymczasem ignorował obecność wszyst
kich poza Filly. Usiadł na biurku, naprzeciwko niej
i nie pozwolił jej wstać, wciskając jej w ręce swój
ogromny bukiet.
- To dla ciebie, kochanie. Wiesz, chyba nigdy
tak dobrze nie wyglądałaś. - Pochylił się i cmoknął
ją w usta, po czym zaczął rozkręcać druciki na korku
butelki.
BAL MASKOWY 95
Filly wpatrywała się niewidzącymi oczami
w kwiaty, aż wreszcie odzyskała głos:
- Bryce, co się dzieje? Co ty tu robisz?
- Najpierw chciałem ci zrobić niespodziankę,
kiedy już wrócisz do domu, ale potem pomyślałem,
że będzie fajniej, jeśli cię stąd porwę do jakiejś
miłej, romantycznej restauracyjki w pobliżu. Wi
dzę, że zrobiłaś karierę. Kiedy ostatnio cię tu od
wiedzałem, pracowałaś na niższym piętrze. Sam
jak-mu-tam powiedział mi, gdzie cię mogę zna
lezć.
Damien postanowił zmyć potem Samowi głowę
za brak dyskrecji i poskromił gwałtowną chęć znok
autowania Bryce'a za to, że skradł Filly pocałunek.
Ale właściwie dlaczego ona była tak zaszokowana
pojawieniem się tu ojca swojego dziecka? A może
rozstali się już po jego poczęciu? Doprawdy, jego
Szara Myszka jest osóbką wielce tajemniczą.
- Bryce, co ty tu robisz? To naprawdę nie ma
sensu!
On jednak, nie zważając na jej protesty i pomimo
wczesnej godziny, uwolnił korek, który z hukiem
wyleciał w powietrze, i nalał szampana do dwu
kieliszków, które wyjął z kieszeni. Jeden podał
Filly, a z drugiego od razu pociągnął spory łyk, po
czym zwrócił na nią swoje rybie, niebieskie oczy
i poprawił kosmyk blond włosów, który wysunął mu
się spod markowych okularów przeciwsłonecznych
sterczących na czubku głowy.
96 TRISH MOREY
- Więc chodzmy gdzieś tam, gdzie będziemy
mogli swobodnie pogadać, z dala od tej zgrai.
Damien nie mógł już dłużej tego tolerować.
Kimkolwiek jest ten człowiek, nie pozwoli Filly
z nim wyjść, dopóki ona jest w pracy, a on płaci jej
pensję.
- Ona nigdzie z panem nie pójdzie - oświadczył
sucho.
Bryce zaszczycił go lekceważącym spojrzeniem,
a następnie odwrócił głowę do Filly i rzucił:
- Idziemy, zbieraj się.
Filly westchnęła głęboko, podniosła głowę i,
patrząc w stronę Enid i Damiena, powiedziała:
- Przepraszam. Nie wiem, o co mu chodzi, ale
czy pozwolicie, bym to wyjaśniła? Dziękuję wam za
wsparcie, ale widzę, że musimy porozmawiać na
osobności. Jeśli nie macie nic przeciwko temu,
będziemy kontynuować tę rozmowę w moim biu
rze. To nie potrwa długo.
- Jesteś pewna? - zapytał ją Damien.
- Tak.
- Więc zostań tutaj. Ja będę tuż obok, gdybyś
mnie potrzebowała.
- Dziękuję ci - uśmiechnęła się Filly.
Gdy tylko drzwi się zamknęły za Damienem
i Enid, która bez słowa za nim podążyła, Bryce
wzruszył ramionami i powiedział:
- Ten facet jest najwyrazniej wkurzony, nie
mam pojęcia dlaczego. Może jednak wyjdziemy
BAL MASKOWY 97
z tego domu wariatów? Filly, wez torebkę i ża
kiet, wprawdzie jeszcze trochę wcześnie na lunch,
ale znajdziemy jakąś przytulną małą restaurację
i coś przekąsimy. Chcę z tobą pogadać w cztery
oczy.
Filly oparła się wygodniej w krześle i rzekła:
- Nie musimy iść do restauracji. Równie dobrze
możemy porozmawiać tutaj. To, co mam ci do
powiedzenia, nie zabrzmi lepiej tam niż tu.
Bryce podszedł do niej i ujął ją za ręce.
- Daj spokój, Filly. Co było, to było, puść to
w niepamięć. Popełniłem błąd, to jasne. Każdemu
się może zdarzyć. Ale ja ci to wynagrodzę.
Filly pokręciła powoli głową.
- Bryce, naprawdę nie sądzę...
- Posłuchaj, nigdy bym cię nie zostawił, gdyby
Muriel mi nie powiedziała, że jest w ciąży. Zwabiła
mnie podstępem, abym z nią zamieszkał. To jej
wina, a nie moja. Okazało się, że skłamała. To nie
było moje dziecko!
- Miałeś z nią romans przynajmniej przez rok.
Czy i o tym mam zapomnieć?
- Ale przecież sama chciałaś mi to darować.
- Bryce wyglądał na dotkniętego. - Kiedy do mnie
zadzwoniłaś i powiedziałaś, że zrobisz wszystko,
żeby mnie odzyskać, nie przeszkadzała ci taka drob
nostka jak przelotny romans.
Filly pochyliła głowę. To prawda, tak było.
W ciągu tych kilku pierwszych dni, kiedy Bryce ją
TRISH MOREY
98
rzucił, pragnęła gorąco, żeby do niej wrócił. Była
nawet gotowa zapomnieć o jego niewierności, bo
pragnęła zagłuszyć ból, który jej sprawił fakt, że
została odrzucona.
- Och, to było tak dawno temu. Dziś patrzę
inaczej i na ciebie, i na siebie.
- Wobec tego może moglibyśmy pomyśleć
o przyszłości?
- Ja już pomyślałam. Nie wierzę, żeby to było
możliwe. Nie chcę tego.
- Mam rozumieć, że widujesz się z kimś innym?
Filly roześmiała się. Był taki pewny siebie, kiedy
tu wchodziłł widocznie myślał, że ona tylko czeka,
aby do niej wrócił, a teraz jest wyraznie zaniepo
kojony.
- No, może niezupełnie...
- Więc dasz mi jeszcze jedną szansę?
- Nie, Bryce - odrzekła. -I to nie tylko dlatego,
że miałeś romans z inną i mnie porzuciłeś. Ja po
prostu już ciebie nie kocham. Co więcej, nie jestem
pewna, czy w ogóle cię kochałam. To trochę po
trwało, ale już się pozbierałam. W moim życiu nie
ma dla ciebie miejsca.
- Chyba żartujesz?
- Nie, mówię poważnie.
Bryce przestał wreszcie głupkowato się uśmie
chać, spojrzał na nią i zapytał:
- To co ja mam teraz począć? Kiedy się wpro [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl