[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Objął ją i znów zaczął gorączkowo całować. Oplotła go nogami. Oboje
jęknęli i przywarli do siebie jeszcze mocniej. Po chwili Steve wziął ją na
ręce i zaniósł do groty. Nie wypuszczając jej z objęć, usiadł na drewnianej
ławeczce, zamknął oczy i oparł się o ścianę. Jego dłoń łagodnymi ruchami
pieściła jej plecy. Ich oddechy powoli się uspokajały, wyrównywały.
Obejmowali się mocno, ale już bez pożądania, raczej zafascynowani
wzajemnym odkrywaniem swoich ciał. Ze stanu słodkiego zamroczenia
wyrwał Triss cichy głos Steve'a:
- Triss, musimy iść. Już świta.
Przez moment wydało się jej, że wszystko, co wydarzyło się tej nocy,
było snem. Ale nie, muskularne ramiona Steve'a naprawdę ją
obejmowały. Rzeczywistość była jak cud.
Wracali do domu szczęśliwi, ale też niespokojni. Gdyby ktokolwiek ich
zobaczył... Szli szybko, w milczeniu. Weszli do budynku tylnymi
drzwiami. Steve pocałował ją namiętnie i bez słowa pobiegł w stronę
swojego mieszkania.
Triss nasłuchiwała chwilę, po czym chyłkiem wspięła się po schodach.
Cały czas miała wrażenie, że znalazła się w jakimś nierealnym świecie.
Wsunęła się między chłodne prześcieradła. Pod powiekami wciąż
pulsowały jej obrazy miłosnych uniesień. Jeszcze nigdy nie czuła takiego
podniecenia. Nie uwierzyłaby, że jest do tego zdolna. A najbardziej
niewiarygodny był fakt, że to właśnie Steve ją rozbudził.
W ostrym świetle dnia wszystko, co wydarzyło się w nocy, wydawało się
jeszcze bardziej niewiarygodne. Triss po omacku wyłączyła budzik. Z
trudem podniosła powieki. Jej wzrok padł na stojące na stoliku koło łóżka
zdjęcie Magnusa.
Obezwładniło ją poczucie winy. Co też ona wyczynia? Czy już nic się dla
niej nie liczy poza własną przyjemnością? I przyjemnością jej kochanka?
Ukarała się lodowatym prysznicem. Stała pod ostrym strumieniem wody,
szczękając zębami. I jak ona teraz spojrzy mu w oczy? I nie tylko jemu.
Wydawało się jej, że dla wszystkich będzie jasne, co zaszło między nią a
Steve'em.
Nie, to szaleństwo, tłumaczyła sobie, ubierając się. Nikt o tym nie wie i
nigdy się nie dowie.
W jadalni usiadła jak najdalej od Steve'a, starannie unikając jego
spojrzenia. Wyszła natychmiast po śniadaniu i zamknęła się w swoim
gabinecie.
Oczywiście spodziewała się, że Steve będzie starał się z nią zobaczyć, ale
chciała dać sobie trochę czasu do namysłu.
Gdy tylko chłopcy rozeszli się do klas i w budynku nastała cisza,
usłyszała lekkie pukanie do drzwi. Zacisnęła palce na nożyku do
rozcinania papieru.
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz tego użyć przeciwko mnie? - usłyszała
cichy głos.
- Czego chcesz? - spytała, unikając jego wzroku.
W oczach Steve'a zapaliły się wesołe iskierki. Zrobił krok w jej stronę.
- Masz trzy strzały.
Triss skoczyła na równe nogi. Szybko podeszła do okna i stanęła tyłem do
Steve'a.
- Triss? O co chodzi?
Wzięła głęboki oddech, nim odwróciła się, by spojrzeć mu w oczy. Stał
przy biurku i patrzył na nią z powagą.
- Wiem, że nie możemy puścić w niepamięć wydarzeń ostatniej nocy.
Musimy tylko zrobić wszystko, żeby to się nie powtórzyło - powiedziała
wolno.
Przez moment nie była pewna, czy Steve słyszał. Patrzył na nią bez
wyrazu. Po chwili jego nozdrza zadrżały.
- Dlaczego? - spytał krótko. Zamachała rękoma.
- Czy to nie oczywiste?
- Szczerze mówiąc, nie - powiedział ostrzej. - Chyba jestem tępy. Czy
mogłabyś być tak uprzejma i wytłumaczyć mi to?
- Jestem żoną Magnusa.
- Wdową po Magnusie - poprawił ją ostro, po czym zacisnął usta tak
mocno, że jego wargi zbladły. Po chwili dodał: - Przykro mi, jeśli fakty są
dla ciebie zbyt brutalne, ale musisz spojrzeć prawdzie prosto w oczy.
- Jestem wdową dopiero od kilku miesięcy!
- A co to za różnica? Chyba nie zamierzasz żyć jak zakonnica przez resztę
swoich dni?
Szczerze mówiąc, taki właśnie miała zamiar, zanim sprawy ze Steve'em
nie wymknęły się spod kontroli.
- To stało się zbyt wcześnie.
- W nocy byłaś innego zdania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]