[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nieborogom rodzinnym powoli
349
Ja nie zbiegnę Spojrzał na Tą 7
j ,
350
Przy moich prawach... skorygowała dumnie.
Tak jest skłonił głowę w tym propozycje wspól-nictwo chętnie mogę
ofiarować... Wasza Wysokość masz prawa i tytuł formalny, zaprzysię\ony; ja mam
eksperiencję i siłę, bez której nie zdziała nikt nic... Razem będziem walczyć o
tron moskiewski, by wspólnie na nim zasiadać...
Patrzyła nań chłodno, przenikliwie, nic nie mówiąc.
Inaczej rzekłszy podjął nie tracąc pewności siebie pan Sapieha mam
zaszczyt i śmiałość prosić o rękę Waszej Wysokości, jako wdowy po carze
Dymitrze, któren zabit w Moskwie, w maju 1606 roku podkreślił wyraznie
gwarantujÄ…c, \e jÄ… na tronie carskim posadzÄ™...
Miła mi jest chęć waszmości odparła sucho przecie\ do takowego
wspólnictwa przyczyny nie widzę, do mał\eństwa tym bardziej...
Nie zra\ony bynajmniej, począł ją przekonywać, tłumaczyć. Mówił długo. Mówił jak
statysta, jak wódz, jak biegły polityk, a przede wszystkim jak orzeł drapie\nik,
kąsany \ądzą sławy i władania. Roztaczał przed nią projekty działań, obliczał
siły swoje i nieprzyjaciela, z płonącymi oczami rozgrywał batalie, wchodził w
święte mury Moskwy, brał razem z nią w posiadanie niezmierzony kraj...
Nie przerywając, zamyślona słuchała nie tyle tego, co mówił, ile własnych
rozpierzchłych myśli. Oto w przeciągu godziny dwóch ludzi kolejno przyszło jej
ofiarowywać to, czego pragnęła i \ądała tron. Którego wybrać? Na którym się
oprzeć? Zbyt mądra była i trzezwa, by nie widzieć jasno, \e pewność Za-rudzkiego
oparta była głównie na osobistym jego męstwie i zapale, gdy Sapieha posiadał
ponadto jeniusz strategiczny, olbrzymie stosunki, długoletnie doświadczenie
wodza i fortunę udzielnemu księstwu równą. W wyborze zatem między nimi dwoma nie
nale\ało wahać się ni chwili. Czemu\ Sapieha nie przyszedł wcześniej! Choć jasno
widziała ró\nicę, czuła, \e nie zdoła zabić tego, co się w jej sercu zrodziło
przed chwilÄ…. Nie, nie za nic! Przenigdy oczy Sapiehy nie spojrzÄ… na niÄ…
wzrokiem miłosnym tamtego... Jest mu równie obojętna, jak była pierwszemu
mę\owi, kochankowi pięknej Kseni Godunówny; jak plugawemu chłopu pijanicy
narzędziem i niczym więcej... Podniosła głowę rozdymając cienkie nozdrza.
Raz jeszcze uprzejmy dank składam za dobre chęci waści-ne rzekła wszak\e
powtarzam, \e wolę walczyć o nale\ny mi tron sama...
Spojrzał na nią osłupiały.
351
;7
Kto ^d
¦¦"""¦¦" "--
Wysokością?
Wda zas'witała
*»**¦'d
twierdzy
Pes^ ctóesitf ty2cfw [ "
Strona 182
Kossak Zofia - Złota wolność
Tera* dokonywał oK JSka' Pan het-
sIÄ™
352
ld2iel1 my to, stojÄ…c
w Zajmiszczu temu dwa roki z pana Sapie\yńskimi wojskami...
Waść byłeś w Carowym Zajmiszczu? podchwycił \ywo hetman.
Przednio siÄ™ zdarza. Powiadaj\e, jako tam jest?...
Z przodu, od błonia, fosę mają potę\ną objaśniał z wolna, jak zwykle,
Sebastian. Za fosą częstokół, druga fosa mniejsza i znowu częstokół. Brama
jedna od naszej strony. Warowna... Od bagna nikt nie podejdzie, nawet piechty,
chy-baby zimÄ… na Å‚y\ach...
Po poślednich deszczach rozgrzęzło pewno tym bardziej zauwa\ył
rotmistrz Bobowski.
Pewnikiem. Od lewej, w las, jest mała furteczka dla wycieczek. Pomnę, \e
czeladz chodziła tamtędy po drzewo. Zresztą siła się mogło zmienić, bo widzę, \e
ostro\ek warowniejszy jest, nizli był wprzódy. Onych wie\ów te\ nie było.
Wałujew je musiał wznieść. Długoście tu stali z panem starostą uświatskim?
Kilka niedziel, Wasza Dostojność.
Tedy i drogi musisz znać a przechody leśne. Trzymaj\e się nas, towarzyszu,
nieraz bowiem przydadzÄ… siÄ™ nam te informacje.
Zawrócili ku obozowi. Hetman z rotmistrzami ruszył wprzód, coś onym poufnie
tłumacząc. Trzej pozostali jechali w milczeniu. Wesoły, gadatliwy Oleś
Bałaban, rad zaczął rozmowę, spoglądał niecierpliwie to na Sebastiana, to
na krewniaka, młodego Adama śółkiewskiego, którego piękna, nieruchoma twarz
wyra\ała przygnębienie i obojętność zupełną. Przyczynę tego przygnębienia,
ustawicznego smutku, który w przyszłości do samobójstwa nieszczęsnego młodziana
miał pchnąć, znali z dawna wszyscy. Była nią miłość do ciotecznej siostry,
cudnej urody Izabeli Daniłłowiczówny, podskarbianki. Ni dziewczyna, ni ojce
słyszeć o grzesznym, w tak bliskim pokrewieństwie, afekcie nie chcieli, i
młody rycerz gorzał daremno, trapił się i wiądł.
Przebywając od pięciu miesięcy przy boku hetmana Sebastian miał czas dowiedzieć
się tych szczegółów z opowiadań rozmownego Olesia. Nie pozbawiony zmysłu
obserwacyjnego, zauwa\ył zresztą sam znacznie wcześniej, \e zarówno hetman, jak
stary rotmistrz Bobowski, Oleś Bałaban i inni obchodzili się z Adamem
śółkiewskim niby z człowiekiem cię\ko chorym, którego lada czym mo\na urazić.
Zarazem dostrzegł w tym współczuciu wyrazny odcień politowania i \alu, jak
gdyby
23 Złota wolność
353
oo 5 S-o E
znajdziesz waść, najbardziej struchlałe serce podnieść i zagrzać mogące.
Poślinił palce przewracając z nabo\eństwem ulubione kartki.
O Lakonowie czytał przeciwko azjatyckim narodom nie wstyd was zacnych
dziełów..."
Zacz Lakonowie? otworzył oczy Sebastian.
O dlaboga zniecierpliwił się staruszek toć\e to figuralnie
powiedziane jest: rzekomo o Lakonach, którzy z Leonidasem, wodzem swym,
Kserksesa Persa zadzier\ywali, ale wiadomo przedsię, co rozumieć.... O
Lakonowie powtórzył przeciwko azjatyckim narodom nie wstyd was
zacnych dziełów dziadów, pradziadów waszych?... Z dzieciństwa do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]