[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak.
Przecież Theleb K aarn pogrążył ją we śnie.
Tak.
33
A teraz już jest za pózno, bo Umbda, kimkolwiek jest, zbliża się do zaniku.
Tak.
Ręka Elryka drżała, gdy wyjmował zza pasa to, co znalazł przed opuszczeniem
Ashanellon w resztkach demona.
Chyba że to jest to, o czym myślę.
Czyli?
Znam pewną legendę. Niektóre demony mają takie kamienie zamiast serc.
Podniósł go ku światłu, aby obejrzeć niebiesko-fioletowy odblask.
Nigdy jeszcze tego nie widziałem, ale wydaje mi się, że jest to rzecz, której
poszukiwałem, kiedy mój kuzyn rzucił zaklęcie na Cymoril. Szukałem wtedy, ale
bezskutecznie. To Nanorion, kamień o magicznej mocy. Może przywrócić życie
nawet dawno umarłym.
I to obudzi MyshellÄ™?
Jeśli coś może tego dokonać, to tylko to, co zabrałem demonowi Theleb
K aarna, bowiem kamienne serce wzmacnia skuteczność magii. Chodz.
Elryk przeszedł przez hali i wszedł na schody. Gdy wkroczyli do pokoju, My-
shella leżała tak, jak ją zostawili.
Teraz rozumiem, dlaczego broń dekoruje ten pokój powiedział Moon-
glum wskazując tarcze i miecze wiszące na ścianie. Według legend należy ona
do tych, którzy kochali Myshellę i stali się obrońcami jej sprawy.
Elryk przytaknął i powiedział jakby do siebie:
JeÅ›li kiedykolwiek Melniboné miaÅ‚o prawdziwego wroga, byÅ‚a nim tylko
Cesarzowa Zwitu.
Położył pulsujący kamień na czole Myshelli.
Nic z tego powiedział po chwili Moonglum. Nie rusza się.
Istnieje jakieś zaklęcie, ale zapomniałem. . . Zcisnął dłońmi skronie.
Zapomniałem je.
Moonglum podszedł do okna.
Może zapytamy się Theleb K aarna? Już niedługo tu przybędzie.
Zobaczył łzy w oczach towarzysza. Elryk odwrócił się, aby je ukryć. Moon-
glum zakasłał.
Opuścił pokój zamykając za sobą drzwi. Elryk pozostał sam na sam z kobietą,
która coraz bardziej przypominała ducha z najstraszliwszych snów. Starał się opa-
nować gorączkę, która ogarniała jego myśli i przypomnieć sobie słowa zaklęcia.
Bogowie! jęknął. Pomóżcie mi!
Ale dobrze wiedział, że w tej sytuacji Władcy Chaosu nie mogą mu pomóc.
A nawet gdyby mogli, to i tak raczej by mu zaszkodzili. Myshella była jednym
z głównych obrońców Prawa na Ziemi i dzięki niej świat wyrwał Chaosowi wiel-
kie obszary.
Elryk padł na kolana koło łoża Cesarzowej Zwitu i splótł ręce. Nagle przypo-
mniał sobie słowa i gest. Prawą rękę wyciągnął ku kamieniowi, a lewą położył
34
na pępku Myshelli. Zaczął śpiewać w starożytnym języku, którym mówiono na
długo przedtem, zanim prawdziwi ludzie pojawili się na Ziemi.
Elryk!
Moonglum wpadł do pokoju, w którym stał pogrążony w transie albinos.
Elryku! Kawaleria posuwa siÄ™. . .
Co?
Dziesięciu weszło do zamku. Zabarykadowałem wejście do wieży, lecz
zaraz przebiją się przez nie. Myślę, że zostali wysłani, aby zabić Myshellę, ale
zaskoczyła ich moja obecność.
Elryk wstał i przyjrzał się uważnie Myshelli. Kończył już drugi raz mówić
zaklęcie, kiedy wbiegł Moonglum. Kobieta nadal nie poruszała się.
Theleb K aarn rzucił swój urok z daleka powiedział Moonglum. Był
pewien, że Myshella mu się nie oprze. Nie wiedział, iż będzie miał z nami do
czynienia.
Zbiegli po schodach. Drzwi na dole zaczęły pękać pod ciosami mieczy napast-
ników.
Cofnij siÄ™, Moonglumie!
Albinos wyjął swój runiczny miecz, zakręcił nim nad głową i uderzył w drzwi.
Rozbił drewno i przy okazji uciął dwie głowy o dziwnych kształtach. Reszta
atakujących cofnęła się przed księciem-demonem o bladej twarzy, którego gi-
gantyczny miecz pił dusze z dziwnym, melodyjnym wyciem. Napastnicy uciekli
z okrzykami zaskoczenia i przerażenia.
Elryk ścigał ich aż do podnóża schodów, do hallu, gdzie przegrupowali się
w nadziei pokonania tego demonicznego stworzenia, którego miecz został wykuty
w piekle.
Książę zaczął się śmiać. Przeciwnicy zadrżeli.
Więc to wy jesteście potężnymi Kelmainami. Nic dziwnego, że potrzebu-
jecie pomocy magii, skoro jesteście takimi tchórzami. Czy nigdy nie słyszeliście
o Elryku, Mordercy Swojej Rasy?
Było jasne, że Kelmainowie nie rozumieli jego słów. Dziwne, bo używał zna-
nej wszystkim mieszkańcom Ziemi Wspólnej Mowy.
Te istoty miały złocistą skórę i prawie kwadratowe oczodoły, twarze podob-
ne do rzezb z kamienia całe kanciaste. Nawet zbroje, które nosili, nie były
zaokrÄ…glone, lecz jakby ciosane, tak jak ich oblicza.
Elryk pokazał zęby w dzikim uśmiechu, a Kelmainowie zbliżyli się bardziej do
siebie. Gdy wrzasnął, Moonglum odwrócił się nie chcąc oglądać tego, co nastąpi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]