[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skie tweedy. Po prostu różnili się pod każdym względem.
Odwróciła wzrok na wody jeziora, w których odbijały się czerwone i zielone
światełka bożonarodzeniowej dekoracji. Ciągle czekali na jedzenie. O czym mają
rozmawiać przez najbliższą godzinę?
R
L
T
Miała ochotę wypić swoje wino duszkiem.
- Chyba wyszłam z wprawy - westchnęła.
- Nie, to niemożliwe. - Nakrył ręką jej dłoń. - Za dużo myślisz.
Kiedy jej dotykał, w ogóle przestawała myśleć, ale, postanowiła, że nie da się
rozproszyć.
- Quinn, to nie ma sensu. To bardzo ładny gest, ale dla mnie to oczywiste, że
nic nas nie Å‚Ä…czy.
- Tak uważasz? - Uścisnął mocniej jej dłoń, żeby spojrzała mu w oczy. - Qu-
erida, mylisz się. Oto co nas łączy. - Uniósł wolną dłoń, która lekko drżała. -
Widzisz, jak na mnie działasz?
- Musi być coś więcej - wyszeptała.
- Czy czujesz coś podobnego do innego mężczyzny? - zapytał zniecierpli-
wionym tonem. - No, powiedz.
Powoli pokręciła głową.
- Ja też już od dawna czegoś takiego nie doznałem.
- To dlatego, że jesteś samotny...
- Nie - gwałtownie wszedł jej w słowo. - To nie samotność i dobrze o tym
wiesz. To coś między nami jest wyczuwalne. Nie rozumiem, dlaczego chcesz
udawać, że tego iskrzenia, tej chemii nie ma?
- Bo tego nie chcę. - Zdecydowanym gestem cofnęła rękę. Tak gwałtownie,
że o mało nie przewróciła swojego kieliszka. yle zrobiła, zgadzając się na tę ko-
lację. Ten facet uważa, że żadna mu się nie oprze. - Pożądanie jest przereklamo-
wane - oznajmiła, żałując, że czuje co innego.
R
L
T
Rozsądek podpowiadał jej, że pożądanie jest uczuciem pustym, że szybko się
wypala, pozostawiając po sobie jedynie żal, ale teraz jej przewrotne ciało prze-
konywało ją, że jest całkiem inaczej.
- Nie, Leilo, nie zgadzam się. Miłość to komplikacje, których żadne z nas
sobie nie życzy. Pragnę cię. Bardzo. Jesteśmy dwojgiem niezaangażowanych do-
rosłych. Obiecuję, że zachowam dyskrecję.
Pochylił się, jakby chciał ją pocałować.
- Powiedz mi, czy romans to coś złego?
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Romans? Patrzyła na niego z niedowierzaniem. %7łartuje? Ale on z całą powa-
gą czekał na odpowiedz.
Pomyślała, że ma trzydzieści cztery lata, ale jeszcze żaden mężczyzna nie
namawiał jej na romans.
Nie dowierzała własnym uszom. I trudno było jej pogodzić się z tym, że przez
chwilę miała ochotę zapomnieć o ostrożności i przyjąć tę absurdalną propozycję.
- Dzięki, ale spasuję. - Tchórz!
Przechylił głowę, jakby się przyglądał jakiemuś dziwnemu okazowi.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego? Dlaczego? To oczywiste. Nie miała po-
jęcia, co
stało się z matką Danny'ego, ale uwaga Quinna, że miłość to komplikacje, ka-
zała się jej domyślać, że nie tęsknił za małżonką. Na pewno nie tak jak ona za
George'em. Czy potrafi pójść z kimś do łóżka, nie będąc z tym kimś emocjonal-
nie związana? Trwalszy związek z Quinnem na pewno byłby koszmarny. Czuła
to każdym nerwem.
Mimo to serce biło jej mocniej na dowód zainteresowania Quinnem. Ze
wszystkich sił próbowała nad tym zapanować.
- Bo nie jestem z gatunku tych, które bezmyślnie pakują się w miłostki.
Na szczęście kelner ustawiał przed nimi sałatki. Unikając wzroku Quinna, od-
czekała, aż kelner posypie jej sałatkę pieprzem, po czym sięgnęła po widelec.
R
L
T
- Wygląda smakowicie - powiedziała, jakby w o-góle nie było rozmowy o
romansie.
- Uhm - zgodził się, chociaż zamiast w jedzenie wpatrywał się w nią. Wola-
łaby, by tak się nie gapił.
%7łeby nie rozmawiać, zaczęła jeść sałatkę, mimo że nie odczuwała głodu, bo
żołądek miała zaciśnięty jak zawsze w jego obecności, odkąd zaczął pracować na
oddziale.
Jeszcze kilka dni wcześniej miała go za aroganckiego drania, ale teraz już nie
wiedziała, co ma myśleć. Quinn dalej zachowuje się arogancko. Jest bezczelny,
natarczywy i wyzywajÄ…co uparty.
- Leila, powiedz mi, które kobiety zgadzają się na romans? - zapytał nagle. -
Te, które uważają, że seks jest niemoralny?
Mógłby już sobie darować ten wątek.
- Tego nie powiedziałam.
- Aha, to znaczy, że masz coś przeciwko romansowi ze mną? - mówił dalej,
jakby rozważania o ewentualnym romansie należały do żelaznego repertuaru
przy kolacji. - Trudno mi uwierzyć, że nie odpowiada ci moja mieszana krew, bo
sama nie wiesz, jakiej jesteś narodowości. Z powodu Danny'e-go? Uważasz, że
powinienem zrezygnować z normalnego życia, bo mam dziecko?
- Quinn, przestań. Wiesz, że to nieprawda. - Westchnęła sfrustrowana. - Nie
możesz pogodzić się z faktem, że pracujemy razem i na tym koniec? To miała
być przyjacielska kolacja. Przestań zmieniać jej charakter.
Milczał dłuższą chwilę, po czym wspaniałomyślnie pokiwał głową. I prawie
natychmiast zapytał ją, gdzie odbywała staż.
R
L
T
Zmiana tematu pozwoliła jej się zrelaksować do tego stopnia, że przez resztę
kolacji już na luzie opowiadała o swoich studiach oraz stażu. Quinn studiował w
Yale, ona na University of Madison, ale teraz, gdy oboje pracowali w Cedar
Bluff, wszelkie różnice się zatarły. Za obopólną milczącą zgodą trzymali się z
dala od tematów osobistych, takich jak jej małżeństwo i niemota Danny'ego.
- Czy mają państwo ochotę na deser? - zapytał kelner.
- Ja dziękuję, już nic nie zmieszczę - odrzekła, uśmiechając się z zadowole-
niem.
- Może kawa? - zaproponował Quinn.
- Nie dla mnie. Muszę się dzisiaj wyspać, bo prawie cały weekend byłam na
nogach. Ale ty nie masz przeciwwskazań;
- Lepiej też zrezygnuję, bo Danny budzi się bardzo wcześnie. - Podniósł
wzrok na kelnera. - Wobec tego poproszÄ™ o rachunek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]