[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak powiedziałem: byli to ludzie, którzy wierzyli, że wolno im będzie powtarzać tylko to
jedno najważniejsze w życiu każdego człowieka słowo: nie.
Kiedy dzisiaj spotykam ludzi pięknych, dwudziestoletnich i rozmawiam z nimi,
przeraża mnie jedno: wszyscy oni wiedzą, że w Polsce jest zle; wszyscy nie mają złudzeń co
do tego, że Polska jest krajem [...]; natomiast nikogo to z nich specjalnie nie interesuje. Jedna
z najładniejszych dziewczyn, jaką ostatnio spotkałem, chce zostać inżynierem od mózgów
elektronowych; inny piękny, dwudziestoletni studiuje archeologię śródziemnomorską; jeszcze
inny jest inżynierem-metalowcem. %7ładen z nich nie chciał być ani pisarzem, ani malarzem,
ani rzezbiarzem; żaden z nich nie czeka już na dzień, w którym wolno mu będzie powiedzieć:
nie. Jeśli urywa się na Zachód malarz, pisarz, czy reżyser, czekają go lata udręki i
dorywczych prac; noce spędzone w brudnych hotelach; kobiety, które płacą; i właściwie nie
znam wypadku - poza Miłoszem - aby proces deklasacji społecznej nie towarzyszył zawsze
artyście uciekającemu spoza żelaznej kurtyny. Ci nowi piękni, dwudziestoletni nie będą już
mieć tych problemów: po wybraniu azylu dalej będą lekarzami, inżynierami czy Bóg wie
zresztą czym. Nie grozi im ani nędza, ani głód, ani tęsknota za krajem, który zostawili i który
nie sprawiał im cierpienia. I to są ci nowi piękni, dwudziestoletni.
Ale wtedy, w Kazimierzu myślałem jeszcze, że nastąpi czas atrofii. Jak powiedziałem:
nie było Hani, a ja wziąłem się za nie swoje rzeczy.
Napisałem opowiadanie Cmentarz, opowiadanie dziecinne i nieudane; ale
postanowiłem zbudować je na faktach autentycznych, gdyż jeszcze wtedy nie wiedziałem, że
w prozie liczy się fakt, a tylko prawdziwe zmyślenie. Fakty te w prozie okazały się
niemożliwe do wykorzystania: historia z psem Sambą jest autentyczna; przemówienie,
którego słucha bohater opowiadania; jest pomówieniem Romana Werfla, przepisanym z
Nowych Dróg; historia, którą opowiada wysoki oficer policji politycznej od pułkownika
Jacka Różańskiego; historia rzezbiarza, który rzezbi posągi Wielkiego Nauczyciela
przeznaczone do prywatnej strzelnicy, jest historią prawdziwą i znaną całej Warszawie,
historia z dzieckiem, które mieszka w na pół zrujnowanym domu i które wychodząca do
pracy matka przykuwa łańcuchem do łóżka, aby nie spadło ze zdewastowanych schodów, jest
pokazana w filmie dokumentalnym zrobionym bodajże przez reżysera Jerzego Bossaka;
historia o dziewczynie, która specjalnie zaszła w ciążę z gruzlikiem-komunistą, aby w ten
sposób dać mu siłę do życia, i który odchodzi, kiedy dowiaduje się, iż ojciec dziewczyny jest
politycznie niepewny, zdarzyła się w rodzinie moich przyjaciół; sam fakt zastraszenia
pijanego bohatera przez policję insynuującą mu wypowiedzi antypaństwowe jest historią
znaną mi najlepiej, gdyż w ten prosty sposób policja werbowała nowych informatorów - ale
wszystkie te fakty razem nie zdały się na nic. I przypuszczam, gdyby nawet na tych samych
faktach zbudował opowiadanie pisarz lepszy ode mnie - i wtedy również nie uwierzono by w
to, co się codziennie widziało, słyszało i o czym mówiło się szeptem.
Słaba książka Koestlera Ciemność w południe, którą pozwolę sobie nazwać
sentymentalnym wykładem totalitaryzmu, roi się od bredni, o czym już pisałem. Niemniej jest
to zmyślenie prawdziwe; Rubaszow rozmawia ze swoim pierwszym sędzią - Iwanowem,
który jest jego przyjacielem z lat Rewolucji Pazdziernikowej; Iwanow nawet zbytnio się nie
wysila, aby przekonać Rubaszowa, iż zostanie skrócony o głowę dla dobra partii. Iwanow
powiada:
Co roku miliony ludzi giną z głodu, na skutek chorób, na skutek powodzi i klęsk
żywiołowych - dlaczego nie mielibyśmy zabić ileś tam tysięcy ludzi, jeśli przyjmiemy, iż
podejmujemy eksperyment mający na celu uszczęśliwienie ludzkości . Skoro argumentacja
Iwanowa nie zdaje się na wiele, miejsce Iwanowa zajmuje Gletkin - młodszy komunista,
dziecko Rubaszowa, ale porozumienie ojca z dzieckiem okazuje się niemożliwe. Jeżeli ta
powieść posiada jakąkolwiek wartość, to polega ona na konflikcie Rubaszow-Gletkin; ale nie
tylko dlatego, że jest to wątek literacko-tradycyjny; to jest po prostu zagadnienie tych
niepotrzebnych, którzy muszą odejść. Pisząc o Dzikich palmach Hostowiec zauważa, że
gdyby tę książkę traktować jako dokument życia amerykańskiego człowieka, czytelnik
musiałby dojść do wniosku, że pieniądz jest najrzadszą i najtrudniejszą rzeczą do zdobycia w
Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w najbogatszym kraju na świecie, niemniej jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]