[ Pobierz całość w formacie PDF ]
248/272
Powóz zatrzymał się. Lynette wyjrzała przez okno i wzdrygnęła
się na widok cmentarza.
Dlaczego tu jesteśmy?
Takie instrukcje wysłał nam Quinn odpowiedział de Grenier.
Czuła się niepewnie, dopóki nie ujrzała Simona wyglądającego
wspaniale w cynamonowym jedwabiu. Poruszał się uwodzicielsko
i drapieżnie. Jego oczy napotkały jej spojrzenie i zapłonęły. Gło-
dem. Palącą namiętnością i zaborczością. Zatkało jej dech w pier-
siach, pot wystąpił na czoło.
Mój kochanek.
Zacisnęła desperacko palce na krawędzi okna powozu. Zalały ją
trudne do pojęcia emocje ulga i radość, pożądanie i tęsknota. Ale
nawet w tym natłoku wirujących emocji, jej serce było spokojne,
pewne jasności i czystości swych uczuć.
Jestem ci taka wdzięczna.
Te niewypowiedziane słowa paliły ją w gardle, a w oczach za-
piekły łzy. Robił to wszystko dla niej. Wszystko. Tylko dla niej.
A bez niego by sobie nie poradziła. To na jego sile się opierała. To
jego odwzajemnione uczucie dało jej siłę, żeby stawić czoło rod-
zicom i Lysette, kobiecie, której będzie obca.
Serce rosło jej w piersiach, czując ukłucie bólu na jego widok,
przepełnione wdzięcznością dla niego.
Tęskniłam.
Usta wypowiedziały bezdzwięcznie te słowa. Zauważył to. Zacis-
nął szczękę. Gestem dłoni odesłał woznicę od drzwi powozu i sam
je otworzył. Chwycił ją w ramiona, a ustami musnął jej policzek,
zanim postawił ją na ziemi.
Mademoiselle Baillon powitał ją niskim głosem. Pani
uroda odebrała mi dech w piersiach.
Pan odebrał mi serce szepnęła.
W ciszy cmentarnego otoczenia jego oddech rozszedł się
głośnym świstem. Spojrzał na nią rozpalonym spojrzeniem, od
którego zapłonęły jej policzki i wyschło w ustach.
249/272
Panie Quinn.
Jej ojciec wysiadł z powozu pierwszy i podał rękę matce.
Simon oderwał od niej wzrok. Oddychał gwałtownie. Czuła, że
jej pragnie. Czuła to w powietrzu i w rozedrganiu własnego ciała
w odpowiedzi na jego wezwanie. Poczuła, jak pod wpływem jego
obecności nabrzmiewają jej piersi, a czułe miejsce między nogami
wilgotnieje. Była to zwierzęca i czysto instynktowna reakcja. Ich
wzajemne oddziaływanie na siebie w połączeniu z tym, co do niego
czuła, było wszystkim, co musiała wiedzieć.
Tędy wskazał im drogę Simon, prowadząc przez cmentarz.
Lynette pośpieszyła za nim, zrównując się z nim ramionami.
Lynette warknął jej ojciec. Idz przy nas.
Spojrzała na Simona, który zmarszczył brwi. Mrugnęła do niego.
Czarownica powiedział cicho. Ale na jego ustach pojawił się
blady uśmiech, co roztopiło jej serce.
Kochanek wyszeptała.
Zamruczał, a dzwięk ten przeszył jej skórę i ukoił niepokój spo-
wodowany niedalekim spotkaniem z siostrą. Napięcie ramion,
które utrzymywało się od rana, rozluzniło się. Dotknął jej ręki, da-
jąc jej odczuć, że rozumie jej niepokój i zdenerwowanie.
Simon rozumiał wszystko, co się jej tyczyło lepiej, niż ktokolwiek
z jej bliskich będzie kiedyś w stanie zrozumieć.
Doszli do krypty z otwartym wejściem i zwolnili kroku.
Musimy tędy przejść powiedział.
Lynette kiwnęła głową na znak zrozumienia i uniosła rąbek sza-
firowej sukni.
Mon Dieu powiedziała jej matka. Czy to naprawdę
konieczne?
Rezydencja Desjardins a jest obserwowana. To na-
jbezpieczniejszy spokój, by wykonać zamianę. Wszedłem do środka
z Lysette, wyjdę z Lynette. Ktokolwiek nas obserwuje, nie zauważy
różnicy.
250/272
Lynette odwróciła się i spojrzała na matkę. Uśmiechnęła się do
niej.
Odjedziecie z Lysette, maman. Z pewnością to raduje twoje
serce.
Ale boję się o ciebie, ma petite odpowiedziała matka
z powagą.
Ojciec zacisnął usta i chwycił matkę mocniej pod rękę.
Lynette ponownie spojrzała przed siebie i uchwyciła się ramienia
Simona, gdy ten prowadził ją w podziemia miasta. Szli przez
labirynt kamiennych ścieżek. Drogę oświetlała im tylko pochodnia
trzymana przez Simona. W końcu odbili w bok od głównego
korytarza i poprowadził ich po krótkich schodkach do drewnianych
drzwi.
Simon zatknął pochodnię w uchwycie znajdującym się na ścianie
i otworzył drzwi prowadzące do piwniczki. Ujrzeli rzędy butelek
z winem, które wypełniały chłodne pomieszczenie. Lynette na
chwilę straciła rezon. Zdenerwowanie uderzyło w nią ze zdwojoną
siłą.
Simon znów ścisnął ją za rękę i znów jego dotyk przyniósł
ukojenie.
Serce biło jej coraz mocniej, z każdym kolejnym krokiem po
kamiennych schodkach, aż znalazła się przed niskim, krępym
mężczyzną ubranym w złotą satynę. Obejrzał ją z uwagą od stóp do
głów.
Niebywałe odezwał się zaskakująco donośnym głosem, który
rozszedł się po pogrążonym w ciszy domu.
Lynette, pozwól, że przedstawię ci...
Simon przerwał w pół słowa, gdy de Grenier nagle rzucił się
i powalił Desjardins a na ziemię. Rozeszło się głośne jęknięcie. Si-
mon błyskawicznie chwycił zdumioną wicehrabinę i wciągnął ją do
gabinetu, zamykając za nimi drzwi.
Lynette była tak oszołomiona nagłym atakiem ojca, że upłynęła
dłuższa chwila, zanim wyczuła napięcie panujące w pomieszczeniu.
251/272
Poczuła je najpierw na karku, gdzie drobne włoski stanęły jej dęba,
a dreszcz przebiegł po całej długości kręgosłupa.
Wciągnęła głęboko powietrze i powoli się odwróciła. Z trudem
oddychała, a serce biło jej w piersiach jak oszalałe.
Zobaczyła Lysette stojącą przy kominku. Była blada i eteryczna,
ubrana w białą suknię z kolorowymi wyszywanymi kwiatami.
Trzymała za rękę mężczyznę o posępnej minie, w szarym
garniturze.
Lynette przyglądała jej się uważnie. Z wyglądu była to jej
ukochana siostra, ale patrzyły na nią obce oczy, zimne i niespoko-
jne. Gdyby nie mężczyzna u jej boku, jak powiedział ojciec, pan Ed-
ward James, być może nadal tkwiłaby bez ruchu. Ale był on
dokładnie takim partnerem, jakiego sama wybrałaby dla Lysette.
Bez słowa zrobiła krok w przód. Nie była świadoma, że płacze,
dopóki nie poczuła gorących łez spadających jej na dekolt.
Siostra spojrzała na Jamesa, który kiwnął głową w geście zachę-
cenia. On również zrobił krok naprzód, kładąc dłoń na jej drob-
nych plecach i prowadząc ją w kierunku Lynette.
Pełną napięcia ciszę przeciął głośny szloch matki, która minęła
Lynette i rzuciła się jej siostrze na szyję z okrzykami histerycznej
radości. Twarz Lysette drgnęła, tracąc swe surowe rysy i ukazując
kruchą, wrażliwą młodą kobietę po ciężkich przejściach.
Było to tak intymne, tak prywatne, że Lynette odwróciła wzrok
w poszukiwaniu Simona, który musiał wyczuć, że jest potrzebny
i od razu znalazł się przy niej, obejmując ją w talii.
A thiasce wyszeptał, podając jej chusteczkę. Boli mnie
widok twoich łez, nawet gdy są to łzy szczęścia.
Jego potężna dłoń ścisnęła ją lekko w pasie. Przysunęła się do
niego, znajdując ukojenie w jego silnej postaci.
Wicehrabina odsunęła się lekko od Lysette i ujęła jej twarz
w dłonie, które szukały, dotykały i przypominały sobie ukochaną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]