[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chce się przywitać z własną żoną?
 Nie wyobrażaj sobie, że będę się z tobą witać.
 Zmyliła go zręcznym zwodem i błyskawicznie
uskoczyła w bok, sięgając po wielki, puszysty ręcz-
nik, w który opatuliła się od stóp do głów.
Hunter stłumił jęk zawodu, kiedy jej różowe su-
tki mignęły mu przed oczami, by zaraz zniknąć pod
grubym materiałem w kolorze mchu. Zdecydowa-
nie ta istota miała w sobie coś, co sprawiało, że za-
pominał o rozsądku, tracił z oczu wytyczony cel,
a jedyną rzeczą, na której mógł skupić myśli, było
jej ciało. Chciał je oglądać. Dotykać. Poznawać.
Ona jednak najwyrazniej nie podzielała jego chę-
ci. Zawinięta szczelnie w ręcznik mierzyła go zim-
nym spojrzeniem zmrużonych oczu, których kolor
przypominał teraz toń arktycznych mórz. Hunter
zupełnie nie wiedział, jakim cudem udaje jej się pat-
rzeć na niego z góry, skoro jest od niego niższa pra-
wie o głowę.
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Czar rudowłosej 13
Po chwili jednak otrząsnął się z szoku. Obojętne,
jak imponujący był jej arsenał sztuczek, on był na
nie odporny. Miał po swojej stronie prawo. I słuszny
gniew.
 Kim ty, do cholery, jesteś?!  zagrzmiał, od-
powiadając ogniem na jej chłód.
 Kim jestem?  Gestem pełnym oburzenia ujęła
się pod boki, ale zaraz uniosła ręce, by przytrzymać
zsuwający się ręcznik. Zrobiła to naprawdę w ostat-
niej chwili.  Jak śmiesz pytać, kim jestem?  kon-
tynuowała, owijając się szczelniej i wpychając luz-
ny koniec ręcznika w rowek między piersiami. 
Biorę prysznic w mojej własnej łazience, a ty na-
chodzisz mnie i jeszcze masz czelność...  urwała
i uniosła dłonie do ust. Jej policzki pokrył ciemny
rumieniec.  O mój Boże. Hunter Cabot. Gdybyś
mnie tak nie wystraszył, na pewno poznałabym cię
od razu!
 Kochanie, sama jesteś sobie winna, jeśli cię
przestraszyłem. Bo wyobraz sobie, że ja także po-
czułem się co najmniej dziwnie, kiedy wszyscy mie-
szkańcy tego cholernego miasteczka zaczęli mi
wmawiać, że jestem żonaty!
 Och, doprawdy...  zaczęła, ale wpadł jej
w słowo.
 Dostałem przepustkę, postanowiłem więc za-
jrzeć do domu, żeby sprawdzić, jak się miewa dzia-
dek. A kiedy jechałem przez miasteczko, każdy, kto
tylko zobaczył mnie na ulicy, uważał za stosowne
wspomnieć o tym, jak bardzo moja żona będzie
uszczęśliwiona moim powrotem.
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
14 Maureen Child
 Cóż, ci ludzie się mylili  prychnęła, wzrusza-
jąc ramionami.  Nie jestem w najmniejszym stop-
niu uszczęśliwiona. Powiedziałabym raczej, że jes-
tem wkurzona.
 A to dobre!  Hunter nie wiedział, czy jej bez-
czelność bardziej go denerwuje, czy intryguje.  Ty
jesteś wkurzona? A co ja mam powiedzieć? Wra-
cam do siebie i zastaję oszustkę, która podstępnie
wkradła się do mojego domu!
 Tylko nie oszustkę!  Zaczepnie uniosła pod-
bródek.
 Daj spokój, kochanie. Wiesz równie dobrze
jak ja, że nie mamy ślubu, więc daruj sobie te urażo-
ne minki. Nie mam zielonego pojęcia, w co grasz,
ale wiem jedno: ta gra właśnie się skończyła. Mu-
sisz być genialną oszustką, skoro udało ci się omo-
tać nawet tak szczwanego lisa, jak mój dziadek, ale
nie łudzisz się chyba, że nabierzesz także mnie?
 Ciebie w ogóle nie powinno tu być  mruknęła,
posyłając mu spojrzenie pełne pretensji.
 Co?!  Huntera dosłownie zatkało.  Mnie nie
powinno tu być?!
 Nie uprzedziłeś Simona o przyjezdzie  po-
wiedziała surowo.  I jeszcze jedno: nie jestem two-
im kochaniem, więc przestań się tak do mnie zwra-
cać.
 Będę się do ciebie zwracać tak, jak mi się żyw-
nie podoba  warknął.  A ty powinnaś się cieszyć,
że jeszcze nie wezwałem policji.
 Jesteś niezwykle irytującym człowiekiem,
wiesz o tym, Hunter?  Przechyliła głowę, przyglą-
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Czar rudowłosej 15
dając mu się, jakby był ciekawym eksponatem.  Za-
stanawiające, że nikt w miasteczku nie wspomniał
o tym mankamencie twojej osobowości. Chociaż to
pewnie dlatego, że bardzo rzadko tu bywasz. Wszys-
cy zdążyli już zapomnieć, jaki naprawdę jesteś.
Hunter miał dość.
 Może cię to zdziwi, kochanie, ale nie mam za-
miaru omawiać z tobą mojego stylu życia ani moje-
go charakteru  wycedził.  Przejdzmy raczej do tej
części programu, w której ty odpowiadasz mi na
kilka istotnych pytań. Co knujesz? Dlaczego wma-
wiasz wszystkim, że jesteśmy małżeństwem? W ja-
ki sposób udało ci się skłonić Simona, by uwierzył,
że jesteś żoną jego wnuka? I co, do jasnej cholery,
robisz w moim mieszkaniu?
 W twoim mieszkaniu? Bardzo śmieszne! 
Rusałka splotła ręce na piersiach i wykrzywiła usta
w kpiącym grymasie.  Tak się składa, że ja zajmuję
to mieszkanie już od roku i nie przypominam sobie,
bym kiedykolwiek cię tu widziała.
Od roku? Powiedziała: od roku?!
Czy rzeczywiście minęło tyle czasu, odkąd ostat-
nio był w domu? Niestety, tak. A nawet o wiele
więcej. Ale to przecież nie była jego wina  brał
udział w tylu tajnych operacjach, że już nawet nie
pamiętał, kiedy dostał więcej niż dwa dni wolnego.
Poświęcił życie, by bronić kraju. Nikt nie powinien
spodziewać się po nim, że będzie również pilnował
tego, co dzieje się w rodzinnej rezydencji Cabotów.
%7łe będzie pędził do domu w każdy wolny weekend.
Dziadek Simon na pewno nie oczekiwał...
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl