[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To będzie kosztować jeszcze więcej.
Przede wszystkim nie wiem, ile żądasz.
Nie jestem tani ostrzegł Chłopiec.
Ktoś tani na nic by mi się nie przydał.
Wpatrywał się w nią przez długą chwilę.
Sto tysięcy kredytów tygodniowo.
Mysz głęboko zaczerpnęła powietrza.
To strasznie dużo.
Jak wysoko cenisz własne życie?
Pojedziesz wszędzie, gdzie ci powiem?
Chłopiec skinął głową.
Może okazać się, że będę płacić w innej walucie.
Nowostalinowskie ruble lub talary Marii Teresy są do przyjęcia. Nie biorę funtów
Dalekiego Londynu.
Umowa stoi oświadczyła Mysz, zastanawiając się, skąd wziąć tyle pieniędzy i co
może jej zrobić Wieczny Chłopiec, jeśli nie dotrzyma umowy.
%7łądam tygodniowej zapłaty z góry.
To nie wchodzi w rachubę.
Skąd mam wiedzieć, czy możesz mi zapłacić?
Musisz mi zaufać.
Zaufałem komuś dwa wieki temu powiedział Wieczny Chłopiec, i nagle w jego
oczach zabłysło życie. Okłamała mnie. Od tej pory nie ufałem nikomu.
61
Ale ja w tej chwili nie mam w ogóle pieniędzy zaprotestowała Mysz.
Więc musisz się o nie postarać, nim odlecę.
To znaczy kiedy?
Dziś póznym wieczorem mam interesik do załatwienia. Odlot planuję na rano.
Masz tutaj kontrakt?
Chłopiec miał prawie rozbawioną minę.
Nikt nie przyjeżdża do Ofiru dla zdrowia.
Na górnika?
Czemu pytasz?
Bo zostałeś wynajęty do zabicia kogoś, a nie obrabowania oświadczyła Mysz.
Pozwól, że pójdę z tobą. Jeśli będzie miał sto tysięcy kredytów w diamentach, może-
my zawrzeć umowę.
A czemu myślisz, że ja sam nie przywłaszczę sobie diamentów? zapytał
Chłopiec.
Jesteś zabójcą, nie złodziejem oświadczyła zdecydowanie.
Obdarzył ją prawdziwym uśmiechem.
Dlaczego sądzisz, że te dwie rzeczy wykluczają się wzajemnie?
Bo ja jestem złodziejem. Gdybym była zabójcą, nie potrzebowałabym ciebie.
Długą chwilę wpatrywał się w nią, aż skrępowana zaczęła się wiercić na krześle.
Rozbawiłaś mnie oświadczył na koniec.
To zapewne oznacza, że nici z umowy? spytała przygnębiona Mysz.
Nie spotkałem zabawnej kobiety od czasów przed twoim urodzeniem odparł
Wieczny Chłopiec. Znów się jej przyjrzał. Okay, umowa zawarta.
Mysz wyciągnęła dłoń.
Przybij.
Chłopiec popatrzył na podsuniętą dłoń.
Nigdy nie podaję ręki.
Jak sobie chcesz odrzekła wzruszając ramionami Mysz. Kiedy wyruszamy?
Za jakąś godzinę. Chcę dać im dość czasu, by się odprężyli.
Im? zapytała Mysz.
Chłopiec kiwnął głową.
A ilu górników zamierzasz zabić tej nocy?
Ośmiu.
Ośmiu? powtórzyła z niedowierzaniem.
Nie miej tak zaniepokojonej miny powiedział Chłopiec. To ci daje tylko
większą możliwość zdobycia kapitału.
Ośmiu powtórzyła raz jeszcze Mysz. To straszliwe ryzyko.
Ja wyznaczam straszliwie wysokie ceny.
62
Gdybyś zaczekał do północy, mógłbyś podejść ich ukradkiem podsunęła
Mysz.
Wątpię.
Czemu?
Dziś po południu przesłałem im wiadomość, że nadchodzę powiedział
Chłopiec.
Przesłałeś im wiadomość? Dlaczego?
Bo zawsze jest szansa odrzekł prawie tęsknym tonem.
Szansa, że cię zabiją? spytała, niezupełnie rozumiejąc.
Długą chwilę patrzył w przestrzeń.
Nie powiedział wreszcie. Nie, nie będą mieli aż takiego szczęścia.
Westchnął. Ani ja.
W tej samej chwili podszedł Ryan z kolacją Myszy. Nagle poczuła, że już nie ma ape-
tytu.
7
Większość pustyń jest w nocy zimna. Ta jednak, jak zauważyła Mysz, jadąc otwartym
wozem przez piaski w towarzystwie Wiecznego Chłopca, była tylko mniej upalna.
Od kolacji stałaś się bardzo milcząca zauważył Chłopiec. Czy coś jest nie
tak?
%7łartujesz, prawda?
Zaprzestałem żartować ponad stulecie temu.
No, prawdę mówiąc, zastanawiałam się, czy zdołam odnalezć drogę powrotną do
Ofiru w ciemności, kiedy cię zabiją.
Nie będziesz musiała odrzekł Chłopiec. Ja nie przegram.
Czy chcesz przez to powiedzieć, że nie możesz zostać zabity?
Wielokrotnie już paskudnie mnie pocięto odparł. Owszem, mogę zostać za-
bity... ale nie dzisiejszej nocy, nie przez tych Ludzi.
Tam czeka na ciebie ośmiu mężczyzn przypomniała, machając ręką w kierun-
ku jazdy. Zapewne zajęli pozycje obronne wokół swego obszaru. Do diabła, przecież
jeden z nich może znajdować się po prostu o paręset jardów przed nami, czekając, by
do ciebie strzelić, gdy będziesz przejeżdżał.
Chłopiec pokręcił głową.
Zostaną wszyscy w obozie, czerpiąc otuchę z wzajemnej obecności.
Skąd możesz wiedzieć?
Odwrócił się do niej.
Robię to przez dwieście lat. Wiem, jak zachowują się Ludzie, gdy się na nich po-
luje.
Być może ci są inni.
Taką mam nadzieję odparł zupełnie szczerze.
Dlaczego? spytała zdziwiona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]