[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W takim razie, do zobaczenia jutro w sądzie - pani
adwokat - powiedział zrezygnowany Logan.
- To niemożliwe! Mam rano tylko jedną rozprawę, której
przewodniczy sędzia Wright.
- %7łycie jest pełne niespodzianek, pani Conway. Jutro ja
prowadzę rozprawy sędziego Wrighta. Poprosił mnie o to. Z
powodu jakiejś długo odkładanej wizyty u dentysty nie będzie
w sądzie.
- I wiedząc o tym, chciał pan mnie uwieść dziś wieczór?
Wielkie nieba! Co ja bym zrobiła, znalazłszy się z panem
twarzą w twarz po takiej nocy? I umiałby pan wydać obiek-
tywny wyrok po tym wszystkim, co zaszłoby między nami?
- Mogę pani zaręczyć, że to, czy spędziłaby pani tę noc ze
mną, czy też nie, w najmniejszym stopniu nie wpłynęłoby na
wyrok.
- Ma pani rację! Na szczęście nie muszę sypiać z sędzią,
aby wygrać jakąś sprawę! I nigdy nie będę! Szybko
przekręciła klucz w zamku i gwałtownie pchnęła drzwi.
- Dobranoc, panie Moore!
Rozdział 4
Logan przeczytał kiedyś, że rozpraw rozwodowych się nie
wygrywa. Traci zwykle ta strona, która popełnia w procesie
najwięcej błędów. Okazało się to prawdą w sprawie Marshall
przeciwko Marshallowi, która zdominowana była przez
omyłki. James Fleener, adwokat Wilsona Marshalla robił
wszystko, aby szala zwycięstwa przechyliła się na stronę
Kristy Conway i jej klientki. Sposób, w jaki Krista radziła
sobie ze sprawą, był jak zwykle bez zarzutu i to stawiało
stronę przeciwną w jeszcze gorszym świetle. Utalentowana,
młoda prawniczka nienagannie przygotowała materiały
dowodowe, odkrywając kilka faktów, które Marshall
świadomie zataił. Poprosiła ekonomistę o fachową pomoc w
oszacowaniu dochodów inwestycyjnych obojga klientów.
Rzeczowo zaprezentowała wkład Alice Marshall w trwające
od dwudziestu ośmiu lat małżeństwo. Wygłosiła też
wzruszającą mowę o tragicznej sytuacji kobiety pozbawionej
domu.
Logan podziwiał profesjonalizm Kristy. Musiał oddać
sprawiedliwość jej umiejętnościom i nie wchodziły tu w grę
żadne osobiste uczucia. Teraz liczył się tylko proces i sędzia
Moore przyznał Alice Marshall wszystko, co wywalczyła dla
niej zdolna pani adwokat.
Zaraz po powrocie Kristy z sądu Denisa i Laura przyszły
do niej w odwiedziny. Zrobiła im trochę prażonej kukurydzy,
żeby miały co chrupać, gdy rozmawiały o szkole, telewizji,
ulubionych płytach i... Amy Sue, oczywiście!
- Zupełnie nieoczekiwanie zadzwoniła jeszcze raz po tym,
jak Mitch powiedział jej, że tata wyszedł z przyjaciółką -
opowiadała Denisa. - Tatuś odebrał ten drugi telefon, nim
zdążyliśmy dopaść aparatu.
To musiało być wtedy, gdy Logan odprowadziwszy ją,
wrócił do domu, pomyślała.
- Czy ucieszył się z tego telefonu? - zapytała.
- Nie wiem! - odpowiedziała Denisa. - Nie mogliśmy
przecież pozwolić mu rozmawiać z tą wiedzmą. Laura musiała
udawać chorą!
Dziewczynka demonstrowała właśnie objawy
wczorajszych dolegliwości i zwijała się z bólu.
- Rzeczywiście, trudno prowadzić romantyczną rozmowę,
kiedy małe dziecko tak cierpi - przyznała Krista.
- Prawda?! - śmiała się Laura.
- Więc Amy znowu się nie udało! A jeśli wasz ojciec
poważnie myśli o poślubieniu tej kobiety? Czy uważacie, że to
sprawiedliwe odbierać mu szansę na ułożenie sobie życia,
tylko dlatego, że wy nie akceptujecie jego wyboru?
- Tata nie byłby nigdy szczęśliwy z Amy - rzekła Denisa
z przekonaniem. - Jeśli ożeni się z nią, my będziemy musieli
wyprowadzić się do babci i wcale nie będzie mu bez nas
wesoło.
- Amy powiedziała, że po ślubie musimy mieszkać z
babcią. Ona nienawidzi nas tak, jak my nie znosimy jej -
wyjaśniła Laura.
- Ona wam to powiedziała? - zapytała zszokowana Krista.
- Naprawdę nie chce, żebyście mieszkali razem, kiedy oni się
pobiorą? Czy wasz ojciec o tym wie?
- Babcia nie pozwoliła mu o tym mówić! - pospieszyła z
wyjaśnieniem Denisa. - Twierdzi, że tacie potrzeba czasu, by
odkryć, jaka naprawdę jest Amy Sue, a my postanowiliśmy
trochę mu w tym pomóc!
- Lubisz naszego tatusia, prawda Krissy? - spytała Laura.
- O, nie! Tylko nie próbujcie mnie w to wciągać! Jestem
przekonana, że wasz ojciec opamięta się sam, bez mojej
interwencji. Przepraszam, ale muszę szybko wziąć prysznic i
umyć włosy. Mam randkę dziś wieczorem.
- Randkę? - zainteresowała się Laura Przesunęła dłonią po
brzuchu krzywiąc się z bólu. - Czuję...
- Czujesz się świetnie! - zaśmiała się Krista i przytuliła do
siebie główkę małej kłamczuchy.
- Pamiętaj, że już widziałam, jak potrafisz udawać chorą.
- To wspaniale, że masz randkę! Z kim? Jest przystojny?
Bardzo go lubisz? - Denisa zasypywała ją pytaniami.
- Nazywa się Jeremy Litman i jest fantastyczny -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]