[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pociąga.
 Ale to cię nie powstrzymało przed...
- Ty masz charakter i odwagę, najdroższa. Jeśli sama tego nie widzisz , to ja ci mówię, że to wielka
różnica.
Oczywiście znów się zarumieniła. Ten człowiek naprawdę obsypuje ją ostatnio zbyt wieloma
komplementami. Ciekawe dlaczego? Czyżby starał się z nią pogodzić? A przecież kilka
komplementów nie może stanowić zadośćuczynienia za utraconą cnotę, a cóż dopiero mówić o
konsekwencjach. Będzie przecież musiała jeszcze wyznać prawdę temu, kogo zechce poślubić. Lecz
niektórzy mężczyzni rozumują zupełnie irracjonalnie, i więc może rzeczywiście wydaje mu się, że w
ten sposób oczyszcza swoje sumienie.
- Cóż... Jane nie jest tu jedyną pięknością - zauwa129
żyła. - Sądzę więc, że i tak mogłeś sobie znalezć dość zajęcia. Lady Edith...
- Nie ma nawet tyle rozumu, żeby wiedzieć, iż jest głupia - uciął szybko. - Swoją bezsensowną
paplaniną w ciągu paru dni wtrąciłaby człowieka w pijaństwo.
Ledwo się pohamowała, żeby nie kiwnąć głową. Jej opinia była podobna. Targały nią sprzeczne
uczucia.
Z jednej strony irytowało ją, że Lachlan zbija każdą jej uwagę, a z drugiej była szczęśliwa, że żadna z
dwóch kobiet, których się tak obawiała, nie interesuje go w najmniejszym stopniu.
Ale o lady Monice Elgar nie można było powiedzieć niczego złego. Była tak miła, że nawet Kimberly
musiała ją polubić. I koniecznie chciała wydobyć z Lachlana przyznanie się, że całował inną. Ciężko
byłoby jej to usłyszeć, ale wierzyła, że dzięki temu przestałaby o nim tyle myśleć.
Spytała więc:
- A lady Monica?
Westchnął.
- Czyżbyś nie zauważyła, Kimber, że ta dama ma nie więcej niż metr pięćdziesiąt wzrostu? Za
każdym razem, kiedy się przy niej znajdę, mam pokusę, by posadzić ją sobie na biodrze jak maleńką
dziecinę.
 Więc którą całujesz? - natarła rozdrażniona.
 Tak się składa, najdroższa, że żadnej.
 Dlaczego? - Ze zdziwienia zamrugała oczami.
 Może czekam, aż się opamiętasz i przyjmiesz mnie?
Serce na chwilę w niej zamarło. Ale równie szybko zapłonął gniew. Znowu kpi, i tym razem zupełnie
jej to nie rozśmieszyło. Po prostu nie miał zamiaru jej powiedzieć, z kim się zabawia marząc o
księżnej.
Pociągnęła łyk czekolady, odstawiła kubek i na powrót wciągnęła rękawiczki.
13o
- Cóż, Lachlan - rzuciła z uśmieszkiem. - Jeśli to prawda, to mogę ci tylko poradzić, żebyś, czekając,
wstrzymał oddech.
Ta uwaga, w zamierzeniu obrazliwa, nie wywarła jednak pożądanego wrażenia. Roześmiał się.
- Czy wiesz, najdroższa, że kiedy się tak złościsz, twoje oczy płoną zielonym ogniem? To bardzo
prowokujący widok.
- Prowokujący?
Westchnął.
- Pod wieloma względami jesteś ciągle niewinna.
Biegnij, dziewczyno, bo zacznę cię całować, nie bacząc na świadków.
Ponieważ nie wyjaśnił, o jaką prowokację chodzi, nie od razu zrozumiała, co miał na myśli. Mogła
przecież sądzić, że czuje się sprowokowany, by przetrzepać jej skórę. Ale ostatnie ostrzeżenie
zrozumiała aż za dobrze. I chociaż bieg w łyżwach po ośnieżonym brzegu jest rzeczą ryzykowną,
zdołała bardzo szybko dotrzeć z powrotem na lód.
Jego cichy śmiech, który towarzyszył temu pośpiesznemu odwrotowi, popsuł jej humor na resztę dnia.
Czy znowu tylko żartował? Długo się nad tym głowiła, gdy było już za pózno, by się przekonać.
Rozdział 20
 Wielka szkoda, żeśmy nie wzięli tego szykownego ogiera, kiedyśmy mieli sposobność -
powiedział Gilleonan przystanąwszy wraz z Lachlanem, by przyjrzeć się parze młodych koni pełnej
krwi na ujeżdżalni obok 131
najbliższych stajni. - On by za nim nie płakał mając tyle innych i nowe zrebięta co roku, a my
dostalibyśmy za niego dobrą cenę.
- Nie tak głośno - ofuknął go Lachlan.
Rzucił okiem na prawo od Gilleonana, gdzie, opierając się o płot, stało dwoje innych książęcych
gości.
Oni także podziwiali konie. Stali wprawdzie za daleko, by mogli usłyszeć słowa Gilleonana, a poza
tym nie zwracali na nich uwagi. Mimo to, pociągając kuzyna za sobą, przesunął się wzdłuż płotu parę
metrów od nich, zanim dodał:
 Nie było sensu kraść mu konia, którego by sobie odebrał, tak jak odebrał dziewczynę, Gil. Poza
tym nigdy nie kradłem koni, dobrze o tym wiesz.
Przedmiotem ich dyskusji był książę Wrothston i koń, którego miał ze sobą, kiedy to we trzech
zatrzymali jego powóz w celach rabunkowych, a Lachlan zamiast pieniędzy, które chcieli zdobyć,
uwiózł Megan.
Zaczynał żałować, że owego dnia nie został w domu.
 Tak tylko mi przyszło na myśl - przyznał Gilleonan.  A skoro już przy tym jesteśmy, to
przychodzi mi też na myśl, że nie traktujesz tej całej sprawy z szukaniem żony zbyt poważnie.
Lachlan uniósł ciemne brwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl