[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ja jednak byłem namaszczony, byłem Mesjaszem, miałem więc prawo przemówić do
Licznych, ubranych na biało, siedzących na kamiennych ławach.
- Mam wam coś do zakomunikowania - oznajmiłem.
Moich słów nie zakłócił żaden dzwięk, mówiłem w absolutnej ciszy.
- Oto, czego dokonałem i co widziałem podczas mojego pobytu w Jerozolimie.
Opowiedziałem im wszystko ze szczegółami. Usłyszeli ode mnie o zamordowaniu rodziny
Rothbergów, o ludziach, którzy mnie śledzili i nastawali na moje życie, przekazałem nowe
informacje o zabójstwie profesora Ericsona oraz opinię mojego ojca, że skarb opisany w Zwoju
Miedzianym opuścił Pustynię Judzką i został przeniesiony w inne miejsce, że w Zwoju Srebrnym,
który mieli Samarytanie, jest być może coś, co mogłoby nam pomóc w rozwiązaniu zagadki.
Gdy skończyłem, zapadła cisza, po czym podniósł się Lewi.
- Strzeżmy się złych i przerażających duchów - powiedział - bo one nie chcą dopuścić do tego,
by zapanował wszechmocny Duch Boży. Zbierz wszystkie siły i nie lękaj się. Nie bój się ich,
albowiem zmierzają ku chaosowi. Nie zapominaj nigdy, że musisz walczyć, ponieważ napisane
jest:
Gwiazda prowadzi Jakuba, a berło Izraela rozbija skronie Moaba, pokonuje wszystkich synów
Seta.
Wówczas wstał Aszbel, mistrz intendent. Był to mężczyzna niskiego wzrostu, z opaloną na
brąz twarzą o twardych rysach.
- Co łączy skarb Zwiątyni z zabójstwem profesora Ericsona? - zapytał.
- Profesor prowadził poszukiwania skarbu opisanego w Zwoju Miedzianym. Przypuszczamy,
że z tego właśnie powodu został zabity.
- Czy sądzisz, że wśród nas jest zdrajca? - zapytał niezbyt rozgarnięty Ard.
Profesor Ericson rzeczywiście został zamordowany na ziemi naszych przodków i nie był to
przypadek, bo sam nas odszukał i wiedział, że esseńczycy wybrali Mesjasza. Skąd to wiedział?
Mój Boże, co to wszystko ma znaczyć?
- W końcu cała sprawa jakoś się wyjaśni. W tym celu jednak muszę wyjechać - powiedziałem.
- Zamierzam odbyć daleką podróż, ponieważ Zwój Srebrny znajduje się w Paryżu.
- Chcesz wyjechać - poprawił mnie lewita Lewi.
- Do Francji, do Europy, wszędzie tam, dokąd będę musiał.
- To niemożliwe - stwierdzili chórem Ehi i Muppim.
- Niemożliwe?
- Nie możesz stąd wyjechać - powtórzył Lewi. - Masz do wypełnienia misję tu, wśród nas. Nie
wolno ci narażać się na niebezpieczeństwo. Sam powiedziałeś, że zdaniem twojego ojca Shimon
Delam wystawił cię jako przynętę. Jeśli wyjedziesz tak daleko, kto cię obroni?
- Muszę wyjechać. Muszę to zrobić dla naszego bezpieczeństwa.
Wstał Gera, przewodniczący rady.
- Dobrze wiesz, że gdy w gminie pojawia się jakiś problem - zaczął poważnym głosem -
zgromadzenie przekształca się w trybunał. Przywiązujemy dużą wagę do tego, aby wyroki były
przemyślane i sprawiedliwe. Kiedy zbierze się sąd w liczbie co najmniej stu ludzi, nasza decyzja
jest nieodwołalna. Dla tych, którzy popełnią ciężki grzech, karą jest wyklęcie. A ten, kto zostanie
wyklęty, umiera straszną śmiercią głodową - zgodnie ze złożoną przysięgą i tradycją nie ma prawa
zasiadać do posiłków wraz z innymi, będzie więc musiał żywić się ziołami. Ten, kto bluzni przeciw
najwyższemu Prawodawcy, zasłużył na śmierć. Jeśli chcesz wiedzieć, czy powinieneś wyjechać,
musisz poczekać, aż zbierze się trybunał.
- A teraz - przerwał mu Aszbel - czas na posiłek.
Poprosili mnie, abym udał się z nimi do wielkiego pomieszczenia, służącego nam za refektarz.
Pobłogosławiłem wino, przełamałem chleb. Gesty, które wykonywałem już wiele razy, odkąd
zamieszkałem w Qumran, nagle wydały mi się dziwaczne. Stu mężczyzn, stojących dokoła,
utkwiło we mnie wzrok, jakby chcieli mnie zniewolić samym tylko spojrzeniem. Zrozumiałem, że
nie mają najmniejszego zamiaru pozwolić mi wyjechać.
W nocy mimo zmęczenia nie mogłem zasnąć. Wyszedłem więc na dwór. Przed wejściem do
groty, w odległości stu kroków, stali Muppim i Gera. Z pewnością postawiono ich na straży, żebym
nie mógł uciec.
Nie odezwawszy się do nich słowem, poszedłem do skryptorium. Księżyc był w pełni.
Widziałem jego cień prześlizgujący się między kamieniami. Czułem obecność Muppima.
Na stole leżały pergaminy, piórka, moje przybory do pisania.
Trzeba pisać, by wypowiedzieć się w ten sposób, kiedy wszystko wydaje się stracone.
Obejrzałem pergamin, nad którym pracowałem; nie ten Izajasza, przeznaczony do przepisania, ale
ten, który pisałem sam, pergamin mojego życia.
O Tet, dziewiąta litera alfabetu, ma wartość numeryczną 9, symbolizuje fundament, bazę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]