[ Pobierz całość w formacie PDF ]
improwizując. Przechyliła się nad stołem i poluzowała mu
wieczorową muchę. Potem pociągnęła lekko końce materia-
łu tak, że jego twarz znalazła się bliżej.
A na co masz ochotę? - spytała głosem jak aksamit.
Na rachunek.
Mogła się wtedy poddać. Zauważyła jednak, że palce Coli-
na, ściskające szklankę szkockiej, pobielały. Ośmielona jego
reakcją, ściągnęła do końca muchę i pozwoliła jej opaść na
blat stolika.
- Jesteś pewien?- A może powiesz mi, czego naprawdę pra-
gniesz?
Przez chwilę obserwował ją bez słowa. Kiedy jego spojrze-
nie spoczęło na jej piersiach, niemal poczuła fizyczny żar.
Gdy się odezwał, w jego tonie brzmiała gorycz i niesmak.
To chyba oczywiste, że pragnę tego, co inni mężczyzni,
kiedy na ciebie patrzą.
Pamiętasz, jak było nam dobrze? Jak wspaniale było zapo-
mnieć się i płonąć? - zacytowała Roxy.
Jednak to nie były jedynie słowa bohaterki filmu. Nagle jej
głos przeszedł w namiętny szept.
Wciąż mnie pragniesz.
Do diabła z tobą, Tempest.
Uznała to za potwierdzenie, choć nie wiedziała, czy przekli-
S
R
nał kobietę, czy aktorkę. Aatwiej było jej jednak pozostać w
roli.
A wiesz, czego ja chcę?
Myślę, że wiem.
Mężczyznom zawsze tak się wydaje - uśmiechnęła się i nie-
dbale machnęła dłonią. - Wyjaśnię ci, żeby nie było niedo-
mówień. Chcę sportowy kabriolet w kolorze dojrzałych wi-
śni, bo ten lubię najbardziej. Marzę też o dużym domu na
wzgórzu z równiną dookoła, żebym mogła dobrze widzieć,
skąd nadciągają kłopoty - oznajmiła niskim głosem Roxy.
Wreszcie udało się jej przykuć jego uwagę. Nawet nie mru-
gnął w czasie jej monologu. Dlatego posunęła się dalej.
Wyciągnęła jeden długi papieros z paczki, którą zostawił na
stole Will i zapaliła. Wedle scenariusza Roxy była nałogową
palaczką.
-Martwisz się - spytała.
Potem zaciągnęła się, zamierzając malowniczo otoczyć się
chmurą tytoniowego dymu. Przedstawienie przerwał jej atak
kaszlu.
Czuła, że policzki płoną jej z upokorzenia, ale wciąż nie
mogła powstrzymać kaszlu i łez. Colin zaczął głośno kla-
skać, ściągając na nich ciekawskie spojrzenia. Przed chwilą
wydawał się zainteresowany i zaskoczony. Teraz wyglądał
raczej na znudzonego i lekko rozbawionego. Tempest nie
była pewna, co woli. Popełnić samobójstwo czy zamordo-
wać Colina.
-Polecę cię do kampanii reklamowej o rzucaniu
S
R
palenia. Zawsze szukają znanych twarzy. Wprawdzie nie
płacą, ale sama mówiłaś, że pieniądze nie są przeszkodą.
Tempest wysoko zadarła głowę i zignorowała przytyk.
- Wygląda na to, że jeśli chcę zagrać Roxy, będę musiała
zostać palaczką.
Colin wstał i sięgnął po portfel. Niedbale rzucił na stół kilka
banknotów.
Zatrzymaj swoje pieniądze, księżniczko. Ja płacę za tę run-
dę. Ale zanim wybiegniesz do kiosku po paczkę fajek,
wiedz, że rak płuc nie uczyni cię bardziej przekonującą.
Tak mówisz, ale dla mnie wyglądasz na niezle przekonane-
go - oznajmiła, wpatrując się sugestywnie w okolice jego
rozporka.
Colin zapiął marynarkę. Wbrew swojemu stanowi, wiało od
niego wręcz arktycznym chłodem. Kiedy się odezwał, po-
czuła, jakby wymierzył jej policzek.
- Pornosy też mnie podniecają, Tempest. Jednak to jeszcze
nie świadczy o umiejętnościach aktorskich bohaterki.
S
R
ROZDZIAA PITY
W czasie śniadania z Audrą do pokoju Tempest dostarczono
krótki liścik.
Spotkajmy się na pokładzie Królewskiego okupu" o piątej
po południu. Aódz cumuje od wschodniej strony pałacu fe-
stiwalowego. Jestem ci winien przeprosiny za wczorajszy
wieczór.
Jako podpis widniała jedynie litera C.
- Idziesz? - Chciała wiedzieć Audra.
W odpowiedzi Tempest wrzuciła liścik do kosza i spokojnie
wróciła do stołu. Wciąż jeszcze nie pozbierała się po ostat-
niej wpadce.
Musisz! - zawołała przyjaciółka.
Nic nie muszę. Zresztą to ja wolę mieć inicjatywę w tej roz-
grywce.
Nie chodzi przecież o seks, Temp. To, że jesteś górą, wcale
nie oznacza jeszcze satysfakcji. Musisz się spotkać z Coli-
nem McKinnonem na jego warunkach i powalić go swoim
kunsztem aktorskim!
S
R
- Wcale nie jestem taka pewna, czy dalej chcę tej roli -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]